All I did was go to the library to borrow some books.
Ponieważ jestem mistrzem rozpoczynania nowych cykli to do tych istniejących dorzucam jeszcze jeden. Długo mi to chodziło po głowie – książki po angielsku, które warto wydać w Polsce! Częstotliwość pojawiania się wpisów w ramach tego cyklu jest raczej niska – zakładam, że będzie to jeden/dwa wpisy rocznie. Nie dlatego, że nie chciałabym więcej! Ja po prostu po angielsku czytam rzadko i dużo wolniej niż po polsku. Ale jest kilka książek, które chciałabym zobaczyć po polsku – więc dorzucam swoją cegiełkę.
O Murakamim pisałam i mówiłam już wielokrotnie. Pamiętam, jak przeczytałam pierwszą jego książkę (Przygoda z owcą), a potem natychmiast poszłam do biblioteki i wzięłam wszystko, co stało na półce. To wielka miłość, która trwa do dzisiaj. Z przyjemnością też kiedyś wrócę do jego powieści – chętnie odkryję je na nowo! Może nawet zorganizuję Rok z Murakamim, żebyście i Wy mogli go poznać bliżej?
Jakiś czas temu kupiłam jego nowelę The Strange Library. W końcu, bo chodziłam wokół niej kilka lat. Długo się zastanawiałam – bardzo chciałam ją przeczytać, ale osiemdziesiąt złotych za malutką książeczkę, która ma 70 stron wydawało mi się lekką przesadą. Liczyłam, że może w międzyczasie ktoś wyda ją u nas. Nie doczekałam się, choć myślę, że może dobrze – to wydanie jest tak przepiękne, że bardzo się cieszę, że się na nie zdecydowałam. I rozumiem też cenę – mimo, że tekstu jest mniej, niż się spodziewałam (czasami na jednej stronie znajduje się jedno zdanie), to ilustracje wynagradzają wszystko. Stanowią całość z tekstem – czasami go uzupełniają, czasami zastępują, czasami coś dopowiadają. Czytanie takiej książki to jedna wielka przygoda, a każda kolejna strona zachwyca bardziej od poprzedniej.
No i jeszcze wątek biblioteki. Jak wiecie, jestem bibliotekarką i uwielbiam wątki biblioteczne w książkach! Gdybym miała kilka żyć, jedno z nich na pewno przeznaczyłabym na pisanie o książkach z takimi wątkami. Na pewno to właśnie ta dziwna biblioteka z tytułu była silną motywacją, do przeczytania tej noweli.
A zatem – kupiłam książkę, zachwyciłam się wydaniem i co dalej? Czy historia też tak samo mnie zachwyciła, jak ilustracje do niej? Tak! Wiele nie mogę napisać, by nie zdradzić Wam szczegółów (książka w końcu ma tylko 70 stron więc każdy, nawet najdrobniejszy detal warto odkrywać samemu). Głównym bohaterem jest chłopiec, który zostaje uwięziony w bibliotece – to musi Wam wystarczyć! Dodam tylko, że pojawia się też Człowiek-Owca – jeśli czytaliście wcześniej Murakamiego, ta postać nie będzie Wam całkiem obca. To krótka, ale bardzo intensywna opowieść – pełna surrealistycznych zdarzeń i postaci, która każe wam zanegować wszystko, co wiecie o świecie. Wyobraźnia Murakamiego jest nieskończona! I z jednej strony to całkiem przyjemna historia, ciekawa, wciągająca, jest chłopiec, i są książki i jest generalnie miło. A z drugiej strony jest też bardzo niepokojąco i mrocznie. Czytelnik nie do końca wie, czego może się spodziewać i co może się wydarzyć.
To sama przyjemność wejść w ten świat! Trochę szkoda, że historia jest taka krótka, ale może właśnie w tym tkwi jej siła! Napiszę jeszcze tylko jedno – po tej lekturze wizyta w bibliotece już nigdy nie będzie taka sama! Wydaje mi się też, że jest to idealna książka, żeby na przykład rozpocząć swoją przygodę z czytaniem po angielsku. Jest krótka, zdania są dosyć proste i tak jak wcześniej wspominałam są strony, na których znajduje się tylko jedno czy dwa zdania. I to wspaniała próbka Murakamiego w najlepszym wydaniu!