Książka Adama Kay’a święci triumfy na całym świecie. Wcale mnie to nie dziwi, bo przecież lubimy czytać o tym, co niedostępne dla nas, a co w jakimś stopniu dotyczy nas wszystkich. Adam Kay pracował w brytyjskich szpitalach w latach 2004-2010. Kiedy podjął decyzję, że jednak rzuca medycynę, odnalazł swój dziennik z lat stażów i rezydentur. To właśnie on stał się podstawą do wydania tej książki.
Będzie bolało to opowieść o brytyjskiej służbie zdrowia, ale wiele spraw możemy przenieść na własny grunt. Myślę, że w tym tkwi przyciągająca moc tej książki – w każdym kraju służba medyczna boryka się z problemami, a w końcu pojawił się ktoś, kto głośno o nich mówi. Brytyjskość możemy potraktować metaforycznie. To jedna z tych książek, które powinien przeczytać każdy, bo zupełnie zmienia podejście do lekarzy.
Zresztą temat lekarzy, ich zarobków, ich pracy jest bardzo trudny. Głównie z powodu płynności wszystkiego, nie ma czarno-białych sytuacji, nie ma prostych odpowiedzi, a wszystko jest względne. Bo są lekarze, którzy zarabiają miliony, ale są też lekarze, którzy mają przeciętne pensje. Są lekarze mili i sympatyczni, są też chamscy i niedostępni. Są świetni i rewelacyjni w tym, co robią, a są tacy którzy wołają Czy jest na sali lekarz, kiedy ktoś obok nich się zakrztusi. Wśród tej grupy zawodowej znajdziemy każdą cechę charakteru i każde podejście, jakie tylko sobie wymyślimy. Okazuje się, że lekarze to też… ludzie. A bardzo często o tym zapominamy.
Adam Kay nam o tym dobitnie przypomina. Forma jego dziennika jest rewelacyjna. Z połączenia elementów komediowych i niewyobrażalnych dramatów wyłania się obraz szpitalnej codzienności. Autor wciąga nas przede wszystkim w świat medyczny. To konkretny świat – ginekologii i położnictwa. To chyba mój jedyny minus dla tej książki – nigdy nie było moim pragnieniem zdobycie tak szerokiej i szczegółowej wiedzy na temat tego, co się dzieje na oddziałach położniczych, jakie są komplikacje i powikłania przy porodach ( a wierzcie mi, wiele z tych historii może śnić się po nocach!). Nie wiem, czy zdecydowałabym się ją przeczytać, gdybym wiedziała, jakim lekarzem był Kay – ale to wynik mojej własnej osobistej fobii. Z drugiej strony z perspektywy czasu komentuje całą politykę medyczną, zarządzanie szpitalami, system kształcenia. Nie są to komentarze optymistyczne ani miłe, ale dają świetny obraz sytuacji każdemu, kto lekarzem nie jest, a tak bardzo lubi na nich narzekać.
Kay ma zacięcie komediowe, które wykorzystał w kolejnym zawodzie – jest scenarzystą i pisarzem. Dzięki jego poczuciu humoru, żartom rzucanym co chwilę, porównaniom, które powodują niekontrolowany śmiech, lektura tej książki jest przyjemnością. Mimo że skrzywisz się wielokrotnie przy niej, mimo że będziesz czasami przerażony, że będziesz kręcił z niedowierzaniem głową – to będziesz się też śmiał. To taka wybuchowa mieszanka, która, jak sobie wyobrażam, towarzyszy rezydentom, mającym obowiązek ratować ludzkie życie, a zasypiającym z wyczerpania w samochodzie stojąc na czerwonym świetle, na co dzień.
Nie chciałabym być lekarzem. Wszystkich lekarzy podziwiam, bo ja za żadne pieniądze na świecie nie chciałabym wziąć na siebie odpowiedzialności za cudze życie. Główną myślą, jaką trzeba wynieść z tej lektury jest to, że lekarze są takimi samym ludźmi jak my. Nie można ich idealizować, bo to najgorsze co można zrobić (i dotyczy to nie tylko lekarzy, ale w zasadzie każdego zawodu i każdego człowieka, z jakim się zetkniemy). Lekarz to człowiek, który nabył olbrzymią wiedzę w konkretnym celu. To ktoś, kto może mieć zły humor, gorszy dzień, poczuć się źle, być zmęczony. Wbrew pozorom może się też pomylić. Dobrze by było, gdyby razem z dyplomem medycyny dawali supermoc nieomylności, ale jeszcze chyba go nie rozdają. Ale lekarze to też osoby, które pracują na etatach, wypełniają dokumenty, muszę trzymać się procedur, mają przełożonych i czasami są malutkimi trybikami w większej medycznej machinie.
Warto przeczytać, a jeśli jesteście wrażliwi na ginekologiczne problemy, to po prostu nie wczytujcie się zbyt uważnie w historie pacjentów. Adam Kay w bardzo prosty sposób pokazuje, że warto być w porządku, niezależnie od tego, czy jest się lekarzem, czy pacjentem. Pokazuje również, że zdarza się to rzadko – ale już ustaliliśmy, że wszyscy jesteśmy przecież tylko ludźmi. Lekarz, decydując się na taki zawód wie, na co się pisze (a przynajmniej powinien wiedzieć), przyjmuje na siebie tę odpowiedzialność za drugiego człowieka. Ale nie zwalnia to nas, pacjentów, z niczego, a tym bardziej nie daje do niczego prawa.
W 2019 roku zostanie wydana druga książka Adama Kay’a 100 Patients Who Changed My Life. Już nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że polska wersja pojawi się równie szybko 🙂
Na koniec piosenka:
[…] tekst od tego, że uwielbiam takie książki! Adama Kaya możecie kojarzyć już z książki Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza. To medyczne opowieści z brytyjskiego lekarskiego świata, ale wyjątkowe z powodu ostrego […]