Kelly Barnhill powoli wyrasta na specjalistkę od magicznych opowieści dla dzieci. Pamiętacie jej Dziewczynkę, która wypiła Księżyc? To właśnie ona ją napisała. Syn wiedźmy jest książką wcześniejszą, ale równie ciekawą i zapadającą w pamięć. Do wydania po polsku został jeszcze debiut, a autorka pracuje nad kolejnymi trzema tytułami, więc mam nadzieję, że niedługo poznamy kolejną, magiczną opowieść. Sama autorka jest intrygującą postacią. Tak pisze o sobie – Kelly Barnhill pisze książki. To dziwna praca, ale jeśli mamy być szczerzy, to dziwna kobieta, więc być może to wszystko ma jakiś sens. Jest byłą nauczycielką, barmanką, kelnerką, aktywistką, strażniczką parku, sekretarką, woźną i kościelną gitarzystką. Wszystkie te doświadczenia nie przygotowały jej zupełnie do niczego poza opowiadaniem historii, co robi szczęśliwie od pewnego czasu.
Syn wiedźmy najpierw ujął mnie okładką. Jest przepiękna! Potem przyszedł czas na bohaterów, a po przeczytaniu książki zakochałam się w całej historii. Opis książki na szczęście nie zdradza wiele – dowiadujemy się, że głównym bohaterem jest Ned, chłopiec, który ma w sobie duszę swojego zmarłego brata. Inną ważną postacią jest Áine, dziewczynka, której losy przetną się z Nedem w dosyć dramatycznych okolicznościach. Ale jest też trzeci bohater, być może ten najważniejszy. Jest nim magia i to na niej autorka mocno się skupia, zadając pytania i zmuszając swoich czytelników do szukania odpowiedzi.
Magia nie istnieje, powiecie. Owszem, fajnie jest sobie przeczytać o niej książkę, ale przecież nie ma ona przełożenia na prawdziwy świat. Kelly Barnhill pokazuje, że jednak ma, zwłaszcza w przypadku młodych ludzi. Bez nadmiernego moralizatorstwa, bez nudnych rozwiązań i oklepanych sytuacji, stworzyła świat, bohaterów i historię, które wciągają i angażują młodego czytelnika. To świat wiedźm, silnej magii, która ma własny charakter i humory, magii, która potrafi wpływać i zmieniać człowieka, która może być dobra albo zła, która ma moc zniszczenia świata, jeśli dostanie się w niepowołane ręce. Mam wrażenie, że Barnhill odczarowuje też trochę baśnie – magia dalej jest magiczna, ale okazuje się, że bycie wiedźmą i opiekowanie się magią wcale nie jest takie fajne, a już z pewnością nie jest łatwe. Wszystko ma swoją cenę i konsekwencje, o czym nasi bohaterowie przekonują się dosyć szybko.
Ned i Áine połączeni przez splot wydarzeń początkowo w ogóle sobie nie ufają. Podróż w jaką razem ruszą, każde z innego powodu i z innym celem na końcu, zmieni wszystko. Autorka pięknie opisała proces przemian, dojrzewania do pewnych emocji, uczuć i decyzji. Obserwujemy kształtowanie się relacji, być może nawet przyjaźni, rozwój umiejętności dostrzegania drugiej osoby i brania jej pod uwagę przy podejmowaniu decyzji, nawet jeśli to komplikuje sprawy. Jest w tej opowieści wiele tematów, które mogą stanowić bazę do dalszych dyskusji, a to jest kluczowe przy książkach dla dzieci i młodzieży.
Ale poza tą wartością edukacyjną, to po prostu świetna historia – wciągająca, żywa, wywołująca wiele emocji, z dużą ilością akcji, z jasnym podziałem na dobro i zło, co jednak wcale nie gwarantuje łatwych decyzji. Przygoda goni przygodę, magia cały czas próbuje zamieszać w wydarzeniach, a dwójka głównych bohaterów próbuje się odnaleźć w całkiem nowych sytuacjach. Jestem pewna, że Ned i Áine zostaną w wielu domach na dłużej!
Czytajcie takie książki, bo są naprawdę warte uwagi. Nie dość, że zapewniają świetną rozrywkę, to jeszcze niepostrzeżenie uczą i kształtują charaktery i postawy młodych ludzi. Lubię takie opowieści, bo są pięknie magiczne – zabierają do całkiem innego świata, w którym wszystko jest możliwe. Bardzo polecam!
♦
[…] żeby nie było tylko tak poważnie. Jojo Moyes to gwarancja spędzenia dobrego wieczoru, Syn wiedźmy to wspaniała baśń, która zachwyci nie tylko młodzież, ale i dorosłych, a Ten cholerny […]