Przedwczoraj pisałam Wam o Absolutnie fantastycznych labiryntach. Dzisiaj, kontynuując labiryntowy wątek, mam dla Was jeszcze jedną książkę z wydawnictwa Nasza Księgarnia. Detektyw Pierre w labiryncie. Na tropie skradzionego Kamienia Chaosu to książka, która przywołała moje najlepsze wspomnienia z dzieciństwa. Pisałam Wam już, że uwielbiałam wszelkiego rodzaju łamigłówki, zagadki i labirynty. Książeczki z serii Gdzie jest Wally? sprawiały mi ogromną frajdę. Zresztą, do tej pory jestem ogromną fanką gier Hidden Object, a dobrze zrobiona gra z ciekawą fabułą potrafi mnie przykuć do konsoli/komputera/tableta na bardzo, bardzo długo.
Detektyw Pierre w labiryncie. Na tropie skradzionego Kamienia Chaosu łączy w sobie wszystkie moje ulubione rzeczy. Rozwiązywanie labiryntów, poszukiwanie ukrytych obiektów, sprawę kryminalną do rozwiązania, a wszystko to narysowane w stylu retro! To taka gra Hidden Object na papierze. Nigdy nie myślałam o nich w ten sposób, ale to się sprawdza. I o ile książka jest świetna, jestem pewna, że gra byłaby tak samo rewelacyjna, jeśli nie lepsza 😉
Tytuł książki sugeruje nam temat naszej kryminalnej sprawy. Jesteśmy Pierrem, labiryntowym detektywem i tylko my możemy zmierzyć się z kradzieżą Kamienia Chaosu, popełnioną przez geniusza zła, Pana X, złodzieja-widmo! Mieszkamy w Operyżu, a nasze śledztwo zaprowadzi nas w najbardziej zawiłe i zaskakujące labirynty miasta – będziemy badać muzeum i wesołe miasteczko, będziemy szukać śladów w śródmieściu, w zamku i leśnej wiosce. Będziemy mieć nawet możliwość zostania piratem! Wszystkie labirynty prowadzą nas do ostatecznej rozgrywki z naszym przeciwnikiem.
Każde miejsce w Operyżu, które przemierzamy w poszukiwaniu wskazówek jest zamienione w labirynt. Możemy skupić się na jego przejściu, ale możemy również realizować wyzwania, przyjmować zlecenia czy spełniać prośby innych postaci. Możemy również wyszukiwać złote gwiazdki, czerwone trofea, skrzynki ze skarbem i ukryte obiekty. Każda strona zapewnia nam więc ogrom przygód i to takich, jakie sami sobie wybierzemy. Połączenie tych wszystkich elementów w spójną całość na pewno było nie lada wyzwaniem. Ale udało się znakomicie! nad każdą jedną stroną można spędzić długie godziny, realizując wszystkie zadania. Jeśli macie dziecko, które nie lubi czytać, a książki są dla niego dziwnym wynalazkiem, ta pozycja z pewnością ich zainteresuje. Jest przepięknie wydana, kolorowa, w zasadzie można powiedzieć, że jest grą na papierze, więc to idealny początek znajomości z kimś, kto nie jest do końca przekonany co do książek 😉
Muszę koniecznie napisać jeszcze parę słów o ilustratorze. Każde miejsce i labirynt to ilustracja składająca się z setek malutkich szczególików. Miejsca są przedstawione bardzo drobiazgowo, przestrzenie są wypełnione małymi przedmiotami, mnóstwem ludzi, każdy budynek i każda rzecz ma mnóstwo detali. Mogę sobie tylko wyobrażać, ile pracy i zacięcia wymagało narysowanie tak szczegółowych plansz. Zakładam, że głównym ilustratorem był Hiro Kamigaki, który pracuje w IC4DESIGN (skoro został wymieniony z nazwiska na okładce). Zdolność tworzenia takich pięknych obrazów jest dla fascynująca i godna podziwu, zatem każdy ilustrator jest dla mnie bohaterem 🙂 Warto zwrócić uwagę na nich, bo mimo, że dużo jest wokół nich japońskich znaczków, to ilustracje, jakie tworzą są obłędne!

Patrząc na zdjęcie powyżej, no powiedzcie, czy to nie jest obłędne? 🙂 Ostatecznie może umiałabym stworzyć taki szkic :D, ale wersja końcowa powala na kolana! ♥
♦
Za książkę serdecznie dziękuję
♦
Dla porównania
◊ Detektyw Pierre na Słowem malowane
◊ …i wśród Książeczek synka i córeczki 🙂
Prześwietne są takie książki. Nie dość, że cała tona szczegółów i drobiazgów, to jeszcze fura inspiracji dla opowieści, które można wysnuwać. Dla mnie numerem jeden są ulice Czereśniowe – tam nie ma może aż tylu szczegółów, ale jest sporo opowieści i zazębiających się wątków pomiędzy wszystkimi 5 tomami.
Uwielbiam <3 Ulic Czereśniowych nie znam, ale już ktoś kidyś mi o nich wspominał 😉 Muszę w końcu się zapoznać!