Namówienie mnie na sięgnięcie po polski kryminał jest bardzo trudne, ale dajcie mi biografię ciekawego człowieka, a rzucę się na nią od razu. Często powtarzam, że w wyborze swoich lektur kieruję się głównie tematem. Dlatego właśnie Piotra Bojarskiego poznaję dopiero teraz i od strony biografii, podczas gdy Wy pewnie znacie go już bardzo długo jako autora kryminałów. Ale jak to się mówi – lepiej późno niż wcale!
Arkadego Fiedlera kojarzą za to chyba wszyscy. To jedna z tych postaci, której nazwisko zna każdy, ale o szczegółach z życia już niekoniecznie wiemy. Arkady Fiedler to polski podróżnik, autor takich książek jak Dywizjon 303, Kanada pachnąca żywicą czy Orinoko. Jestem przekonana, że nie tylko ja zaczytywałam się w nich w młodości (choć to było tak dawno temu, że niewiele z nich już pamiętam). Nazwisko Fiedlera kojarzy mi się z serią naokoło świata wydawnictwa Iskry – jeśli maiałabym wskazać swoje pierwsze podróżnicze lektury to właśnie te książki. Teraz, dzięki Bojarskiemu mogłam poznać Fiedlera bardziej świadomie i ze szczegółami. I o panie, jakie on miał życie i co to była za postać!
Przede wszystkim jego życie to doskonała okazja by rozpocząć dyskusję o autorze, jego książkach i relacji między nimi. Nie uciekniemy również od tematu samego podróżowania, a potem opisywania świata. Czy można lubić książki nielubianego autora? Czy napisanie książki jest tak ważnym celem, że można poświęcić inne rzeczy? Czy czytelnik powinien rozdzielać postać autora i jego książki, czy właśnie wręcz przeciwnie – łączyć i odnosić do siebie? Bo z Fiedlerem jest kłopot. Z jednej strony – niesamowicie zdeterminowany człowiek, który zamiast marzyć działał. Wymyślił sobie podróże, czuł pasję i zew egzotyki i robił wszystko, by to zrealizować. Zostawił po sobie 32 książki (ukazały się w 23 językach w ponad 10-milionowym nakładzie), wspaniałe opowieści o odległych krajach. Dzisiaj być może trzeba je czytać z dystansem, choć ciągle są bardzo wartościowym zapisem świata sprzed kilkudziesięciu lat. Przez długi czas jego książki były oknem na świat dla Polaków. Na Wikipedii przeczytamy, że jego książki urzekają plastyką opisu, barwnie zbliżają czytelnikowi ludzi o różnych kolorach skóry, uczą szacunku dla innych kultur i obyczajów, opiewają piękno przyrody. Nazwisko Fiedler to marka sama w sobie.
Z drugiej strony mamy człowieka tak bardzo skupionego na własnych pragnieniach, że nie zauważa innych. Egoistę, człowieka samolubnego, dla którego najważniejsza jest realizacja siebie – cała reszta jest daleko w tyle. Bardzo trudno jest z takim człowiekiem żyć, trzeba mu się całkowicie poddać i nie żądać niczego w zamian. Co więcej, mamy podróżnika, który bez większych problemów i refleksji wpisał się w rolę białego Europejczyka, która jedzie na egzotyczne wyspy i korzysta z wszelkich proponowanych mu uciech (w tym dziewczyn).
Wiele jest w życiu Fiedlera kontrowersji, spraw, które dzisiaj nie przeszłyby bez echa (niech no który ponad 40-letni podróżnik spróbuje wziąć za żonę 17-letnią dziewczynę z egzotycznego plemienia, choćby to i był wielki zaszczyt, a odmówienie go wielką obrazą). Bardzo ciekawe jest obserwowanie tego wszystkiego z perspektywy czasu. Bojarski nie unika trudnych tematów, ale też otwarcie pisze, że wielu rzeczy nie wiadomo, a o innych już nigdy się nie dowiemy. Tu już chyba każdy czytelnik musi rozstrzygnąć sam, co z Fiedlerem zrobić.
Sama biografia bardzo mi się podoba! Przede wszystkim dlatego, że nie jest to laurka wystawiona wielkiemu podróżnikowi, tylko rzetelny zapis jego życia, ze wszystkimi wzlotami i upadkami, zaletami i wadami. Bojarski korzystał z dokumentów, przywoływał wspomnienia osób, współpracował z rodziną, książka jest kompletnym obrazem i na tyle obiektywnym, jakim może być biografia pisana przez kogoś. Na kartach książki pojawiają się znane nazwiska, są opowieści o książkach, mnóstwo anegdot. Fiedler prowadził niesamowicie barwne życie, i myślę, że pomimo trudności i dramatów, on się w nim doskonale bawił. To postać, która w idealny sposób pokazuje, czym głód świata jest.
♦