Powiem Wam dwie rzeczy o sobie. Mam taką konstrukcję, że jak coś muszę, to tego nie robię. Jestem też absolutnie uczulona na to, że ktoś mi mówi, jak mam żyć. Jestem bezwzględna w tym temacie – nikomu nie pozwalam układać sobie życia, mogę to robić tylko ja. Mówię o tym dlatego, że czytając książkę Agaty Romaniuk to właśnie te dwie rzeczy powodowały, że byłam wkurzona od właściwie pierwszej strony. Rozumiem argumenty i wiem, że niektórym kobietom w Omanie jest wygodnie i dobrze. Nie neguję tego. Ale nie umiem sobie wyobrazić, żebym ja sama miała żyć według czyjegoś widzimisię, nawet jeśli byliby to moi rodzice. Albo żebym przedłożyła pieniądze i wygodę nad wolność wyboru.
(Inna sprawa, że nie trzeba jechać do Omanu, żeby spotkać takie sytuacje. Czasami wystarczy się rozejrzeć dookoła)
Agata Romaniuk napisała świetną książkę. W zasadzie od samego początku targają czytelnikiem sprzeczne emocje i od razu jesteśmy wrzuceni na głęboką wodę kulturowych różnic. Uwielbiam takie książki, bo rozszerzają horyzonty – po takiej lekturze nie można już powiedzieć, że wszystkie kobiety w krajach muzułmańskich mają źle, a my mamy najlepiej. Już po książce Tomka Michniewicza to do mnie dotarło – często muzułmańskie kobiety patrzą na nas ze współczuciem i zdziwieniem, dlaczego jesteśmy tak nieporadne i nie umiemy ustawić się w życiu. Zdarza się, że to one mają rację. Ważne jest, by nie podchodzić do tych zagadnień z wyższością i przekonaniem, że moja kultura jest najlepsza – bo nie jest, jest tylko inna. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi wolność i możliwość decydowania o sobie, nawet jeśli nigdy nie będę miała bogatego męża i będę musiała całe życie pracować. Ale być może miałabym inne zdanie, gdybym urodziła się gdzieś indziej.
Agata Romaniuk opowiada nam o Omanie i ludziach, których spotkała. To opowieści wysłuchane i poznane na przestrzeni lat. Zarysowuje również tło polityczne, gospodarcze, społeczne, ale bardzo delikatnie, na tyle, by zrozumieć ludzi tam mieszkających. Bardzo mi się to podoba, bo sam Oman jako kraj aż tak bardzo mnie nie interesuje, ale relacje międzyludzkie już tak. Dlatego jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś o samym Omanie, niech zaopatrzy się w dodatkowe lektury. Tutaj najważniejsi są ludzie, przede wszystkim kobiety, ich życie i związki. Autorka pokazuje różnorodność relacji – są związki szczęśliwe, z miłości, są aranżowane, są te nieszczęśliwe, brutalne, są rozwody, kochanki, związki z obcokrajowcami, bycie samotną matką. Czytamy te opowieści jednym tchem, każda kolejna otwiera szufladki w głowie i wzbudza inne, ale silne emocje. Najbardziej podoba mi się w tej książce to, że stwarza wątpliwości, pokazuje, że nic nie jest oczywiste i niczego nie można twierdzić z całą pewnością i każe zastanowić się. Ludzie są różni, potrzebują różnych rzeczy, a takie książki ułatwiają zrozumienie i oswojenie czegoś, co wydaje się na pierwszy rzut oka niezrozumiałe. Zachwyca mnie to, że dzięki takim książkom mogę się uczyć świata.
Nie mogłabym żyć w kraju, w którym za post na blogu można trafić do więzienia. Z tym większą ciekawością chłonęłam historie kobiet, które w takim kraju żyją. Agata Romaniuk pokazała pozytywne strony Omanu, ale nie zabrakło również negatywnych. Nie wiem jak, ale udało się jej zachować zupełną bezstronność, nie byłam w stanie wychwycić choćby cienia jej własnego zdania. Opisuje, przedstawia, opowiada, ale nie ocenia i nie wartościuje. Z miłości? To współczuję to przemyślana i dobrze napisana książka. Czyta się ją błyskawicznie, ale w głowie zostaje na bardzo, bardzo długo. Przeczytajcie, bo choć dotyczy Omanu, myślę, że może wpłynąć w ogóle na wasze postrzeganie relacji damsko-męskich w kulturze arabskiej. A na koniec warto się zastanowić, czy nie jest to też książka o nas. Dzięki niej możemy spojrzeć na siebie oczami osób z całkiem odrębnej kultury. To bardzo ciekawe i odświeżające doświadczenie.
♦