Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy

Dzięki serii podróżniczej Wydawnictwa Poznańskiego mogliśmy już odwiedzić wiele fantastycznych miejsc –  teraz przyszedł czas na Ukrainę. Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy to książka napisana przez Katarzynę Łozę, która od 18 lat mieszka we Lwowie, jest przewodniczką, ma biuro wycieczkowe i bardzo zachęcam do zajrzenia na jej stronę. Zanim opowiem Wam o samej książce dwie najważniejsze dwie informacje. Autorka skończyła pisać tę książkę w grudniu 2021 roku, więc nie znajdziecie w niej informacji o wojnie. Po drugie, wydawnictwo razem z autorką zdecydowali, że przez pół roku cały dochód ze sprzedaży książki zostanie przekazany na działalność Polskiej Akcji Humanitarnej SOS UKRAINA. Każda książka jest cegiełką, przez pierwszy tydzień zebraliśmy prawie 100 tysięcy złotych. I tak jak zwykle nie namawiam Was na kupowanie książek, tak tym razem zachęcam mocno – to drobna rzecz, ale każda najdrobniejsza rzecz się liczy.

Wydawnictwo napisało, że wydając tę książkę chcieli przybliżyć naszego sąsiada, żeby to była taka książka, którą można wrzucić do plecaka i jechać zwiedzać i odkrywać. Dzisiaj ta książka jest czymś więcej niż tylko książką podróżniczą. To przedstawienie kraju w pigułce – znajdziemy w niej wątki historyczne, kulturowe, społeczne, znajdziemy płynne przejścia od historii do teraźniejszości, są opowieści osobiste, jest kuchnia, język, literatura, przyroda i ludzie.

Ukraina to kraj, który podobnie jak Rumunia jest często postrzegany przez pryzmat stereotypów. Zwykle nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością i tak też jest i tym razem – dlatego właśnie warto czytać takie książki, mierzyć się z własnymi wyobrażeniami, jakie mamy w głowie i próbować je niwelować. Ukraina to ogromny i bardzo różnorodny kraj, o łącznej powierzchni Szwajcarii, Danii, Holandii, Portugalii, Malty, Czech, Bośni, Bułgarii, Słowacji, Belgii i Łotwy razem wziętych. Nie miałam pojęcia, że Ukraina jest aż tak duża! Więc napisanie jednej książki o Ukrainie wydaje się niemożliwe –  każdy region Ukrainy jest inny i żaden nie daje wyobrażenia o całości.

Autorka opowiada nam o Ukrainie z wielu różnych stron. Bardzo lubię te książki, bo są idealnym połączeniem historii i teraźniejszości. Dowiemy się, skąd się wzięła nazwa Ukraina, jakie były początki kraju i skąd Ukraińcy wywodzą swoje korzenie. Ale to również opowieść o Ukrainie współczesnej – i z jednej strony mamy podane dane i ogólne fakty, a z drugiej osobistą relację autorki, który mieszka w Ukrainie już od wielu lat. Jak się kupuje mieszkanie, jakie są ślubne tradycje, jakie są polskie ślady w ukraińskich miastach i dlaczego Ukraińcy mają tak emocjonalny stosunek do barszczu. Zachwycił mnie rozdział o ukraińskich słowach-pułapach, które brzmią jak słowa, które znamy, a znaczą coś zupełnie innego – na przykład owoczi to warzywa a dywan to tapczan. Jest mnóstwo o kulturze, jedzeniu i ludziach, ale autorka nie unikała też trudniejszych tematów. Znajdziemy tu rozdział o Hołodomorze, Wielkim Głodzie w Ukrainie, jest o wojnie w Donbasie, jest słowo o Czarnobylu. Autorka zwróciła też uwagę na sytuację kobiet – w raporcie Światowego Forum Ekonomicznego z 2020 roku na temat równości płci Ukraina zajmuje 59 miejsce. 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W książce znajdziemy też charakterystykę miast i rejonów. Są Karpaty i Zakarpacie, jest Charków, Donbas, Lwów, Kijów, Odessa, Chersoń. Dowiemy się, że w Kijowie są specjalne sklepy dla bogaczy, że Odessa była miejscem zesłań i że w takim charakterze przebywali w nim Puszkin i Mickiewicz, że pomiędzy Chersoniem a Siwaszem znajduje się unikalny rezerwat Askania Nowa. Jest to ostatni w Europie zachowany w nienaruszonym stanie kawałek dziewiczego stepu. Co jeszcze? Są też opowieści o wiedźmach i legendy o kozakach, są dawne tradycje, które dzisiaj szokują, są współczesne, które dziwią – jak na przykład to, że na chrzcie dziecka nie musi być rodziców w kościele, wystarczą rodzice chrzestni. Panuje przekonanie, że kobieta czterdzieści dni po porodzie nie może pojawiać się w świątyni. Dowiecie się też, dlaczego warto się nie myć albo nosić kurze jajko pod pachą przez kilka dni. 

I na koniec chciałabym Wam przeczytać opis z tyłu okładki, bo ładnie podsumowuje całą książkę.

Ta książka to słodko-gorzka podróż po kraju, gdzie jednocześnie chodzi się do cerkwi i wróżki, w szafie obok tradycyjnej soroczki wisi futro, a smak sałatki warzywnej miesza się z kawiorem i kiszonym arbuzem. Autorka opowiada o miejscach pełnych turystów i miastach, o których nikt nie mówi, o realiach życia w kraju w stanie wojny, o bogatej kuchni i pustych portfelach. Przemierzając górskie szlaki Zakarpacia, wybrzeże Morza Czarnego i postkomunistyczne blokowiska w Charkowie, odkrywa blaski oraz cienie współczesnej Ukrainy.

Dzięki książce Katarzyny Łozy nie tylko poznamy Ukrainę, Ukrainki i Ukraińców, ale również bardziej zrozumiemy dzisiejszy świat i wojnę, która obecnie trwa. Zdecydowanie warto przeczytać i jeszcze raz zachęcam do zakupu, bo każda książka jest cegiełką – dochód z jej sprzedaży jest przeznaczony dla Polskiej Akcji Humanitarnej.