Na podstawie orientacyjnej analizy kosztów i zysków wyszło mi, że aby ten zakup zwrócił się uczelni, co roku muszę dokonywać około czterech wspaniałych rzeczy, o jakich do tej pory nikomu się nie śniło, i tak aż do chwili, gdy padnę trupem.
Tak się złożyło, że po genialnych Opowieściach na dobranoc dla młodych buntowniczek mam dla Was dzisiaj świetną książkę wspaniałej kobiety – pani naukowiec, która zdecydowanie jest buntowniczką na wielu płaszczyznach. Lepiej wyjść nie mogło! Dumnie patronuję tej książce i bardzo się z tego cieszę, bo to kwintesencja wszystkiego, co kocham, i w literaturze i tak ogólnie – to historia silnej kobiety, to temat kobiet w nauce, to sama nauka, no i przyroda oczywiście. To wybuchowa mieszanka i perfekcyjne połączenie, o którym zaraz Wam opowiem, ale pozwolę sobie wyrazić jeszcze jedno skromne życzenie – chciałabym, żeby więcej naukowców pisało takie książki. Nie muszą to być tylko kobiety 🙂
Hope Jahren to pani biolog, która jako jedyna kobieta na świecie (!) została odznaczona medalem EBSA w dziedzinie nauk o Ziemi. Jeżeli nic Wam to nie mówi, nie martwcie się – mi też nic nie mówiło, ale i tak robi wrażenie. Hope Jahren prowadzi niezależne badania w dziedzinie paleontologii, jak przeczytamy na okładce, i moim zdaniem to naprawdę nam wystarczy. Przynajmniej na początek, bo bardzo szybko poznamy więcej szczegółów.
Chciałam badań wzrost roślin, ale nauka w służbie wojny zawsze zarabia na siebie więcej niż nauka w służbie wiedzy. Mój niecny plan polegał na tym, żeby czterdzieści godzin tygodniowo poświęcić na projekt o ładunkach wybuchowych, a pozostałe czterdzieści na boku przeznaczyć na nasze eksperymenty z zakresu biologii roślin.
Dlaczego ta książka jest tak ciekawa, ważna i warta uwagi? To tak naprawdę dwie równoległe opowieści. Jedną z nich jest autobiografia Jahren, którą w zasadzie też można by podzielić na dwie części. Z jednej strony to opowieść o dzieciństwie, o tym, co ją ukształtowało, co sprawiło, że jest jaka jest. To wspomnienia rodziców, dziadków, pierwszy kontakt z naturą czy z przyrządami laboratoryjnymi. Druga część to opowieść o dorosłej Hope, o jej karierze, o drodze, którą musiała przebyć, by znaleźć się w tym miejscu, w którym jest dzisiaj, o kolejnych pracach, laboratoriach, porażkach i zwycięstwach, nie tylko w pracy, ale również w życiu osobistym. Muszę się przyznać, że wręcz pochłaniałam te fragmenty i są dla mnie najciekawsze z całej książki. Bo tak naprawdę w jaki inny sposób mogę zobaczyć, jak wygląda praca naukowca od kuchni, sama nim nie będąc? Nie ma takiej szansy. A Hope Jahren zdradza wiele, zaspokaja ciekawość, otwiera oczy na wiele spraw, uświadamia. Przede wszystkim o pozycji kobiet w nauce, ale nie tylko – w ogóle o walce naukowców z papierologią, o zdobywaniu pieniędzy na badania, o przeprowadzaniu tych badań, o wzajemnych zależnościach, o poświęceniu, wyborach i dylematach, o determinacji, pasji, zaciętości, wierze w siebie i zdecydowaniu w tym, co chce się robić, które są potrzebne, żeby w ogóle przebić się gdziekolwiek. Jahren przeprowadza nas od swoich początków aż do dzisiaj, nie szczędząc słów krytyki dla systemu, dla skostniałych ram nauki, ale też nie oszczędzając siebie. Wszystko komentuje z dużym dystansem i z poczuciem humoru, więc całości się nie czyta – ją się połyka.
Powyższą historię o Jahren jako człowieku i naukowcu przeplatają rozdziały z drugą opowieścią – o tym, co autorka kocha najbardziej, czyli roślinach. Bo czy biografia pani biolog byłaby pełna, gdyby skupiała się tylko i wyłącznie na ludziach? Przeczytamy w nich o sentymentalnych wspomnieniach takich jak szczególne drzewo, które pamięta z dzieciństwa, ale również poznamy konkretną biologiczną wiedzę – o nasionach i ich zdolnościach, o korzeniach, które są absolutnie fascynujące i zaskakujące, a w życiu byście się tego po nich nie spodziewali, o liściach, o roślinach jako całość, o tym, że drzewa umieją być w dwóch miejscach jednocześnie, o wrogach roślin, o glebie i ziemi… Nie da się nie zauważyć próby porównania czy zestawienia ze sobą życia ludzkiego i życia rośliny. W pierwszej części Korzenie i liście mamy opowieść o tych częściach roślin, które dają początek roślinie i mają na nią duży wpływ – wtedy też Jahren opowiada o swoich początkach. W części Drewno i sęki mamy historie o pracy naukowej i pokonywaniu kolejnych trudności, a w końcowej części Kwiaty i owoce – jak się pewnie możecie domyślać, wszystko zmierza ku lepszemu i autorka przedstawia wyniki całych lat swojej pracy. To piękna analogia, która w żaden sposób się nie narzuca, a jedynie dyskretnie podkreśla pasje autorki. Jej postrzeganie świata jest bardzo wartościowe i warto je przejąć dla siebie – to świat, w którym człowiek nie jest panem i władcą, jedynym, słusznym i zawsze mającym rację. To raczej świat, w którym człowiek jest jedną z wielu form życia, a jego wielkość powinna polegać na umiejętności docenienia innych.
Imperatywem stał się dla mnie nowy sposób rozumowania: być może nauczę się spoglądać na świat oczyma roślin, będę w stanie postawić się na ich miejscu i rozgryzę ich sposób funkcjonowania. Jak będąc skrajnym outsiderem w ich świecie mogłam się do niego zbliżyć? Próbowałam wyobrazić sobie nową naukę o środowisku, która nie dotyczy świata, jakiego my chcieliśmy, z zamieszkującymi go roślinami, ale opartą na wizji świata roślin z zamieszkującymi go ludźmi.
Największą wartością tej książki jest szczera opowieść o tym, jak wygląda dzisiaj nauka – badania, zdobywanie funduszy, procesy i jakie miejsce w tym wszystkim mają kobiety. Ale i zebrana wiedza biologiczna też nie jest bez znaczenia. Więc cóż – pozostaje mi jedynie polecić, bo książka jest świetna!
♦
ROZDANIE!
A razem z Wydawnictwem Kobiecym mam dla Was aż trzy egzemplarze! Tutaj pod wpisem możecie zgarnąć jeden egzemplarz, na Facebooku jeden i na Instagramie jeden 🙂 Wszędzie wystarczy się jedynie zgłosić w komentarzu. Macie czas do przyszłej środy (25.10) do godz. 20. Następnego dnia ogłoszę wybrańców 😉 Komentujcie, bo warto!
♦
Gratuluję kolejnego ciekawego patronatu 🙂 Zgłaszam się do rozdania.
Sama jestem naukowcem, również paleontologiem/oceanografem- chętnie zobaczę swój świat z innej perspektywy 😉 Zgłaszam się do rozdania 😉
Cześć 🙂 Książka leci do Ciebie – podeślij mi adres 🙂
Gratulacje 🙂
Zgłaszam się do rozdania 😉 moja Przyjaciółka jest taką LabGirl, tylko w innej dziedzinie. Chętnie bym poznała książkę, której patronujesz 😉
Zgłaszam chęć przeczytania książki 🙂
Zaintrygowana sposobem przedstawienia świata przez bohaterkę z przyjemnością zostawiam swoje zgłoszenie 🙂
Chętnie przeczytam książkę, a także będzie ładnie prezentować się na regale obok “Botaniki dusz”, choć tematyka zupełnie inna:)
Uwielbiam tegoroczną modę na tego typu książki. “Lab Girl” kusi mnie coraz bardziej, więc bardzo chętnie bym ją przygarnęła 🙂
Zgłaszam się, bo widzę, że ta książka to nie tylko piękna okładka ale i ciekawa historia 🙂 bardzo chętnie przeczytam!
Zawsze unikałam książek naukowych, popularno naukowych gdy byłam w szkole. Odkąd do niej nie chodzę muszę przyznać ciągnie mnie do nauki. Ćwiczę wymowę angielska interesuje mnie teraz fizyka i matematyka…. Mnie umysł humanistyczny. Uczę się teraz florystyki bo czemu nie uczyć się czegoś nowego. Twoja recenzja zachęca mnie do przeczytania a coś czuję że sama książka zachęci mnie do pogłębienia wiedzy nie tylko z biologia ale z wielu innych dziedzin dlatego zgłoszam się i ja
Zgłaszam się do rozdania 🙂
Zgłaszam się do rozdania;)
Gratuluję patronatu! Tym bardziej, że ta pozycja zapowiada się na wyśmienitą lekturę! Oczywiście zgłaszam swoją kandydaturę na nową właścicielkę tej książki 😀 Odkąd ją po raz pierwszy pokazałaś, wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Tematyka książki bardzo mnie interesuje i z wielką chęcią będę jej towarzyszyć (coś czuję, że ona mnie też 😉 w jesienne wieczory 🙂
Cytat, którym rozpoczynasz recenzję, jest genialny 😉
[…] Lab girl też należy do tej samej tematyki. Ale do tego dochodzi jeszcze kwestia kobiet i kobiet w nauce. Wspaniała opowieść Hope Jahren o sobie, swojej naukowej ścieżce, o roślinach i przyrodzie, ale też o nauce od strony praktycznej, czyli finansowaniu, odkryciach, grantach itd. Fascynująca lektura! […]