Duchy z miasteczka Demmin

Verena Kessler || Tłumaczenie Małgorzata Gralińska

Bardzo rzadko piszę o debiutach. Wynika to z tego, że rzadko je czytam. I to nie dlatego, że mam jakieś dziwne zasady dotyczące debiutów – po prostu jakoś tak wychodzi, że rzadko pojawiają się książki, które mnie zainteresują i przyciągną. A Verena Kessler zrobiła to od razu!

Przede wszystkim uwielbiam książki oparte o prawdziwe historie. Przeczytajcie pierwsze zdanie opisu: Wiosną 1945 roku, w obawie przed zbliżającą się Armią Czerwoną, blisko tysiąc mieszkańców niemieckiego miasteczka Demmin popełniło zbiorowe samobójstwo. Zanim jeszcze zaczęłam czytać, najpierw sprawdziłam, czy to prawdziwe zdarzenie. I tak, rzeczywiście istnieje miasteczko Demmin, i rzeczywiście  w 1945 roku mieszkańcy popełnili zbiorowe samobójstwo. To jest największe masowe samobójstwo w historii Niemiec. Ludzie byli przerażeni zbliżaniem się Armii Czerwonej, karmiono ich przez lata tym, do czego Rosjanie są zdolni. Samo miasto leży pomiędzy trzema rzekami, więc po wysadzeniu mostów nie było drogi ucieczki. Czy spędziłam godzinę na czytaniu o samobójstwach w Niemczech w 1945 roku i o samym miasteczku Demmin? Być może. Czy sprawdziłam nazwiska Lee Miller, Margaret Bourke-White i Anji Niedringhaus, kobiet o których szukała informacji również główna bohaterka? Tak.

Co ciekawe, książka zachwyca, mimo że o samobójstwach w mieście nie ma praktycznie nic. Dosłownie kilka zdań, które mają czytelnikowi zarysować atmosferę miejsca, w którym wychowuje się główna bohaterka. Ktoś, kto nastawił się na czytanie o tamtych wydarzeniach, może się rozczarować. Mnie jednak te niedomówienia, ta przestrzeń między historią a światem współczesnym bardzo się spodobały i skończyłam lekturę wręcz zadowolona, że autorka wydarzenia z 1945 roku wykorzystała jako tło, a nie jako główny temat książki.

Tym bardziej, że główna bohaterka jest fantastyczna. To jedna z ciekawszych postaci młodzieżowych jakie poznałam. Myślę, że polubiłam ją przede wszystkim ze względu na jej plany życiowe i determinację w ich realizacji. Larry chce zostać reporterką wojenną. Możemy sobie wyobrazić, jak taka informacja zostaje przyjęta przez najbliższych i znajomych. Larry jednak nie przejmuje się niczym, tylko ćwiczy i przygotowuje się – a to sprawdza, ile jest w stanie wisieć głową do dołu, a to chce sprawdzić, jak się człowiek czuje, kiedy się topi, a to mierzy własną odporność na zimno. Do tego wszystkiego Larry musi sobie poradzić z własnym dojrzewaniem i dosyć trudną sytuacją domową. Obserwujemy jej relacje z matką, pierwsze fascynacje płcią przeciwną, kłótnie z przyjaciółką. Lubimy tę dziewczynę momentalnie, kibicujemy jej bardzo i tak jak zwykle nie rozmyślam o dalszych losach bohaterów, tak tutaj jestem ciekawa, jakby się potoczyły dalsze losy Larry, gdyby powstała kolejna część tej opowieści.

Ale historia Larry to tylko jedna strona tej opowieści. Po sąsiedzku mamy bowiem panią Dohlberg, dziewięćdziesięciolatkę, która była światem wydarzeń z 1945 roku. Jest też świadkiem życia Larry, które obserwuje z okna. Nic o sobie nie wiedzą, nie zamieniają ze sobą żadnego słowa, są jedynie świadome swojego istnienia. Dzięki tej postaci całość historii zamienia się w niedosyt i zmarnowaną okazję. Jeśli miałabym napisać, o czym ta książka jest, to właśnie o tym – o mijaniu się, nie rozmawianiu i traceniu okazji. I to takich, które już nigdy w życiu się nie powtórzą.

Czy Larry chce zostać reporterką wojenną dlatego, że mieszka akurat w Demmin? Czy miasto mogło wpłynąć na jej decyzję, mimo że sama Larry do pewnego momentu nie wiedziała nic o wydarzeniach z 1945 roku? Czy miejsce zamieszkania determinuje nasze życie? Czy taka tragiczna historia miejsca znika, kiedy się o niej nie mówi czy jednak trwa i czeka, aż ktoś zacznie pytać? Czy w ogóle można zapomnieć? Jak żyć pamiętając? Książka stawia naprawdę bardzo wiele pytań. Verena Kessler napisała historię, od której ciężko się oderwać. Ja ją przeczytałam od razu w całości, narracja jest bardzo wciągająca, a krótkie rozdziały sprzyjają czytaniu w trybie “jeszcze jeden rozdział”.

Myślę, że Duchy z miasteczka Demmin są mi bliskie głównie z powodu wykreowanej bohaterki i jej planów na życie. Ja nigdy nie chciałam zostać reporterką wojenną, ale fascynują mnie ludzie, którzy wykonują ten zawód. Larry jest na początku swojej drogi, nie wiadomo, czy rzeczywiście zostanie reporterką (choć sądząc po determinacji, to bardzo możliwe), ale sam proces kształtowania się takiej postaci jest bardzo ciekawy. To powieść bliska czytelnikowi, choć może tak się nie wydawać na pierwszy rzut oka. Warto przeczytać, bo to książka o ciekawej fabule i na podstawie jeszcze ciekawszych faktów!

Razem z Art.rage mamy dla Was aż 40% zniżki na zakup tej książki – warto skorzystać! Tutaj kupicie książkę, a w koszyku wpisujecie kod DianaTOP. Kod działa na papier i na ebooka!