Oglądaliście Interstellar? Jeśli podobał Wam się ten film, to zakochacie się w książce Eriki Swyler Światło innych gwiazd. Ja tę książkę chciałam przeczytałam z jednego powodu – bo jest o astronautce! Okazało się też, że znam już tę autorkę – z tyłu na okładce przeczytacie, że napisała też Księgę Wieszczb. Pisałam o niej na blogu, jeśli jesteście jej ciekawi, to wpadnijcie – to była bardzo przyjemna powieść!
Światło innych gwiazd określiłabym jako powieść ciekawą, a im dłużej jestem po lekturze, tym chętniej nazwę ją zachwycającą. Koncept, który Erika Swyler przedstawiła w swojej książce pewnie nie jest nowy (nie wiem tego, bo w literaturze sci-fi nie siedzę mocno), ale dla mnie to było coś zupełnie odświeżającego! I tak bardzo chciałabym Wam napisać dokładnie wszystko, co mnie zachwyciło i pozastanawiać się razem z Wami nad możliwymi scenariuszami i wyjaśnieniami. Ale nie mogę, bo zabiorę Wam połowę radości z czytania! Autorka opowiada nam historię Neddy Papas – poznajemy ją w dwóch planach czasowych. Jako jedenastoletnią dziewczynkę, która mieszka przy Centrum Kosmicznym na Florydzie i marzy, aby zostać astronautką. Jest rok 1986, dzieci w szkole patrzą, jak prom Challenger rozpada się na kawałki, Nedda spędza czas ze swoim przyjacielem Dennym, jednocześnie próbuje funkcjonować z dwójką dość oryginalnych rodziców – ojcem inżynierem, w którego jest wpatrzona, a który zazwyczaj nie ma czasu i matką, która choć tak samo błyskotliwa jak ojciec, poświęciła się pieczeniu ciast. Do tego mamy piękny obraz małego miasteczka, które żyje tylko jednym – lotami kosmicznymi. Nie ukrywam, że chętnie przeniosłabym się w czasie i pomieszkała w takim miejscu!
Drugi plan to kilkadziesiąt lat później. Nedda spełniła swoje marzenie i jest astronautką. Nie poznajemy dokładnie roku, ale ludzie bardzo rozwinęli swoją technologię – na Księżycu mamy bazy, na Marsie mamy kolonię, a nasza bohaterka wraz z kilkuosobową załogą leci na kolejną planetę, by podjąć próbę jej zamieszkania. To misja tylko w jedną stronę, astronauci podjęli taką decyzję świadomie, a motywem ich postępowania było zapisanie się w historii, zrobienie czegoś wielkiego i czegoś znaczącego. Tak, żeby ich istnienie miało sens. Wszyscy mierzą się z konsekwencjami długiego pobytu w kosmosie – izolacją, przebywaniem ciągle z tymi samymi ludźmi, brakiem grawitacji. Do tego wszystkiego okazuje się, że ich statek zaczyna się psuć i istnieje szansa, że w ogóle na docelową planetę nie dolecą.
Te dwa plany czasowe łączy jedna rzecz – coś, co wydarzyło się, kiedy Nedda była dzieckiem. Z tyłu na okładce przeczytacie, że to jej ojciec wynalazł maszynę, która zmieniła strukturę czasu. Ja dodam tylko od siebie, że Nedda dzięki wydarzeniom z dzieciństwa może uratować swój statek. Scenariusz jak każdy inny, prawda? Bohater w opałach i możliwość uratowania. Ale ta książka zostawia czytelnika (mnie przynajmniej zostawiła) z wielkim wow na końcu! Każe zadać sobie mnóstwo pytań o czas – czym on w ogóle jest i czy dla każdego płynie tak samo? Czas po prostu jest i raczej się nad nim nie zastanawiamy, chyba że jesteśmy naukowcem albo biegniemy spóźnieni na pociąg. Czas wyznacza nam nasze życie – według zegarka śpimy, wstajemy, jemy, pracujemy. Nasze życie dzieli się na dni tygodnia, tygodnie, miesiące, lata. Jakby wyglądało nasze życie bez czasu? Albo gdyby był inny? Gdyby każdy go odczuwał inaczej – ktoś wolniej, a ktoś szybciej? A co by było, gdyby były możliwe podróże w czasie? Chcielibyście móc zatrzymywać czas? Ja zawsze na pytania o to, jaką supermoc chciałabym mieć, odpowiadałam, że właśnie zatrzymywanie czasu.
Erika Swyler pokazuje, jaki czas jest wyjątkowy. Pokazuje też, że grzebanie w czymś większym od nas samych może przynieść nieoczekiwane efekty. Niekoniecznie zawsze dobre. Im dłużej o tej książce myślę, tym bardziej mi się podoba – nie odbieram jej jak zwykłej powieści, opowiadającej o przygodach bohaterów. Bardzo polubiłam Neddę, ale nie jest to bohaterka wyjątkowa, taka, która zapada w pamięć. O niej zapomnę szybko, ale o tym, co przeżyła w dzieciństwie, długo będę pamiętać.
Jeśli macie ochotę na coś bardzo ciekawego, co zostawi Was z mnóstwem pytań po skończonej książce – to koniecznie przeczytajcie! Jeśli lubicie kosmiczne klimaty, jestem pewna, że Wam się spodoba. Zderzają się w niej kosmiczna przeszłość i przyszłość – Centrum Kosmiczne na Florydzie i odległe planety, które mają zastąpić naszą rozpadającą się Ziemię. Niepozorna ta książka, a narobiła mi w głowie tyle zamieszania!
♦