Rebbecca Makkai || Tłumaczenie Sebastian Musielak
Zaczynasz się czegoś bać i już po chwili boisz się wszystkiego.
Są takie książki, przy których nie umiem używać słów. Wydaje mi się, że cokolwiek bym nie napisała, to będzie za mało, a z drugiej strony nie chcę popadać w przesadę. O tej książce z pewnością przeczytacie dużo dobrego, zobaczycie wiele zachwytów – i ci wszyscy ludzie mają rację. To naprawdę bardzo dobra książka, która zostaje na długo w czytelniku i z pewnością będzie książką życia wielu osób.
Wiecie, że ja uwielbiam książki, z których mogę się czegoś nauczyć. Jeśli czytam taką powieść, to zachwyca mnie to równie mocno, jak walory fabularne czy językowe. Wierzyliśmy jak nikt to wspaniale skonstruowany świat, który oglądamy w dwóch płaszczyznach czasowych – lata 80. w Chicago i rok 2015 w Paryżu. Łączy je kilka osób, znajomych, przyjaciół, którzy przeżyli i przetrwali ten wcześniejszy okres. To zestawienie robi chyba na mnie największe wrażenie. Najpierw poznajemy grupę młodych osób, wchodzących w dorosłe życie, odkrywających jego smaki, z nadzieją patrzących w przyszłość, zakochujących się po raz pierwszy. Ludzi z marzeniami i nadziejami, każdy z pragnieniem ułożenia sobie życia po swojemu. Ale już na samym początku wiemy, że nasze emocje zostaną wystawione na próbę a za przywiązanie do bohaterów przyjdzie nam zapłacić. Bo ci wszyscy młodzi ludzie żyją w niewłaściwym miejscu i czasie – w latach 80. w Chicago, kiedy wybuchła epidemia AIDS, a co ważniejsze – przed wynalezieniem leku. W czasach, kiedy o AIDS się nie mówiło, kiedy nie było wiadomo, czym tak właściwie jest oprócz tego, że to gejowska choroba, w czasach, kiedy państwo i rząd konsekwentnie ignorowali problem. To zderzenie – historie młodych ludzi i nieuchronność przebijająca z każdej kartki tej książki jest momentami obezwładniająca.
Ci wszyscy ludzie mówili to w dobrej wierze, wszyscy bez wyjątku. Jak wytłumaczyć, że miasto zamieniło się w jeden, wielki cmentarz? Że codziennie chodzą po ulicach, które były świadkami małego holocaustu, które widziały ludobójstwo zaniechań i niechęci? Czy naprawdę nikt nie rozumie, że nieoczekiwane zderzenie ze ścianą zimnego powietrza to spotkanie ducha, jednego z tych chłopców wyplutych przez świat?
Yale i Fiona to główne postaci, przez ich oczy patrzymy na wszystkie wydarzenia – i to powoduje jeszcze większe zaangażowanie czytelnika. Stawiamy się w ich położeniu – jak to jest, gdy wszyscy twoi znajomi chorują i umierają. Jak to jest bać się o siebie i czekać na wyrok jakim jest wynik testu. Jak to jest opiekować się umierającym przyjacielem, wiedząc, że nie został już nikt, by zaopiekować się tobą? Jak to jest być tak bardzo samotnym? Odrzuconym przez tych, którzy powinni kochać cię bezwarunkowo? Jak tyle udźwignąć? Te i wiele innych pytań wylewają się z tej opowieści i uderzają w czytelnika. A uderzają tak mocno, bo są uniwersalne i aktualne – tak, tutaj dotyczą środowiska homoseksualistów i konkretnej epidemii, ale każdy może w nich odnaleźć swoje własne doświadczenia. Zwłaszcza, że autorka pokazuje nam ciąg dalszy, wydarzenia 30 lat później, kiedy większość z poznanych wcześniej bohaterów już nie żyje. Nie spodziewałam się, że będzie to tak uniwersalna historia o człowieku – o jego marzeniach, o życiu, o podstawowych emocjach, które są dla nas ważne – o miłości, przyjaźni, radości. Ale też o samotności, zdradzie, lęku. O śmierci i próbach jej oswojenia.
To zawsze tylko kwestia czasu, prawda? Czekamy tylko, aż świat się rozpadnie. Kiedy wszystko trzyma się kupy, jest to zawsze li tylko jakiś stan przejściowy.
Sama już warstwa fabularna daje czytelnikowi niezłego kopa. Ale bardzo zachęcam Was do sięgnięcia dalej i poczytania o epidemii AIDS w Chicago. W podziękowaniach autorka zostawia kilka tropów i miejsc, gdzie można poczytać więcej. Bo wiecie, pewnie większość z Was oglądała Filadelfię (ja robię sobie dzisiaj powtórkę!), ale czy wiemy coś więcej o tym wycinku historii? Ja nie wiedziałam, a powieść Makkai spowodowała, że dokształciłam się w tym temacie. Wiem, że rok 1981 został uznany za początek epidemii AIDS. Że fotograf Doug Ischar stworzył cykl fotograficzny Marginal Waters w którym uwiecznił życie gejów na Belmont Rocks w latach osiemdziesiątych. Że istniała organizacja ACT UP Chicago, która działała na rzecz polepszenia życia ludzi z AIDS. I wiele innych rzeczy.
Więc jeśli macie ochotę na wartościową, piękną powieść, który wywoła w Was emocje, sięgnijcie po Wierzyliśmy jak nikt. Im więcej czasu mija od kiedy ją przeczytałam, tym więcej emocji we mnie i jakiegoś takiego smutku.
♦