Nigdy nie przypuszczałam, że przeżyję. Często myślałam, żeby pójść na druty. że ja już nie wytrzymam, już nie mogę, to ponad moje siły. A z drugiej strony – o nie, jeszcze trochę. Nie dać się. Wiecznie było to “nie dać się”. No i to “nie dać się” do dzisiaj trzyma.
Genowefa Nóżkowska
Wspominałam Wam kiedyś o moim zainteresowaniu literaturą obozową. Za każdym razem dziwnie mi to mówić, bo zazwyczaj opowiada się o książkach, które się lubi. A jeśli mówisz, że lubisz literaturę obozową, ludzie naprawdę dziwnie się na ciebie patrzą. Ale coś mnie do niej przyciąga – i winię za to Grzesiuka. Pamiętam, że 5 lat kacetu zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie, które do tej pory się utrzymuje. To był jakiś przełom, książka, która spowodowała, że zrozumiałam coś więcej, książka, która rozpoczęła moją fascynację. Bo znalazłam w niej sprzeczność i nastąpił dysonans poznawczy – książka o obozach, a napisana na wesoło. Mówiąca o strasznych rzeczach, ale co którąś stronę śmiałam się. Przecież o śmierci, a w żadnej innej książce nie czułam tak życia. Od tamtej pory szukam takich książek, takich historii i przede wszystkim takich ludzi.
Wspomnienia od czasu do czasu wracają, ale ja od nich uciekam. Pamiętam tylko, jak zazdrościłam siostrze, że nie żyje. Beznadzieja obozu… Wyrwana z ciepłego domu dosłownie w piekło. Człowiek był za młody, żeby tyle przeżyć. Przecież osiemnaście lat to nie jest dużo
Danuta Krystyna Domańska
I po raz kolejny znalazłam to w książce Przetrwałam. Doświadczenia kobiet więzionych w czasach nazizmu i stalinizmu. Ale zanim o książce, chciałabym napisać kilka słów o Domu Spotkań z Historią, bo robią znakomitą robotę, czego efektem między innymi jest powyższa publikacja. Oprócz projektów, zajęć edukacyjnych, publikacji i wielu innych spraw, w DSH znajduje się również Archiwum Historii Mówionej. To największy w Polsce zbiór relacji biograficznych świadków historii XX wieku. Najstarsze relacje zostały nagrane przez środowisko KARTY jeszcze w latach 80. Obecnie historia mówiona to znana i popularna metoda zapisu indywidualnej pamięci o przeszłości. Dzięki zbiorom AHM odkryjesz indywidualny, ludzki wymiar Historii; siłą naszych relacji są niepowtarzalne, nieoczywiste obrazy i emocje, które składają się na fascynujący zapis pamięci o XX wieku. Warto (wręcz trzeba!) zajrzeć na portal Audiohistoria, gdzie możemy posłuchać ponad 5000 nagrań.
Przetrwałam powstała właśnie z takich zapisów. To 15 wywiadów, opowieści kobiet, które przeżyły sytuacje graniczne – opowiadają o tym, jak udało im się przetrwać i z czym musiały zmagać się później. Nie są to opowieści jedynie o czasie spędzonym w obozie, o czasie opresji. To pełne, zamknięte historie – od urodzenia, wychowania, domu, szkoły. To również był zamysł osób pracujących nad tymi materiałami – by pokazać je nie tylko przez pryzmat cierpienia. Moim zdaniem bardzo słuszny – nie chodzi tu przecież o wyolbrzymienie cierpień czy pokazywanie jedynie dramatu. A może inaczej – właśnie ten dramat jest jeszcze zwielokrotniony i podkreślony przez znajomość życia bohaterek. Poznajemy je, jesteśmy w stanie je polubić, widzimy, że to często zwykłe dziewczyny, młode osoby, takie jak my sami czy nasi znajomi. Osoby, które różnią się od nas jedynie tym, że żyły w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu. Czy rodzi się w głowie czytelnika myśl, co ja bym zrobił na ich miejscu? Jestem pewna, że tak. Ja niejednokrotnie łapałam taką myśl w głowie, ale nigdy nie odważyłam się zatrzymać przy niej dłużej i spróbować na nią odpowiedzieć. I mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała tego robić.
Zaprosili nas do eleganckiego lokalu na dansing, brat kazał nam się ładnie ubrać, ale myśmy siedziały tam jak głupie. Nie umiałyśmy rozmawiać z ludźmi. Goście pytają, co się stało, dlaczego one nic nie mówią. Chociaż tańczyłyśmy, to cały czas byłyśmy w Ravensbruck.
Genowefa Olejniczak
Po pierwsze chciałam podkreślić wielkość całego projektu – tego, że ktoś wysłuchał tych kobiet, nagrał, a potem udostępnił szerszemu gronu, i nam czytelnikom. Siłą historii mówionej nie jest faktografia, lecz przybliżenie indywidualnych doświadczeń – i to doskonale można odczuć podczas lektury. To najlepsza historyczna książka, jaka może być, bo opowiedziana i napisana przez ludzi, którzy na własne oczy widzieli i na własnym ciele doświadczyli. Żaden podręcznik historii tego nie zastąpi. Po drugie – od tej książki nie można się oderwać. Czytając te historie trzeba pamiętać o wielu aspektach, które autorzy wyjaśniają bardzo szczegółowo we wstępie. Trzeba go przeczytać, żeby mieć świadomość, dlaczego przeczytamy te historie, a nie inne, jaki był pomysł na ich przedstawienie. Warto to wiedzieć, żeby zrozumieć szerszy kontekst, ale nie jest to niezbędne to pochłonięcia tych historii.
Bo je się naprawdę pochłania. Trudno przestać czytać. Zastanawiałam się z czego może to wynikać. Myślę, że chodzi o to, że są to nagrania rozmów, żywe opowieści. Podczas lektury czujemy się tak, jakby ktoś nam to wszystko opowiadał, nie czuć dystansu i jedynie możemy się domyślać, ile czasami wysiłku kosztowała ich ta opowieść i powrót do wspomnień. Piętnaście różnych kobiet z tak bardzo różnymi doświadczeniami, a tak wiele je łączy. Ta książka to manifest siły człowieka, i kobiety w szczególności. Kiedy mamy świadomość istnienia takich osób, nie potrzebujemy superbohaterów. Szukamy takich silnych i mocnych postaci w książkach, filmach – takich, które możemy stawiać za wzór, naśladować, które będę dla nas inspiracją – a są takie postacie wśród nas. A raczej w przeważającej części byli, więc tym bardziej cenne jest zachowanie ich opowieści.
Gdy szliśmy tą drogą, słyszałam tupot – przypominało mi się, jak się szło w obozowych pantoflach. Moje koleżanki płakały, a ja powiedziałam sobie, że nie będę płakać. Ścisnęło mnie mocno w sercu, ale łzy nie uroniłam. To niedobre, lekarz powiedział mi, że powinnam krzyczeć, ale przecież wariatki nie będę z siebie robić. Teraz już nie robi to na mnie takiego wrażenia. Przeżywam, ale nie tak mocno.
Genowefa Olejniczak
W książce znajdziemy opowieści kobiet, które przeżyły niemieckie obozy koncentracyjne, pracę przymusową, sowieckie łagry, zesłanie oraz więzienia w stalinowskiej Polsce. Poza oczywistą wartością historyczno-poznawczą, ta książka daje czytelnikowi coś jeszcze. Zostawia w nim wiele emocji, często sprzecznych. Choć znamy historię, perspektywa się zmienia, kiedy ktoś nam opowiada o swoim życiu i o tym, co się w nim wydarzyło. Pojawia się niedowierzanie – po pierwsze z powodu tego, że rzeczy, o których kobiety opowiadają naprawdę miały miejsce, a po drugie – że one to przetrwały. Rzeczy, które nie miały prawa się wydarzyć i ludzie, którzy są ich świadkami – to wstrząsające połączenie, które żadnego czytelnika nie pozostawi obojętnym.
Warto zwrócić również uwagę na wydanie – jest bogato ilustrowane (te zdjęcia!), jakość jest doskonała, a do książki dołączona jest płyta CD, na której na której między innymi możemy posłuchać nagrań wypowiedzi bohaterek. Robi to kolosalne wrażenie.
Podsumowując – bardzo podziwiam tych ludzi, którzy chcą dawać świadectwo tego, co się wydarzyło, mimo że bardzo często są to trudne wspomnienia. Podziwiam też tych, którzy docierali do tych ludzi i nagrywali ich rozmowy – niejednokrotnie te opowieści byłyby stracone, gdyby nie ten projekt. Warto i trzeba czytać!
Przetrwałam. Doświadczenia kobiet więzionych w czasach nazizmu i stalinizmu
Wybór i opracowanie: Maria Buko, Katarzyna Madoń-Mitzner, Magda Szymańska
Archiwum Historii Mówionej Domu Spotkań z Historią i Ośrodka Karta
Dom Spotkań z Historią, 2017
♦
◊ Do przeczytania jeszcze świetny tekst na portalu Wokół Faktu
♦
Ogłoszenie parafialne 😉 Nakładem Wydawnictwa Muzeum Auschwitz ukazał się wybór jednych z najlepszych i najbardziej interesujących książek na temat Auschwitz napisanych przez byłych więźniów. Gdyby ktoś chciał mi zrobić prezent, to ja poproszę 😉
♦
O, ja też “lubię” literaturę obozową, jakkolwiek to brzmi. Bardzo mnie interesują świadectwa tamtej epoki i staram się co jakiś czas sięgać po kolejną taką historię. To bolesne tematy, ale trzeba wiedzieć. To niby podobne historie, ale jednak każda jest inna, bo przytrafiła się innej osobie. Dziękuję za pokazanie mi kolejnego tytułu na ten temat 🙂 W zamian polecam “Mężczyzn z różowym trójkątem” Josefa Kohouta i Heinza Hegera.
Przeczytaj koniecznie! “Mężczyznę z trójkątem” czytałam – był bardzo ciekawa, ale jednak nie przyciągnęła mnie tak, jak ta. Tak samo jak książka Leviego “Czy to jest człowiek” – bardzo chwalona, bardzo polecana – a jednak ja trochę się męczyłam.
Tak na marginesie i a propos dopisku końcowego. Rozumiem, że zamysł nie był zdrożny, ale mimo wszystko umieszczanie napisu “Arbeit macht frei” na grzbietach książek uważam za makabryczny.
A wiesz, nie myślałam o tym w ten sposób. Po prostu założyłam, że wykorzystali symbol, przed którym przecież i tak nie da się uciec.
Dużo tu chyba zależy po prostu od patrzącego. Symbol ten jest na tyle opatrzony, że rzeczywiście nie jest to żadne wielkie wykroczenie, ale mi i tak nieco zgrzyta.
[…] u Diany z bloga Bardziej lubię książki – Przetrwałam, […]
[…] Ale to nie znaczy, że inne nie są warte waszej uwagi. Jakiś czas temu pisałam o książce Przetrwałam, do której Was jeszcze raz odsyłam, bo to naprawdę świetne rzecz jest! Wydawnictwo Czarne […]
[…] czas temu pisałam Wam o ważnej książce Przetrwałam. Doświadczenia kobiet więzionych w czasach nazizmu i stalinizmu. Ta publikacja, wydana na podstawie relacji zebranych w Archiwum Historii Mówionej Domu […]