Wspaniale, że pojawiają się wznowienia, bo daje mi to okazję do napisania kilku słów o książkach, które czytałam dawno temu. Nie umiałabym wskazać momentu, kiedy zainteresowałam się taką tematyką, ale mam wrażenie, że było to dosyć szybko. Mogłam w młodości tak przegiąć z romansami, że od razu rzuciłam się w skrajność. Śmieję się, że romanse wyczytałam już wszystkie w swoim życiu (teraz naprawdę trudno mi znaleźć taki, który mnie porwie, albo nawet taki, który przeczytam do końca), to do śmierci cały czas mnie ciągnie. Nieważne w jakim wydaniu – czy to będą książki o mordercach, o antropologach, o patologach, o agentach specjalnych, profilerach kryminalnych czy po prostu lekarzach.
Tajemnice wydarte zmarłym czytałam w pierwszym wydaniu i pamiętam, że bardzo mi się podobały. Wznowienie skusiło mnie na ponowną lekturę. Książka zdecydowanie wytrzymała próbę czasu i z przyjemnością mogę Wam ją polecić. Naszą wiedzę o zawodzie antropologa sądowego czy w ogóle zawodów związanych z kryminalnymi sprawami czerpiemy dzisiaj przede wszystkim z seriali telewizyjnych. Ja też je lubię oglądać, ale trzeba pamiętać, że często to, co oglądamy nie ma wiele wspólnego z realiami zawodu na co dzień. Emily Craig pokazuje jak naprawdę wygląda praca antropologa sądowego – jeśli ktoś chciałby wykonywać ten zawód, myślę, że powinien przeczytać tę książkę. Autorka jest Amerykanką, więc opisuje realia amerykańskie, które z pewnością różnią się o polskich, ale zakładam, że baza pracy antropologa jest podobna.
Emily Craig opisuje swoją karierę chronologicznie, skupiając się na co ważniejszych wydarzeniach i sprawach, które zmieniły coś w jej życiu czy pracy. Początkowo wykonywała rysunki, potem trójwymiarowe rekonstrukcje i modele zmarłych osób, by stać się specjalistką od kości. Na okładce przeczytacie, że była uczennicą Willama Bassa, twórcy Trupiej Farmy. To o tyle istotne, że właśnie to miejsce umożliwiło rozwój antropologii i badań nad rozkładem ciała człowieka. Sam Bass należał do wybitnych specjalistów w swojej dziedzinie, można być pewnym, że jego uczniowie należą do najlepszych z najlepszych.
Emily Craig zwraca uwagę przede wszystkim na to, że antropolog sądowy to nie tylko morderstwa i seryjni zabójcy. To masowe groby, katastrofy lotnicze, zamachy terrorystyczne. I choć praca na miejscu zbrodni potrafi być trudna, to nic nie może się równać z pracą na miejscu tak zwanego masowego zdarzenia. Craig opisuje Waco, śmierć ponad 70 członków sekty Gałęzi Dawidowej, zamach w Oklahoma City, w którym zginęło 168 osób oraz World Trade Center. Te rozdziały robią na czytelniku największe wrażenie, bo czytamy o rzeczach niewyobrażalnych. Co innego przeprowadzić sekcję ofiary, a co innego poskładać właściwie ciała kilkuset osób. Co innego pracować z jednym ciałem, co innego z setkami. Emily Craig wprowadza nas w techniczne szczegóły swojej pracy, ale również sporo miejsca poświęca na psychikę. Co sprawia, że jest w stanie wykonywać taki zawód? Co ją do tego przyciągnęło i co jej to daje? Na czym dokładnie taka praca polega i jakie predyspozycje powinien mieć antropolog?
Autorka opisuje również pojedyncze sprawy, a pomiędzy nie wkłada trochę wiedzy medycznej i czysto biologicznej. Jej opisy są bardzo sugestywne, powiedziałabym, że momentami obrzydliwe – wrażliwsi czytelnicy będą się sporo krzywić. To oczywiście plus książki, bo tak wygląda ta praca i autorka nie zamierza niczego ubarwiać czy udawać, że czegoś nie ma. A ja, mimo że przeczytałam takich książek naprawdę sporo, dowiedziałam się nowych rzeczy. Pewne obrazy zostaną już na zawsze ze mną – czerwie wypadające z rozciętego ciała, ale bardziej nawet te, które trzeba rozdeptać na podłodze, bo inaczej wspinają się po tobie w poszukiwaniu cieplutkich otworów w twoim ciele, gotowanie ciała, żeby lepiej odeszło od kości, wyszukiwanie zębów w jamie brzusznej na ślepo ręką wśród wnętrzności i wiele, wiele innych. Jeśli kiedykolwiek po obejrzeniu serialu Kości przemknęło mi przez głowę O, mogłabym to robić, to po tej książce wiem, że jednak nie.
Książka powstała kiedy autorka miała za sobą już kilkudziesięcioletnie doświadczenie w zawodzie, więc możemy też zaobserwować zmiany w nauce, rozwój technik, które umożliwiały badanie starych spraw, w podejściu do pewnych rzeczy. Craig pisze również o sobie, o tym, jak się zmieniała, jak dojrzewała do pewnych rzeczy. Myślę, że druga książka z perspektywy kolejnych 20 lat byłaby bardzo ciekawa. Tajemnice wydarte zmarłym zostawią was z ze zdziwieniem, jak wiele rzeczy można wyczytać z kości, z wiedzą, jak wygląda zawód antropologa, zaspokoją waszą ciekawość albo może ją dopiero wzbudzą. Autorka ma olbrzymią wiedzę i doświadczenie – warto z tego skorzystać.
♦