Z literaturą obozową dobrze się znam. Czytam ją od wielu lat (zaczęłam jeszcze w liceum) a jedną z książek mojego życia jest 5 lat kacetu Stanisława Grzesiuka. Uważam, że takie książki powinniśmy czytać wciąż i wciąż, od nowa, wielokrotnie, zwłaszcza te napisane przez osoby, które przeżyły obóz. I jeśli mogę mieć do Was prośbę na samym wstępie – czytajmy wspomnienia, relacje, książki historyczne, reportaże. Jeśli chcemy poznać ten temat, dowiedzieć się czegoś, ale też spotkać niezwykłe postaci czy być świadkiem poruszających wydarzeń. W temacie obozów koncentracyjnych fikcja nie jest potrzebna – prawdziwe życie jest o wiele bardziej przejmujące. Powieści rozgrywające się w obozach koncentracyjnych zawsze będą słabsze od wspomnień. A do tego jest naprawdę niewiele fikcji, która byłaby najzwyczajniej w świecie dobrą książką. Wszystkie zawody świata z Auschwitz, miłość, nienawiść i tajemnice, też z Auschwitz – to książki, które tylko pozornie zbliżają nas do tego tematu. Pozornie, bo z jednej strony bardzo często przekłamują fakty, a z drugiej zostawiają czytelnika z poczuciem, że dowiedział się czegoś o obozach koncentracyjnych. Chciałabym, żebyśmy znaleźli w sobie odwagę czytania prawdziwych relacji.
Jakiś czas temu myślałam, że nic mnie w tej literaturze nie zaskoczy. Zrobiłam sobie nawet przerwę w czytaniu książek o tej tematyce, ale kiedy zobaczyłam książkę Karoliny Sulej, wiedziałam, że to będzie moja następna lektura. Autorkę znam z książki Wszyscy jesteśmy dziwni, jeśli czytaliście mój tekst o niej, wiecie, że byłam zachwycona. Samą tematyką, ale też podejściem do niej. Byłam więc przekonana, że Rzeczy osobiste też będą bardzo dobrą książką. I są.
Opowieść o ubraniach i rzeczach osobistych wydaje się z pozoru prowokacyjna wobec narracji o wojnie, bo moda w potocznym postrzeganiu jest fanaberią, ekscesem czasu pokoju i dobrobytu. Tymczasem to, w jaki sposób się ubieramy, dbamy o nasze ciała, jest najbliższym nam, codziennym przeżywaniem kultury. Moda to nie fanaberia, ale podstawowa część naszego funkcjonowania w świecie, codzienna, ciągła praca. I dopóki ją wykonujemy, dopóty chcemy “być sobą” i mamy siłę, aby walczyć o życie.
Napisać o obozach koncentracyjnych przez pryzmat ubrań? Co to w ogóle jest za pomysł? Ano jeden z tych genialnych. Jest w tej książce wszystko. Jest szacunek do tematu, jest wrażliwość i delikatność. Jest wielka historia, dowiemy się sporo o samych obozach i ich funkcjonowaniu, jest też historia jednostki. Są wspomnienia osób, które obóz przeżyły, są rozmowy ze specjalistami, jest wszechstronność i różne perspektywy. Jest uważność i szczegółowość, są objaśnione przyczyny i skutki. Jest też wiedza o ubraniach i materiałach. Wszystko to idealnie połączone, stanowiące jedną opowieść o człowieku. Jestem pod ogromnym wrażeniem i bardzo się cieszę, że taka książka została napisana. O obozach koncentracyjnych najczęściej myślimy w kategoriach wielkiej historii i wielkiej tragedii. I to prawda, oczywiście, ale zatrzymanie się i spojrzenie na nie z trochę innej perspektywy jest bezcenne.
Czy będąc w obozie koncentracyjnym człowiek w ogóle myślał o tym, w co się ubrać? Czy starał się, żeby ładnie wyglądać? Czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Czy w ogóle w y p a d a ł o się starać? Czy rzeczy są ważne w obliczu walki o życie? Zresztą – kto może o tym decydować. Czy naprawdę my dzisiaj, z naszej perspektywy może się dziwić albo oburzać na coś, o czym nie mamy najmniejszego pojęcia? Karolina Sulej przez całą książkę nas uświadamia – tak, ubrania są ważne, tak, rzeczy są ważne. Czasami to jedyna, ostatnia rzecz, której można się trzymać, żeby przeżyć. To czyni je sprawą wręcz najważniejszą. Bo jak się nie ma nic, jak świat znany zniknął, a człowiek został wrzucony do niewyobrażalnego piekła, to wtedy nawet najmniejsza rzecz, najmniejszy przejaw dawnego życia, normalności, jest bardzo ważny. Najważniejszy. Dopasowane buty, chustka na głowie, szminka, ładna sukienka, grzebień – rzeczy, które dla nas nie mają żadnej wartości, nie doceniamy ich – bo są.
Książka Karoliny Sulej, oprócz warstwy emocjonalnej, ma też bardzo ciekawą warstwę informacyjną. Skąd ubrania w obozie? Jakie to były ubrania, z jakich materiałów, jak było z dostępnością w różnych obozach i na różnych etapach funkcjonowania. Dlaczego pasiak był głównym ubraniem i dlaczego to właśnie on stał się symbolem. Jak wyglądały ubrania kapo, jak ubraniem można było zamanifestować władzę i jak ubranie zmieniało człowieka. Co dzisiaj myślimy o ubraniach i rzeczach z obozów, jak się o nie dba, jakie jest ich postrzeganie. Mnóstwo, mnóstwo informacji, które pozwalają poznać tematów obozów lepiej.
To piękna książka, choć mówiąca o tragediach. I tak sobie myślę, że najlepszą obozową literaturę właśnie po tym się poznaje – nie gra na emocjach, nie wykorzystuje tragedii. Zamiast tego pokazuje jej ogrom, a w jej centrum – siłę człowieka. I wbrew wszystkiemu – nadzieję. Warto! Takie książki nas uczą, uwrażliwiają i niesamowicie wzbogacają.
♦