W przedświątecznym tygodniu postanowiłam nie pisać recenzji żadnej książki (ale nie wiem, jak mi to wyjdzie, bo czytam naprawdę świetne tytuły). Ale żeby nie było takiej zupełnej pustki na blogu przygotowałam dla Was dwa wpisy. Dzisiaj chciałabym powiedzieć, dlaczego kocham Instagram. Długo się nad tym zastanawiałam – co takiego ma w sobie to medium społecznościowe, że tak mocno mnie przyciągnęło? Odpowiedzi oczywiście są banalne – żyjemy w kulturze obrazkowej, wszyscy się spieszą, więc mamy czas tylko rzucić okiem na zdjęcie, nie ma mowy o czytaniu dłuższych tekstów i tak dalej. Nie ma chyba też sensu pisać, że dzisiaj Instagram jest czymś o wiele więcej, niż miejscem, gdzie nastolatki fotografują swoje śniadania. Dzisiaj większość już to wie, choć dalej zdarzają się osoby, które twierdzą, że jeśli robię ładne zdjęcia książkom, to z pewnością ich nie czytam. Zainteresowanych odsyłam do rozwiązania tego zagadnienia.
Ale co ja w nim widzę? Blog prowadzę dlatego, że odkryłam radość dzielenia się świetnymi tytułami, które przeczytałam. Facebook jest, bo jest, ale z tych wszystkich miejsc nudzi mnie najbardziej. To zresztą widać, bo często ograniczam się tam tylko do wrzucenia linka do nowego postu. Najwięcej jest mnie na Instagramie. Dlaczego?
Łączę na nim moje dwie wielkie miłości – książki i fotografię
Dla mnie to było odkrycie. Serio. Nie pamiętam dokładnie momentu, kiedy uświadomiłam sobie, że książki i fotografię można połączyć. Czytam praktycznie od zawsze, zdjęcia też są stałym elementem mojego życia. I o ile z czytania książek mogłabym zrobić zawód i tak pracować, to z robienia zdjęć nie. Sprawdzałam i w moim przypadku to nie działa – kiedy robiłam zdjęcia w pracy, nie robiłam ich dla przyjemności i dla siebie. A potem pojawiłam się na Instagramie i okazało się, że to doskonałe miejsce do robienia zdjęć książkom! Idealne zajęcie! W którymś następnym życiu z pewnością będę fotografem książek i będę miała studio fotograficzne, które specjalizuje się w robieniu zdjęć właśnie książkom.
Docieram poza granice kraju, a tak naprawdę na cały świat
To, co piszę na blogu jest ograniczone przez język, jakiego używam. Piszę po polsku, więc siłą rzeczy będą mnie czytać tylko osoby znające ten język. Wśród nich na blog zajrzą te, które czytają – i też tylko te, których interesuje konkretny tytuł, albo czytają podobne książki. Instagram daje większe możliwości. Samo zdjęcie jest uniwersalne – nieważne jakim językiem mówisz, skąd jesteś czy kim jesteś – zdjęcie będzie dla ciebie czytelne i możesz je polubić. Oczywiście, dochodzi jeszcze opis pod zdjęciem (ja robię cały czas tylko w języku polskim, ale można robić opisy też w wersji angielskiej, albo obydwu), ale jego niezrozumienie nie przeszkadza w kliknięciu serduszka. A jeśli zdecyduję się na wersję angielską – zdecydowanie łatwiej jest napisać kilka zdań, niż tłumaczyć cały wpis na blogu.
Poznaję nowych ludzi – z Polski i świata
Tak wiem, na moim blogu to zawsze brzmi śmiesznie. Ale ja naprawdę niektórych ludzi bardzo lubię – i takich właśnie spotykam i sama szukam na Instagramie. To miejsce to prawdziwa i nieskończona kopalnia inspiracji z każdej dziedziny, jaka wam tylko przyjdzie do głowy! Ja działam przede wszystkim na bookstagramie, więc śledzę głównie książkowe profile, ale przecież nie samymi książkami człowiek żyje. Działa tutaj doskonale uniwersalność zdjęć – obserwuję osoby z Ukrainy czy Rosji, choć nie mam zielonego pojęcia, co jest napisane pod zdjęciami. Jest na przykład taka dziewczyna, nia_kotomi, którą absolutnie uwielbiam tylko na podstawie zdjęć. Poznałam Paulinę (mrsostrovia) która zachwyca mnie swoim spojrzeniem na świat i minimalistycznymi zdjęciami (i włosami), Magdę (ameriyaposters), której talent mnie zachwycił, a po każdym kolejnym rysunku zbieram szczękę z podłogi. Doktor Ania uczy jak jeść, bookishbronte jak być kreatywnym, Maul Cosplay zachwyca kolejnymi wcieleniami, miniaturowym światem rządzi tanaka_tatsuya. Jak chcę podejrzeć Nowy Jork, zaglądam do humansofny, jak Laponię to kundelek.na.biegunie, a jak mam ochotę powłóczyć się wirtualnie to odpalam busemprzezświat. W żadnym innym miejscu nie moglibyśmy wspólnie funkcjonować – Instagram mieści w sobie cały świat! Do tego dochodzi jeszcze jeden plus – bliskość i dostępność. Konto na Instagramie ma wiele znanych osób, a to pozwala na zaglądanie im bezpośrednio w życie. To zjawisko, o którym w zasadzie powinien powstać osobny tekst, ale w skrócie – nie jest to wcale takie złe! Jakość Instagrama zależy od nas samych i kont, jakie obserwujemy. Ja podglądam pracę NASA, obserwuję Chrisa Hadfielda, uczę się organizować od Oli, czyli Pani Swojego Czasu, rozmawiam z wydawnictwami i z wieloma pisarzami, nie tylko polskimi. O inspirujących kontach być może zrobię jeszcze wpis, bo jest ich tak bardzo dużo!
Poznaję twórców, przez co doceniam rękodzieło
Zauważyłam u siebie wzrost docenienia rękodzieła. Kiedyś po prostu nie miałam takiej bezpośredniej styczności z twórcami. To na Instagramie ich poznałam – nie tylko ich produkty, ale ich jako osoby. Teraz zdecydowanie bardziej wolę zamówić coś u nich, niż iść do sklepu. I nie ma dyskusji, że coś mogło by być tańsze. Kiedy kogoś znam, nawet tylko wirtualnie, wiem, za co płacę – widzę, kim jest twórca, wiem, jak pracuje, jakie znaczenie ma dla niego ten biznes. Co więcej, ja się czuję dobrze wydając pieniądze, bo wspieram pracę kogoś konkretnego. Kubki (jaciebrosze, faramuszka, makemywonderland), torebki (farbotka), plakaty, obrazki, zakładki, portrety (ameriyaposters, pannalola, anything_anna), nawet na poszewki na poduszki zapisałam się do Oli (parapetliteracki). I dużo, dużo więcej, ale nie będę przecież teraz wszystkich wymieniać. Na Instagramie kupisz wszystko – od sukienki po roślinkę. Najlepsze jest to, że znajdziesz tam małe biznesy, często jednoosobowe, ludzi pełnych pasji, robiących przepiękne rzeczy. Gdyby nie było Instagrama, nie miałabym pojęcia o ich istnieniu.
Inspiruję się czytelniczo
Jestem bardzo konkretnym czytelnikiem – wiem, co lubię, a czego nie, wiem, co mogę czytać, a czego raczej powinnam unikać. Jeśli śledzicie mnie jakiś czas, wiecie, że można mnie zaskoczyć, ale nie zdarza się to często. Instagram jest również kopalnią inspiracji czytelniczych. Część osób obserwuję, bo czytają podobne książki. Ale część obserwuję, bo czytają zupełnie inne – właśnie w celach zapoznawczych. Lubię przeglądać zdjęcia w poszukiwaniu ciekawych tytułów i ładnych okładek. Tak, bo to też ma znaczenie. Są książki, które przeczytałam dlatego, że było o nich głośno na Instagramie (na przykład Kirke). Większość osób czyta tylko wybrane, ulubione blogi książkowe, a jednak warto rozglądać się trochę szerzej i wyglądać czasami poza strefę czytelniczego komfortu. Instagram jest do tego idealny – spotykam tam tyle gustów literackich, widzę tyle książek i tak dużo opinii, że chyba nigdy nie zabraknie mi pomysłów na kolejne lektury.
Rozwijam się
Przede wszystkim, jeśli chodzi o zdjęcia, ale myślę, że to przekłada się też na inne aspekty mojego życia. Zobaczcie, pierwsze zdjęcie jest z samych początków prowadzenia Instagrama, trzy kolejne są jednymi z ostatnich. Kiedyś szczytem mojej aktywności na Insta było zrobienie zdjęcia okładce i wrzucenie na profil. Bez niczego! Tak jak leżałam, tak zrobiłam. Takie rzeczy uchodzą płazem tylko znanym ludziom. Dzisiaj nawet jeśli wrzucam zdjęcie książki bez bogatej scenografii, idzie za tym jakiś pomysł, z jakiegoś powodu tak właśnie robię. Widzicie po tych zdjęciach, jak zmieniło się moje chcenie? Chce mi się kombinować, szukać, odkrywać. Kiedy się człowiek naogląda ładnych zdjęć, też chce takie tworzyć. Zestawiając swoje początki z ostatnimi zdjęciami różnica jest kolosalna! Na co dzień w ogóle nie zauważam zmiany podejścia – widać to dopiero z perspektywy czasu w zdjęciach.
A wy? Za co kochacie Instagram?
Ja za to, że jak jestem zmęczona albo chcę sobie pooglądać ładne zdjęcia, to tam zaglądam. A jak szukam inspiracji to też tam zaglądam. A jak mam ochotę poczytać ciekawostki o świecie, rozważania filozoficzne czy porady o gotowaniu… to też tam zaglądam 😉
Cieszę się, że odkryłam to medium dla siebie. Rzeczywiście, nie tylko inspiruje wizualnie, ale i czytelnik poznaje nowe książki.
Nawet kiedy miałam blogową przerwę, starałam się zawsze coś wrzucić. Niestety, w czasie jesienno-zimowym jest problem ze światłem i zdjęcia mogę robić tylko w weekendy.
Faktycznie, jeśli chodzi o Twoje zdjęcia z początków przygody z Instagramem i obecnie – róznica jest kolosalna. Jestem pod wrazeniem;)
Lubię instagram za to, ze znajduję tam mnóstwo inspiracji i mogę podglądać ludzi z różnych stron świata. I to świetna inspiracja i mobilizacja do robienia coraz lepszych zdjęć;)
Dziękuję! Sama się trochę dziwię, zwłaszcza, że to wszystko wynikło bardzo naturalnie – nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam zmieniać swoje podejście! No i masz rację – insta to prawdziwa kopalnia inspiracji!
Ja kocham instagram za to, że jest odskocznią. Ostatni rok był dla mnie fatalny i mój profil stanowił wytchnienie od wszechogarniającej beznadziei i był jasną stroną. Poza tym uwielbiam śledzić profile podróżnicze, jeśli tak jak ja uwielbiasz Skandynawskie klimaty to polecam zaobserwować @joonaslinkola, robie przefantastyczne zdjęcia!