Zew nocnego ptaka

Robert McCammon || Tłumaczenie Maciej Machała

Zacznę od wyznania – kocham Wydawnictwo Vesper i zdecydowanie za rzadko piszę o ich książkach! Są zawsze przepięknie wydane, z wielką dbałością o detale, z ilustracjami, z pasującymi do grafiki zakładkami. Przyjemnie jest czytać takie książki! Ale co ważniejsze, to są wspaniałe historie – często kultowe, znane na świecie, klasyki, których do tej pory u nas nie było. Ich książki to idealna okazja, żeby nadrobić niektóre z nich. U mnie na półce czeka już kilka, ale po cichu zaczęłam czytać tę najnowszą, która do mnie przyszła – zaczęłam i nie mogłam się oderwać!

Zew nocnego ptaka Roberta McCammona to prawie tysiącstronicowa opowieść. Początkowo jej rozmiar może być trochę onieśmielający, ale przekonacie się, że bardzo szybko zapomina się o tym, a kolejne strony połyka się w tempie ekspresowym, żeby jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej. To jest w ogóle pierwsza część całego cyklu przygód Matthew Corbetta, co mnie niezmiernie cieszy i mam nadzieję, że wydawnictwo ma w planach wypuścić całą serię 🙂

Na początku myślałam, że to będzie historia kryminalna osadzona w XVIII wieku. I owszem, jest, ale zdecydowanie nie tylko. Mamy rok 1699 i małą osadę Fount Royal, w której zaczynają ginąć ludzie, a na osadę spada fala różnych nieszczęść. Wszyscy wiedzą, że oczywiście za wszystko ponosi winę czarownica! Już na samym wstępie więc dochodzi motyw czarownicy, a jak wiecie, ja tym tematem jestem zawsze bardzo zainteresowana. Na wezwanie burmistrza, do osady przybywa sędzia ze swoim sekretarzem, aby przeprowadzić sprawiedliwy proces. Matthew Corbett jest właśnie owym sekretarzem, który jako jedyny nie do końca wierzy w winę czarownicy, ale nie ma też pojęcia, jak udowodnić to, że ma rację.

Mamy więc z jednej strony zagadkę kryminalną – oskarżoną kobietę, naocznych świadków, którzy zeznają na jej niekorzyść, całą osadę zwróconą przeciwko oskarżonej i jednego sekretarza, który wbrew woli swojego pracodawcy zamierza przeprowadzić wnikliwe śledztwo, by dotrzeć do prawdy. Z drugiej strony sam Matthew Corbett to bardzo fascynująca postać i właściwie on sam może być traktowany jako osobna warstwa tej opowieści. Młody inteligentny chłopak, który nie miał szczęścia na początku swojego życia, zostaje uratowany przez sędziego i zaczyna drugie życie – takie, w którym będzie mógł coś osiągnąć, w którym będzie mógł pracować jako osoba wykształcona. Bardzo go polubiłam od samego początku – poznajemy go jako dziecko, a potem jako młodego człowieka, który w zasadzie ledwo co wchodzi w dorosłość. Tym bardziej podziwiamy jego kategoryczność stwierdzeń i wiarę we własny zdrowy rozsądek. Trzeba pamiętać, że wiek XVIII i małe, posępne osady z przesądnymi ludźmi je zamieszkującymi, sprzyjały właśnie oskarżeniom o czary, a nie było w nim miejsca na zdrowy rozsądek. 

Czary to trzecia warstwa tej książki. Trochę książek o czarownicach już przeczytałam i to jest jedna z tych najlepszych. Bogato rozbudowane tło społeczne, pokazanie szczegółowo procesów, które doprowadzają do tego, że cała osada wierzy w winę czarownicy. Możemy obserwować, jak wygląda dochodzenie do prawy i jak wygląda sąd nad czarownicą. Możemy wczuć się w Rachel Howarth, młodą i piękną dziewczynę, której jedyną winą była jej uroda i to, że różniła się od innych. To nas z kolei prowadzi do kolejnych pytań – łatwo oceniać zachowanie ludzi w XVIII wieku jako absurdalne, ale jeśli zastanowimy się na traktowaniem innego w XXI wieku, to możemy dojść do smutnych i dosyć przerażających wniosku. Rzadko kiedy uczymy się z historii.

Zew nocnego ptaka obfituje w przygody, nagłe zwroty akcji, ciekawe postaci i zagadkę, której rozwiązania wcale tak szybko i łatwo się nie domyślimy. Cały świat jest fantastycznie wykreowany, opisy tak plastyczne, że czujemy się, jakbyśmy sami byli mieszkańcami przeklętej osady. Jest też przepięknie napisana i świetnie przetłumaczona przez Macieja Machałę. Wyobrażam sobie, że nie było to łatwe zadanie, by oddać i styl pisania autora, i stylizację na XVIII wieczny język. Tłumacz zrobił to naprawdę bardzo dobrze i czytanie jej to wielka przyjemność. 

Bardzo Was zachęcam do jej przeczytania – ja teraz czekam już na kolejne tomy! Bardzo jestem ciekawa, jakie przygody czekają jeszcze Matthew Corbetta i jak wydarzenia z tej pierwszej części wpłyną na niego samego. Lubię książki z takimi bohaterami, którzy zostają w pamięci na dłużej. Myślę, że to będzie też ciekawa odmiana od takiego typowego kryminału, więc jeśli lubicie zagadki, to będziecie z lektury zadowoleni.