♦
Uwielbiam stare wydania. Mają klimat, to coś w sobie, a ich okładki często zachwycają pomysłem, minimalizmem, wielowymiarowością. Ale tak samo uwielbiam wznowienia – często bardzo różne od poprzednich wydań, czasami trochę brzydsze, ale przynajmniej nie rozpadające się, a czasami dużo piękniejsze. I dzięki takim pięknym wznowieniom czasami zwracam uwagę na książkę, która w innym przypadku raczej by mi umknęła. I tak właśnie było tym razem. Wodnikowe Wzgórze Richarda Adamsa jest na naszym rynku już bardzo długi czas, a ja, nawet jeśli słyszałam o tej książce, to nie czułam potrzeby jej przeczytania. Aż do wznowienia Wydawnictwa Literackiego, które zachwyciło mnie absolutnie okładką i ilustracjami Aldo Galliego w środku. Zanim zaczniecie krzyczeć na mnie, że to strasznie płytkie sięgać po książkę tylko ze względu na okładkę, pomyślcie, jaka to jest dobra rzecz! Ile osób ją pozna, właśnie dzięki formie. A mogę Wam z ręką na sercu powiedzieć, że jest warta poznania. Wodnikowe Wzgórze w nowej odsłonie tylko czeka, aby zachwycić kolejne pokolenia.
Historia powstania tej książki jest stara jak świat. Tata opowiada dzieciom historie, one proszą go, by je spisał. Tata się ugina, a po wielokrotnym odrzuceniu przez wydawnictwa, znajduje się jeden mały wydawca, który dostrzega potencjał książki. I słusznie, bo historia natychmiast staje się wielkim sukcesem, a dzisiaj zaliczana jest już do klasyki literatury dziecięcej i młodzieżowej. O czym jest Wodnikowe Wzgórze? To historia o wręcz epickiej wędrówce królików. Zmuszone do opuszczenia swojej królikarni, wyruszyły w nieznane, by szukać sobie nowego miejsca na ziemi. Ich wędrówka jest pełna przygód, które śledzimy z zapartym tchem i nie możemy doczekać się końca, żeby się dowiedzieć, czy uda im się osiągnąć swój cel.
Dlaczego ta książka jest tak wyjątkowa? Oczywiście znamy opowieści wykorzystujące zabieg antropomorfizacji, nie jest to pomysł nowy. Ale nie musi być nowy, wystarczy, żeby był dobrze zrezalizowany. A Richard Adams zrobił to doskonale. Króliki w Wodnikowym Wzgórzu są perfekcyjnie stworzone – mają różne charaktery, inne zalety, inne wady. Czuć, kto jest przywódcą, kto raczej będzie unikać problemów, a kto będzie je stwarzać. Każdy z królików jest bardzo konkretnie napisany, a wszystkie razem stanowią zgodną grupę gatunku, który również można opisać. Od samego początku, kiedy króliki podejmują decyzję o opuszczeniu królikarni, jesteśmy wciągani w ich świat – dowiadujemy się, jakie są, czego się boją, jakie zachowania są dla nich typowe, a jakie są wbrew króliczemu instynktowi. Uzbrojeni w taką wiedzę, możemy z wielkimi emocjami śledzić ich wędrówkę. Wiemy ile ich kosztowała, wiemy, jakie sytuacje są dla nich niebezpieczne, kibicujemy im od samego początku i nie chcemy, żeby coś im się stało.
Dobrze skonstruowani bohaterowie to połowa sukcesu (a zwłaszcza jeśli są to słodkie i urocze króliki). Ale Richard Adams zrobił dużo więcej. On wymyślił cały króliczy świat, w czym pomogła mu, jak przyznaje na końcu, doskonała książka Życie prywatne królika R. M. Lockley’a. Przedstawione w książce miejsca istnieją naprawdę, cała reszta jest natomiast z wielką szczegółowością wymyślona. Ktoś mi kiedyś powiedział (przy okazji filmów, ale to działa też w książkach), że świat, w którym historia się rozgrywa, musi być dobrze wymyślony. To znaczy musi funkcjonować cały czas, i przed naszą historią, i po jej zakończeniu. My, jako odbiorcy, nie musimy wiedzieć co było przed i co będzie po, nas interesuje tylko nasza historia. Ale twórca musi to wiedzieć, żeby stworzyć spójną rzeczywistość. I Richard Adams to zrobił. Naprawdę łatwo uwierzyć, że taka społeczność królików gdzieś istnieje. Idealnie połączył cechy ludzkie i cechy typowe dla królików, dając nam bohaterów, o których będziemy długo pamiętać. Zachwycają szczegóły, o których Adams pomyślał, choćby takie jak umiejętność królików do liczenia, postrzeganie przez nich czasu, czy wiedza o tym, czym jest droga czy rzeka. Nie mówiąc już o tym, że Adams stworzył króliczy język, całą króliczą mitologię, system wierzeń, różne systemy społeczne! Naprawdę robi to bardzo duże wrażenie! Nic dziwnego, że Andrzej Sapkowski uważa Wodnikowe Wzgórze za jedną ze 100 najważniejszych powieści fantastycznych wszech czasów, a sama historia była już przerabiana na filmy, seriale, bajki, grę, słuchowiska radiowe i sztuki teatralne. Podobno prace nad serialem opartym o Wodnikowe Wzgórze rozpoczęły Netflix i BBC, a znając seriale robione przez Netflix, możemy się spodziewać czegoś naprawdę dobrego.
Bo prawdziwie dobre historie są ponadczasowe, a Wodnikowe Wzgórze właśnie taką historią jest.
♦
A ponieważ żyjemy w cudownych czasach, w których można znaleźć wszystko na Youtube, oto pełna wersja bajki:
Możecie też obejrzeć trochę młodszy serial:
Możecie też posłuchać słuchowiska radiowego:
♦
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję
♦
Oooo, nigdy nie słyszałam o tej książce,aż tu nagle pojawiła się ona w abonamencie Legimi. Pomyślałam sobie “Kurcze, któraś z dziewczyn wrzucała jej recenzję”… Tak! Diana <3 Na Ciebie zawsze można liczyć. Jestem oczarowana pomysłem na ta historię, okładką, faktem, że to opowieść którą Tata snuł dla swoich dzieci. Cudowności! Jak tylko skończę to co obecnie czytam to wezmę się za "Wodnikowe Wzgórze". Już nie mogę się doczekać!
Uwielbiam takie entuzjastyczne komentarze! :* Koniecznie daj znać, jak Ci się podobała 🙂 Strach pomyśleć, ile takich świetnych historii nie poznamy, bo nikt ich nie wznowi!
Oglądałem animację młodszym Pożeraczem będąc i pamiętam, że było tam całkiem sporo napięcia i stresujących momentów. Książki nie czytałem i nie jestem przekonany, czy bez sentymentalnego bagażu mam szansę się z nią polubić.
Kocham tę książkę, a odkryłam ją dzięki świetnej kreskówce, która powstała na jej podstawie, polecam i książkę i kreskówkę każdemu, bo to również wciągające historie dla dorosłych