Profil mordercy Paula Brittona to jedna z pierwszych książek o profilowaniu kryminalnym, jakie przeczytałam. Do tej pory pamiętam emocje jakie towarzyszyły mi podczas lektury, a było to naprawdę wiele lat temu. Dlatego bardzo się cieszę ze wznowienia, zwłaszcza, że od przeczytania książki dowiedziałam się kilku nowych rzeczy o autorze. W ich kontekście ponowna lektura była bardzo interesująca.
Legenda. Paul Britton był psychologiem klinicznym, kiedy zjawił się u niego David Baker, nazywany ojcem profilowania psychologicznego w Wielkiej Brytanii, choć tak powszechnie mówi się też właśnie o Brittonie. Pierwsza rozwiązana sprawa przyniosła mu sławę, którą dobrze wykorzystał. Profil mordercy to autobiograficzna opowieść. Poznajemy historię Paula od dzieciństwa, przez decyzję zostania psychologiem, rozwiązanie pierwszej sprawy, zajęcie się profilowaniem i rozwój kariery. Jeśli ktoś interesuje się tematem profilowania kryminalnego to lektura obowiązkowa! Opowieść Brittona czyta się doskonale, strona za stroną i sprawa za sprawą. Jego osobiste wspomnienia przeplatane są fragmentami profili psychologicznych, szczegółami śledztw, działań policji. Pisze o tym, jak dochodził do swoich wniosków, jak go odbierano jako profilera, jak on sam się czuł, mając styczność z brutalnymi morderstwami. Przemyca historię kryminologii, techniki budowania profili i o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Pisze również o oskarżeniach pod swoim adresem po aresztowaniu niewłaściwego człowieka i o swoich emocjach i reakcjach. To doskonała lektura, zwłaszcza jeśli interesuje nas rozwój tej dziedziny. Poza tym świat widziany oczami profilera kryminalnego to fascynujące miejsce. Jeszcze bardziej fascynujący są ludzie. Paul Britton odsłaniając przed nami tok swojego rozumowania, pozwala poczuć się przez chwilę jak zawodowy profiler – przechodzimy przez wszystkie etapy, od informacji o zbrodni, przez śledztwo, aż do skonstruowania profilu.
Upadek (?) legendy. Profil mordercy kończymy pełni zdumienia, ale też podziwu dla Paula Brittona. On jeden, pokonując wszystkie przeciwności, zazdrość policjantów, niezrozumienie przełożonych, walcząc z własną niechęcią do wchodzenia w głowy morderców, walczy o sprawiedliwość w kraju. Jego dalszą historię, tę po zakończeniu książki, możemy poznać z innej książki – Czy jesteś psychopatą Jona Ronsona. Profil mordercy to oczywiście wspomnienia i wszystkie sprawy w nich są rozwiązane, Britton zawsze miał w nich rację, a jeśli coś szło nie tak, to tylko dlatego, że policjanci go nie słuchali. Ron Jonson pisze o głosach krytycznych, pomyłkach, dziwnych podobieństwach stworzonych przez niego profili i historii tej najsłynniejszej sprawy, morderstwa z 1992 roku, kiedy na podstawie działań Brittona aresztowano nie tego człowieka, co trzeba. Britton był gwiazdą, więc ta pomyłka również odbiła się szerokim echem wśród środowiska. Od tego momentu Britton trzyma się na uboczu, a czytelnik może jedynie zadać sobie pytanie czy Paul Britton był sprytnym pozerem, który wykorzystał swoją szansę, czy profilerem, z którego zrobiono kozła ofiarnego?
Kiedy czytałam ją po raz pierwszy, byłam zafascynowana Brittonem i bardzo go podziwiałam. Dzisiaj, po wielu książkach na podobny temat, po przeczytanych rozmowach z Brittonem i poznaniu tych wszystkich zarzutów, mój podziw trochę osłabł. Choć nigdy się nie dowiemy, jak było naprawdę, uświadomiłam sobie, że do takich książek trzeba podchodzić ostrożnie. Mając świadomość tego, jak to wszystko się skończyło, wspomnienia Brittona czyta się już trochę inaczej. Oczywiście książka nic na tym nie traci, a być może wręcz zyskuje. W dalszym ciągu to celny i cenny (bo wewnętrzny) obraz profilowania kryminalnego w Wielkiej Brytanii, kawał porządnej historii, policyjne śledztwa i kilka smaczków i ciekawostek dla zainteresowanych taką karierą. Ale trzeba pamiętać, że to nie jest reportaż ani biografia napisana przez niezależnego autora. To opowieść Brittona o samym sobie, więc to oczywiste, że będzie w niej pozytywnym bohaterem.
Przez powrót do tej książki zaczęłam się zastanawiać też nad innymi podobnymi lekturami. Wspomniany na okładce Mindhunter to też przecież autobiograficzna opowieść. Trupia farma też, choć tu już ze współautorem. Na ile możemy wierzyć takim opowieściom? Na ile są one obiektywne? Czy w ogóle mogą być? Myślę, że ważne jest, by czytelnik podchodził do opisywanych spraw z dystansem (o który trudny, wiem!) i świadomością, że być może czasami poznajemy tylko jedną wersję zdarzeń, bez możliwości poznania tej innej. Niemniej jednak Profil mordercy trzeba przeczytać!
♦
♦
Świetnie, że zwracasz uwagę na kwestie, które na pewno umknęłyby mi w trakcie lektury, czyli kontrowersje wokół autora. Jasna sprawa, że prawdy się nie dowiemy, ale skoro książka na tym nie traci to nie ma problemu.
Zdecydowanie nie traci. Jest świetna, bardzo dobrze się ją czyta i można dowiedzieć się z niej mnóstwa rzeczy. Tylko fajnie mieć świadomość, że autor później był trochę inaczej oceniany niż sam o sobie pisze. W drugiej książce wyjaśnia co nie co, więc mam nadzieję, że też pojawi się u nas 🙂
Czyli, jak to z sukcesem bywa, profilowanie ma wielu ojców? 😉 A co do osoby autora… W przypadku takiego sukcesu zawsze trudno oceniać, gdyż większość sprowadza się do motywacji, które naprawdę zna tylko ta osoba.
Dlatego jestem bardzo ciekawa jego drugiej książki, w której wyjaśnia, co potem się z nim działo 🙂 W dalszym ciągu nie wiedziałabym, jaka jest prawda, ale może miałabym pełniejszy obraz sytuacji.
Powiem tak – kiedy ją czytałam pierwszy raz, byłam zachwycona. Wprawdzie było to dawno temu, ale myślę, że dla osoby zainteresowanej tematem to będzie ciekawa lektura.
Tematem profilowania kryminalnego zainteresowałam się w momencie, w którym postanowiłam napisać o nim pracę. Wtedy również, te parę miesięcy temu, po raz pierwszy książka Brittona wpadła mi do rąk. Zaczęłam czytać, ale miałam wówczas tyle na głowie, że nie zdążyłam nim skończył się termin zwrotu książki do biblioteki. Całe szczęście miesiąc później dostałam informację o wznowieniu i wyraziłam chęć otrzymania książki w ramach współpracy, aby w końcu móc ją skończyć. Jeszcze jej nie ruszyłam, ale już nie mogę się doczekać. Mimo pracy na ten temat jestem raczej sceptycznie nastawiona do profilowania, jako metody wykorzystywanej w postępowaniu. Uważam, że jest zbyt duże ryzyko błędu. Wiem, że nie jest to naukowa metoda i nie może stanowić twardego dowodu wskazującego sprawcę, a jedynie naprowadzić śledczych na konkretny tor, ale jak dla mnie zbyt duża odpowiedzialność, a profilowanie jest zbyt mało konkretne. Za duże ryzyko, że profiler ulega sugestiom, własnym emocjom, nie do końca sprecyzowanym podziałom sprawców i zbyt dużo może generalizować. Mam jednak nadzieję, że dzięki autobiograficznej książce samego profilera, który stanowi jednak ważną postać w tej dziedzinie – zmienię choć trochę zdanie i uwierzę w powodzenie tej metody.
[…] wybierał fan Sprawy dla reportera), książki określanej jako lektury obowiązkowej dla fanów Profilu mordercy i Trupiej farmy. Czyli dokładnie dla […]