Pierwsza osoba liczby pojedynczej

Haruki Murakami || Tłumaczenie Anna Zielińska-Elliott

Haruki Murakami to moja wielka miłość. Wielokrotnie już o tym pisałam, ale powtórzę się raz jeszcze. Zaczęłam go czytać jeszcze w liceum i od tamtej pory jest dla mnie ważnym pisarzem. Co ciekawe, wcale nie uważam, że powinien dostać Nagrodę Nobla. Mam poczucie, że to nie jest WIELKA literatura. Ale z drugiej strony to literatura, która dotyka duszy i serca – i czy to właśnie nie takie książki powinno się nagradzać najważniejszymi nagrodami? Największa faza mojej miłości do niego przypadła na długo przed założeniem bloga, więc zostały Wam oszczędzone piski zachwytów – choć może trochę też szkoda, z przyjemnością bym teraz przeczytała, jak nastoletnia ja odbierała jego powieści. Ale na blogu też już kilka razy się załapał – przy okazji zbioru opowiadań Mężczyźni bez kobietksiążki Zawód: Powieściopisarz i ostatniej powieści czyli Śmierć Komandora. Zrobiłam też kiedyś zakładki ze swoimi ulubionymi cytatami z Murakamiego, które w dalszym ciągu są do pobrania na blogu.

O Murakamim mogłabym pisać naprawdę długo. Rozumiem, dlaczego są ludzie, którzy go kochają, ale rozumiem też, dlaczego są ci, którzy go w ogóle nie czytają i nie rozumieją jego fenomenu. Żadna książka czy literatura nie jest dla każdego. Japońska literatura jest bardzo charakterystyczna i zdecydowanie nie każdy się w niej odnajdzie. Tak samo jest z Murakamim – to, co mnie w nim zachwyca, ktoś inny uzna za nudę. Zdania, które dla mnie są kwintesencją zdolności pisarskich i talentem do zamykania wielkich spraw w małe słowa, ktoś uzna za truizmy i tanie hasła w stylu Coelho. Spokojny rytm jego powieści i pochylenie się nad detalami (na przykład opis robienia kanapki przez jedną stronę) doprowadzą kogoś do szału, a magiczne rzeczy z kart powieści wzbudzą jedynie uśmiech, niekoniecznie z tych radosnych. I to jest w porządku – dopóki ktoś nie będzie dyskredytował jego twórczości przed innymi. Pamiętajcie – to co podoba się nam, nie musi podobać się komuś innego. I odwrotnie – to, że my coś uznajemy za tanią nudę, nie znaczy, że dla kogoś nie będzie to najważniejsza książka życia.

Musiałam zrobić ten wstęp, bo przy okazji najnowszej książki Murakamiego widziałam jedną rzecz – bardzo dużo osób będzie ją czytało jako pierwszą książkę Murakamiego w ogóle. I teraz tak – moim zdaniem to nie jest właściwa książka do zaczynania przygody z Murakamim. To jest książka dla kogoś, kto Murakamiego już kocha. Kto zna jego wcześniejsze książki, wie czego można się po nim spodziewać i czego można oczekiwać. Ja jestem totalnie zauroczona Pierwszą osobą liczby pojedynczej, ale mam poczucie, że moje wrażenia byłyby inne, gdybym go nie znała wcześniej. Ten zbiór ośmiu opowiadań jest bardzo wszechstronny i nie znając autora ani jego wcześniejszych powieści, nie do końca wiadomo, o co tak właściwie chodzi. Tym bardziej, że nie do końca są to opowiadania, czasami miałam wrażenie, jakbym czytała eseje. Murakami pisze o sobie, swoim życiu, tym, co go spotkało, dodając od siebie elementy magiczne. A te rzeczy są interesujące dla kogoś, kto autora już zna i lubi. Dużo jest tutaj sportu i muzyki, czyli dwóch rzeczy bardzo ważnych dla autora i zawsze obecnych w jego powieściach. Jest wiele przemyśleń o życiu, takich drobnych drogowskazów, które warto wziąć dla siebie. Bardzo widać w tych tekstach samego autora – jego podejście do ludzi i całego życia, do swojej kariery, do pisania. Widać, jak bardzo jest wyjątkową osobą, dostrzegając magiczność  tam, gdzie ktoś inny nie widzi nic. Widać też tę jego wyjątkową umiejętność zamykania tego, co ważne w kilka słów. To są zwykłe zdania, ze słowami, które każdy z nas zna, ale po złożeniu ich razem nagle się okazuje, że to fragmenty, które zapadają nam głęboko w serce, że każdy czytelnik znajdzie w nich coś swojego albo coś dla siebie.

Moje jedyne rozczarowanie jest takie, że opowiadań jest za mało, a cała książka jest za krótka. Z przyjemnością poznałabym więcej przygód z życia Murakamiego, tych prawdziwych i tych wymyślonych. Jego teksty pozwalają spojrzeć w trochę inny sposób na otaczającą nas rzeczywistość. I choć od Japonii do Polski jest daleko, pewne rzeczy w jego tekstach są bardzo uniwersalne. Jest też jeszcze jedna rzecz – muzyka! Jego książki są nią przesiąknięte i jeśli ktoś jest fanem jazzu, myślę, że od razu złapie z autorem wspólny język. A jeśli nie – to po lekturze być może zakocha się w jazzie! Na YT znajdziecie całą playlistę z piosenkami z książek Murakamiego – bardzo polecam przesłuchać!

Murakami to wyjątkowy pisarz i zdecydowanie warto go poznać! Pisze takie książki, o których można mówić, że zmieniają czytelnika. Jeśli nic jeszcze nie czytaliście, spróbujcie może z poprzednim zbiorem opowiadań, albo z jakąś powieścią, zanim zabierzecie się za ten! Poznajcie go trochę, żeby móc w pełni docenić to, co dzieje się w tych opowiadaniach. Ale dajcie też znać, jeśli przeczytaliście Pierwszą osobę liczby pojedynczej i była to Wasza pierwsza książka Murakamiego. Jestem bardzo ciekawa Waszych odczuć!