Białe Ilony Wiśniewskiej to doskonały pretekst, żeby zakopać się w kołdrę z wielkim kubkiem kawy/herbaty/kakao i chociaż przez chwilę udawać, że nic poza łóżkiem nie istnieje. To cudowna podróż w głąb siebie samego. Podczas niej oswajamy samotność, pojedynczość, skrajność.
W poprzednim poście pisałam, że jednym z moim ulubionych tematów są wszelkiego rodzaju choroby i niedoskonałości ludzi. Drugim takim ulubionym tematem są ludzie w warunkach zimowych. Wspinacze, himalaiści, odkrywcy biegunów, ludzie mieszkający na Arktyce – to wszystko jest dla mnie ogromnie fascynujące. Być może dlatego, że wiem, że sama w życiu bym się na coś takiego nie odważyła. Jest dla mnie zagadką co pcha ludzi, żeby zdobywać góry, żeby wyprawiać się na obszary, gdzie jest – 40 stopni, palce same odpadają i nie da się oddychać.
Książka Ilony Wiśniewskiej doskonale wpisuje się w ten mój ulubiony temat. A ma jeszcze jeden dodatkowy atut – traktuje o miejscu, które mimo że zamieszkane, jest ostoją pojedynczości. Mamy trzy nazwy geograficzne – Svalbard to norweska prowincja w Arktyce na archipelagu o tej samej nazwie. Spitsbergen to największa wyspa na tym archipelagu. A Longyearbyen to stolica Svalbardu, miasto-najdalej wysunięty na północ teren zamieszkany przez ludzi, w którym mieszka również nasza autorka.
Jest to doskonały reportaż. W bardzo elegancki sposób przybliża nam życie osób na Spitsbergenie. Historie ludzi, którzy tam mieszkają są różne – przyjeżdżali na te tereny bo uciekali przed czymś lub przed kimś. Bo zapragnęli jakiejś zmiany w swoim życiu. Niektórzy znaleźli się tam przypadkiem, niektórzy pojechali za żoną/mężem, niektórzy marzyli, żeby móc tam zamieszkać. Dla niektórych był to tylko przystanek, jednorazowa przygoda. Dla innych – odnalezione miejsce na ziemi i sposób na życie.
Czytajcie tę książkę powoli i dokładnie. Sprawdzajcie miejsca i ludzi w Internecie. Oni tam naprawdę są. Dokładnie w tym momencie. Siedzę teraz w pracy, przy biurku, w balerinkach i ze świadomością, że będę tak siedziała do 20. Ale włączyłam sobie kamerę ze Spitsbergenu i tak siedząc sobie w pracy, mogę obserwować co dzieje się w Arktyce. I chyba nie umiem opisać swojego wrażenia. Fakt, że mogę patrzeć na to, co się dzieje na drugim końcu świata nie ruszając się z pracy, jest przewspaniały! Fakt, że można choć trochę “dotknąć” tego świata, o którym pisze Ilona Wiśniewska, obejrzeć, jak to wszystko wygląda; wziąć udział w tej przygodzie, niekoniecznie od razu rzucając całe swoje dotychczasowe życie, jest niesamowity! Mi sprawia jeszcze o tyle więcej przyjemności, że po pierwsze jestem wzrokowcem – lubię patrzeć i obserwować. A po drugie – robię zdjęcia. Zdjęcia są dla mnie podstawą poznawania świata. Uwielbiam książki z wkładkami ze zdjęciami. Żałuję, że do reportaży Czarnego nie dodaje się drugiego tomu albumowego 🙂
Więc proszę – pocieszcie się ze mną i poobserwujcie, kiedy będziecie w pracy następnym razem i będzie Wam się nudziło 🙂 Pomyślcie, że gdzieś na świecie komuś właśnie w tym momencie zagląda miś polarny do okna hytty.
http://www.spitsbergen-svalbard.com/photos-panoramas-videos-and-webcams/spitsbergen-webcams.html
Teraz trochę o innych rzeczach, które zwróciły moją uwagę.
* Wanny Woldstad to pierwsza kobieta myśliwy na Spitsbergenie. Wanny była kierowcą taksówki w Norwegii. Wysłuchała wielu opowieści traperów, którzy polowali na Spitsbergenie. Kiedy została zaproszona na jedną w wypraw, nie wahała się ani chwili. Oczywiście doświadczonym myśliwym nie bardzo się uśmiechała wyprawa z kobietą, na dodatek niedoświadczoną i mierzącą 157 centymetrów 🙂 Ale Wanny nadrabiała zapałem i chęcią pokazania, na co ją stać. To kobieta, która zabijała niedźwiedzie w Arktyce, a w wolnych chwilach pisała wiersze i komponowała do nich muzykę. Gotowa postać do filmu, gry czy powieści!
wanny woldstad i jej mąż
* Tutaj macie link do strony muzeum w Longyearbyen. Można poczytać o wystawach, o historii, kulturze, naturze i nauce. Koniecznie skorzystajcie z kolekcji fotografii – po wpisaniu w wyszukiwarkę jakiegoś słowa np. “spitsbergen” mamy dostęp do ponad tysiąca starych, fantastycznych fotografii!
* Chciałabym też kilka słów napisać o Polskiej Stacji Polarnej Hornsund im. Stanisława Siedleckiego. Stanisław Siedlecki to wybitny taternik i polarnik z wieloma osiągnięciami na koncie. Poczytajcie o nim! Napisał dwie książki – Wśród polarnych pustyń Svalbardu (Warszawa, Lwów 1935) i Dom pod biegunem (Warszawa 1964). Jeśli ktoś z Was je ma i chciałby pożyczyć, to piszcie do mnie 🙂 A do ludzi z wydawnictw – przydałoby się jakieś wznowienie!
Wracając do Stacji – absolutnie warto przejrzeć ich stronę i poczytać o wyprawach, pooglądać zdjęcia. Jest podany mail, można do nich napisać 🙂 – http://hornsund.igf.edu.pl/ Warto też zajrzeć na ich profil na facebooku – https://www.facebook.com/hornsund. Może nawet bardziej niż na stronę, bo na fb są filmy, bardziej nieformalne wpisy pełne ciekawostek i historii z życia codziennego naszych polarników.
* Na koniec jedna z fajniejszych rzeczy z tych wszystkich, których się dowiedziałam. Istnieje coś takiego jak Globalny Bank Nasion! Za wikipedią “zbudowany w celu bezpiecznego przechowywania nasion roślin jadalnych z całego świata. Bank ulokowany jest w tunelu wydrążonym w wiecznej zmarzlinie” Bardzo spodobała mi się idea przechowywania wszystkich nasion świata w wiecznej zmarzlinie! Ilona Wiśniewska w bardzo ciekawy sposób to opisuje. Spójrzcie na zdjęcie poniżej – wygląda jak kadr z futurystycznego filmy albo gry!
Svalbard Global Seed Vault
A w celu uzupełnienia sobie obrazu, w jakich głowach mógł powstać – przeczytajcie wywiad z autorką książki:
http://etnosystem.pl/podroze/wywiady/8430-wisniewska-spitsbergen
ps Chciałabym zagrać w przygodową grę opartą o rzeczywistość Spitsbergenu. Albo wybrać się tam na wycieczkę. Bo wszyscy bohaterowie reportażu Ilony Wiśniewskiej są fajni i po prostu da się ich lubić 🙂
ps 2 Zdjęcie które przedstawia post na głównej zrobiła oczywiście Ilona Wiśniewska!
[…] Białe: Zimna wyspa Spitsbergen Ilony Wiśniewskiej– mimo że rok 2015 obfitował w naprawdę dobre reportaże, wybrałam ten, bo mam do niego ogromny sentyment. Pamiętam moment czytania, kiedy siedziałam pod kocem, a za oknem była najpaskudniejsza pogoda, jaką możecie sobie wyobrazić. Poza tym uwielbiam czytać o zimnie, o takich miejscach jak Spitsbergen. Takie opowieści niosą ze sobą zawsze obietnicę przygody i poznania fascynujących ludzi. Wszystkie reportaże przeczytane w tym roku siedzą we mnie głęboko. Mogłam zobaczyć, jak wygląda życie w Egipcie i w Białymstoku, dowiedziałam się o Lampedusie i o współczesnym Ku Klux Klanie. Czytałam o cynkowych chłopcach, o problemach mieszkaniowych w Polsce i o tym, jak działa radio Maryja. Zadawałam sobie pytanie, czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie i zwiedziałam na nowo Belfast. Reportaże dają nam niesamowitą moc poznawczą. […]
[…] Wiśniewska skradła me serce Białym. Na nową książkę czekałam bardzo, i w końcu się doczekałam Północ Norwegii to surowy […]
[…] przeczytałam Białe, zachwyciłam się północą Norwegii. Ilona Wiśniewska zaprosiła mnie do swojego świata i […]
[…] a jednocześnie taki, który mnie mocno fascynuje. Zakochałam się w niej po pierwszej książce Białe, potem utwierdziłam w uczuciu drugą książką Hen. Na północy Norwegii. Teraz po […]