Co miesiąc robię zapowiedzi, a za jakiś czas sprawdzam, ile książek faktycznie z nich przeczytałam i staram się nadrabiać te, których jeszcze nie znam. Do zapowiedzi wybieram przecież tylko książki, które naprawdę bardzo chcę przeczytać, więc szkoda, żeby tak się nie stało. Nowości z kolejnych miesięcy utrudniają sprawę, ale postanowiłam, że współpracę z Virtualo wykorzystam właśnie w tym celu. Tym raz wybrałam Przygody młodego przyrodnika, wspomnienia Davida Attenborougha. Chyba każdy kojarzy, kim jest ten pan – biolog, popularyzator wiedzy przyrodniczej, pisarz, podróżnik, narrator. Ostatnio możecie go posłuchać w genialnej produkcji Netflixa Nasza planeta (choć wybór pomiędzy nim a Krystyną Czubówną jest szalenie trudny).
Najlepsze jest to, że na Youtubie możemy znaleźć te filmy, o których kręceniu David opowiada w książce
Z takimi osobami bywa tak, że wiemy kim są, ale nie wiemy nic o nich. Przygody młodego przyrodnika uzupełniają tę lukę, i to w sposób, jaki lubię najbardziej. Nie jest to autobiografia, David Attenborough raczej nie opowiada o sobie, o swoim życiu osobistym, nie próbuje postawić sobie pomnika ani zrobić z siebie kogoś, kim nie jest. Książka ma bardzo konkretny zakres – to trzy pierwsze podróże autora. W 1954 roku dostał propozycję nie do odrzucenia – miał jeździć po świecie i szukać dla londyńskiego zoo rzadkich zwierząt i takich, których nikt jeszcze nigdy w zoo nie trzymał. Attenborough zabiera nas na poszukiwania do Gujany, na Bali, Borneo i Wyspę Komodo, a na koniec do Paragwaju. Jesteśmy świadkami łapania na lasso kajmanów i walk świerszczy, zaprzyjaźniania się (i radzenia sobie) z miejscowymi plemionami, tropienia zwierząt i zastawiania na nich pułapek, prób fotografowania i nagrywania. David Attenborough z całą pewnością potrafi snuć opowieści – trudno się od tej książki oderwać. Jest w niej kilka fascynujących elementów. Wyprawy w poszukiwaniu dzikich, rzadkich zwierząt, by nagrać program telewizyjny same w sobie są egzotyczne. Jestem w stanie wyobrazić sobie tych młodych ludzi, zapalonych pasjonatów przyrody i zwierząt, którzy podejmują się tego zadania i płyną w nieznane, by z radością realizować swoje marzenia. Po drugie w tej książce odbija się rozwój samego autora, o czym sam chętnie wspomina. Pisze o rzeczach, jakich się nauczył i dowiedział – o sobie i o otaczającym go świecie. To też ciekawa podróż w czasie – wiele rzeczy w 1954 i w latach kolejnych było inne niż dzisiaj. A poznając przeszłość, bardziej rozumiemy teraźniejszość, więc zawsze warto!
To z kolei prowadzi mnie do jeszcze jednej myśli. David Attenborough jest niekwestionowaną legendą świata przyrodniczego. Wzorem, do którego powinni dążyć wszyscy przyrodnicy świata. Ale nie mogę się pozbyć jednego obrazu z głowy – co by było, gdyby dzisiaj zoo zatrudniło ekipę, by jeździła po różnych zakątkach świata, łapała rzadkie okazy, pakowała je do skrzyń i przewoziła do zoo. Dzisiaj mamy problem z samym konceptem zoo, nie mówiąc już o aktywnym wyrywaniu zwierząt z ich naturalnego środowiska, by mogły być okazami w zoo. Attenborough opisuje moment, kiedy po wrzucanych do wody niedopałkach papierosów orientuje się, że łódź całą noc stała w miejscu. Przyrodnik, który wrzuca niedopałki papierosów do rzeki? Było jeszcze kilka fragmentów, przy których na chwilę się zatrzymałam. One tak bardzo pokazują upływ czasu i zmianę w podejściu człowieka do otaczającego go środowiska. Pokazują też zmianę samego człowieka – coś, co było normalne kilkadziesiąt lat temu, dzisiaj jest nieakceptowalne. To ciekawy temat, nad którym warto się pochylić.
Jeśli lubicie książki przyrodnicze, to w ogóle nie muszę was na nią namawiać. Jeśli jednak nie przepadacie za taką literaturą, dajcie się trochę przekonać. David Attenborough wie, jak opowiedzieć dobrą historię – a tych ma całe mnóstwo. Przygody młodego przyrodnika to opowieść głównie o zwierzętach, ale nie tylko – ludzie odgrywają tam również ważną rolę. Sam David Attenborough i narodziny jego legendy, ale też mieszkańcy, z którymi autor się spotykał i których równie chętnie opisuje. Fakty przeplata anegdotkami, informacje o zwierzętach scenami z codzienności, pokazuje dobre moment i te gorsze. Zdaje sobie doskonale sprawę z tego, jaki wpływ ma ich obecność na tubylców. A co najważniejsze – opowiada nam o świecie, który już nie istnieje. W dobie wszechobecnego internetu, ciągłego kontaktu, nagrywania i wrzucania do sieci wszystkiego, wyprawy takie jak te nie mają prawa się już wydarzyć. A trochę szkoda.
♦
Tekst powstał we współpracy z