Dysocjacyjne zaburzenia tożsamości (zaburzenia osobowości wielorakiej) – występowanie u jednej osoby dwóch lub kilku tożsamości, z których każda jest zintegrowana na tyle, że może prowadzić stosunkowo stabilne własne życie i co pewien czas przejmować pełną kontrolę nad zachowaniem jednostki
Psychopatologia (Seligman, Walker, Rosenhan)
Są książki, które czytamy, zachwycając się stworzonym światem, przeżywając przygody bohaterów, oceniając styl pisania autora i jego umiejętność zaciekawienia nas opowiadaną historią. Ale są książki, których nie można oceniać w tych samych kategoriach, bo historia w nich jest ważniejsza niż to, jak zostały napisane. Bo jeśli historia jest dobra, to nie można jej źle napisać. A jeśli jeszcze jest prawdziwa, pozostaje nam ją poznać z oczami szeroko otwartymi ze zdziwienia. I taka jest książka Daniela Keyes’a Człowiek o 24 twarzach, wydana w piękny sposób przez wydawnictwo Wielka Litera. Opowieść na faktach, ale fabularyzowana, a czyta się jak najlepsze science-fiction.
Człowiek o 24 twarzach to William Stanley Milligan, nazywany po prostu Billy. Aresztowany pod zarzutem uprowadzenia i gwałtów stał się “sławny” po odkryciu, że cierpi na dysocjacyjne zaburzenie osobowości. Billy był pierwszym człowiekiem w historii Stanów Zjednoczonych uniewinnionym z powodu swojej choroby umysłowej. Był też pierwszym pacjentem z osobowością wieloraką, który został poddany całodobowej szpitalnej obserwacji.
Dwadzieścia cztery twarze Billy’ego to przede wszystkim sam Billy, osobowość podstawowa. Istnienie innych osobowości odkrył Arthur, 22-letni Anglik. Trzecią twarzą był Ragen Vadascovinich, 23-letni Jugosławianin, specjalista od karate i broni, który potrafił kontrolować przepływ adrenaliny w swoim organizmie. Allen najczęściej miał do czynienia z ludźmi z zewnątrz, 16-letni Tommy był specjalistą od ucieczek, a 14-letni Danny był wrażliwym chłopcem, który został zmuszony do wykopania własnego grobu i zakopany żywcem. 8-letni David wchłania cierpienia pozostałych osobowości. Było też rodzeństwo – 3-letnia Christene i 13-letnie Christopher. Ostatnią znaną od początku osobowością była Adalana, 19-letnia lesbijka. Pod wpływem kolejnych wydarzeń okazało się, że Arthur stłumił inne osobowości, gdyż były “niepożądane”. Były to: Philip i Kevin, drobni przestępcy, Australijczyk Walter, April, którą inne osobowości uznały za psychicznie chorą [sic!], Samuel, jedyny, który wierzył w Boga, Mark, Steve, Lee, Jason, który powodował amnezję i zabierał złe wspomnienia, Robert, głuchy Shawn, Martin i Timothy. Na końcu pojawił się Nauczyciel, suma wszystkich 23 alter ego. “Nauczyciel to scalony Billy. Ale Billy o tym nie wie” Nauczył pozostałych wszystkiego, co potrafią. Mówił “To ja jestem Billym w jednym kawałku” i określał innych jako “androidy, które stworzyłem”. W tym wszystkim jest przecież jeszcze sam Billy. Cichy i nieśmiały, który przez traumatyczne przeżycia z dzieciństwa stracił kontrolę nad własnym umysłem. Tak bardzo bał się, że zrobi komuś krzywdę, że postanowił popełnić samobójstwo. Wtedy jego osobowości “uśpiły” go i przejęły całkowitą kontrolę nad jego życiem, pozwalając go wybudzić raz do roku. Arthur przygotował cały logistyczny plan, kto, kiedy i w jakich sytuacjach będzie się pojawiał, co wolno a czego nie, jak powinno wyglądać ich życie. Brzmi jak scenariusz filmu science-fiction, prawda?
Billy Milligan był 24 osobami naraz. Osobami, a nie osobowościami, bo jak celnie Arthur wskazał, jeśli ktoś mówi o nich “osobowości” a nie “osoby” to znaczy, że uważa, że są wymyśleni. A oni przecież istnieją naprawdę. Czytanie tej książki to jak szalona jazda na roller coasterze w naszym mózgu. Czytelnik szybko łapie się na tym, że traktuje wszystkie osobowości jak normalnych ludzi, bohaterów tej historii. Bardzo łatwo zapomnieć, że poznajemy historię jednego człowieka. Ale właśnie, czy na pewno? Wszystkie osobowości Billy’ego są charakterystyczne, mocno zarysowane, wyróżniające się wyglądem, umiejętnościami. Każda ma swoją historię, swoje przeżycia. Potrafią się ze sobą kłócić, robić sobie żarty, chronić się nawzajem. Nazywają się rodziną. Czytając dialog bardzo łatwo zapominamy, że osoby go prowadzące tkwią jedynie w głowie.
Za każdym razem, gdy zaczynał być samotny, gdy nudził się lub był smutny, zamykał po prostu oczy. A kiedy je otwierał, był w innym miejscu i wszystko było inne
Jak to jest rozpaść się na 24 kawałki? Czy jesteśmy w stanie w ogóle to sobie wyobrazić? Jak to jest zamknąć oczy, a po ich otwarciu być w innym miejscu i nie pamiętać, co się stało? Jak to jest być 24 osobami naraz? A nawet inaczej – jak to jest, kiedy jedno ciało dzielą 24 osoby? Bo każda z osobowości Billy’ego jest inna, każda ma jakiś inny talent, każda ma swoje pragnienia, swoje emocje, swoje zdanie na każdy temat. Każda z osobowości ma jakąś cechę lub umiejętność, które wykształciły się by pomóc Billy’emu. Na przykład głuchy Shawn pojawiał się, gdy czegoś nie chciał słyszeć np. krzyków matki. Kiedy był karany i miał stać w kącie, robiła to Christene, bo tylko ona potrafiła cierpliwie stać w milczeniu. Ragen pojawiał się w sytuacjach zagrożenia, kiedy potrzebna była siła fizyczna.
Jeżeli mózg człowieka jest w stanie powołać do życia odrębną osobowość, to już samo to jest niesamowite. Ale dla mnie rzeczą nie do ogarnięcia jest fakt, że każda z tych osobowości miała swoje umiejętności, które szlifowała. I o ile rozumiem, że mogło to odbywać się w sposób taki, że kiedy Arthur wychodził “na świat” szedł uczyć się medycyny, a kiedy wychodził ktoś inny, to robił swoje rzeczy. Ale Milligan w chwili aresztowania miał 22 lata. Nie wiem, jak to możliwe, że umiał mówić z brytyjskim akcentem, znał serbski i arabski, znał sztuki walki, znał się na broni, a jednocześnie malował, grał na bębnach, jeździł na motorze, był mistrzem włamań i ucieczek. Chciałoby się zapytać skąd osoby w głowie Billy’ego, nawet (a może zwłaszcza) jeśli były “wymyślone” umiały tak konkretne rzeczy? Do głowy przychodzi mi tylko Matrix i słynna scena nauki walki przez Neo, kiedy załadowali mu płytkę z odpowiednim programem.
Większość osób, które zetknęły się z Milliganem, nawet jeśli na początku były bardzo sceptyczne, szybko zmieniały zdanie. Nawet najlepszy aktor nie byłby w stanie poradzić sobie z takim zadaniem. Billy rozpadł się na 24 części, a każda część ożyła i zaczęła funkcjonować samodzielnie. Po przeczytaniu książki mam w głowie obraz wielkiego domu, gdzie na środku jest ogromny czarny pokój ze światłem na środku. I tak jak to Arthur mówił, kto wejdzie w to światło, wychodzi “na świat”. Reszta osobowości w tym czasie jest zajęta swoimi rzeczami – śpią, odpoczywają, malują, uczą się. Ale wtedy dociera do mnie, że przecież cały czas mówimy o jednym człowieku i jego umyśle. Przecież to niemożliwe! Przecież to wszystko jest wymyślone, stworzone przez umysł Billy’ego po to, żeby go ochronić. A jednak istnieją fizyczne dowody na to, że Billy nie zamieniał się miejscem z wymyśloną postacią. On po prostu nią był!
Dla mnie przeczytanie tej książki to była niezwykła podróż. Do tej pory nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak bardzo nasz umysł jest nieprzewidywalny, ale co mnie jeszcze bardziej zadziwia, jak bardzo jest kreatywny. Nasuwają się pytania, co tak naprawdę potrafimy? Gdzie leżą granice? Do czego jesteśmy zdolni? Osobowości tkwiące w głowie teoretycznie powinny tam zostać. A one wpływały na sposób mówienia, na postawę, na ruch, na spojrzenie, na iloraz inteligencji, na emocje, nawet na skład chemiczny ciała! Kolejne pytania powstają i powstają, a im dłużej się nad tym zastanawiam, tym pytań jest więcej.
Książka powstała na podstawie materiałów zebranych przez Daniela Keyes’a, spotkań z zintegrowanym Billym (Nauczycielem, który mógł opowiedzieć o wszystkich osobowościach od momentu ich pojawienia się) i z sześćdziesięcioma dwiema osobami, których ścieżki przecięły się ze ścieżkami Billy’ego. Opowieść jest fabularyzowana, ale autor zastrzega, że niczego sam nie wymyślił. Wszystkie dialogi są oparte o wspomnienia Milligana a sesje terapeutyczne są odtworzone z nagrań.
Ta książka zagwarantuje wam jazdę bez trzymanki. Daniel Keyes mistrzowsko opanował informacje od wszystkich osobowości i poukładał je chronologicznie. Musimy pamiętać, że nie było to łatwe, każda z osobowości “kradła” czas innym, nie zawsze wiedziały, ile czasu minęło od ostatniego pobytu “na świecie”. Wszystko opierało się o wspomnienia, które przecież też czasami zawodzą. Keyes wykonał tytaniczną pracę, rozmawiając z prawie wszystkimi osobami związanymi w jakikolwiek sposób z Billym. Największą umiejętnością, jaką wykazał się autor, a jednocześnie największą zaletą tej książki jest to, że chwilę po jej zaczęciu czytelnik zapomina o czym czyta. Że bohaterem tej książki jest jeden człowiek z osobowością wieloraką, a nie gromada ludzi. Oni wszyscy są tak samo realni jak Billy. A może nawet bardziej, bo Billy jest wycofany, cichy i przez większość czasu “śpi”. Poznajemy charakter 23 osobowości, ich dążenia i cele, ich myśli. Dowiadujemy się, jacy są, co lubią i czego się boją. I kiedy w pewnym momencie uświadamiamy sobie, że to wszystko jest wytworem jednego umysłu, siadamy z wrażenia.
Im więcej o tym myślę, tym bardziej nie wiem, jak to jest możliwe. I mam coraz więcej pytań. Więc po prostu napiszę – polecam naprawdę każdemu! Warto!
Tutaj macie stronę, gdzie Billy umieszczał wpisy, swoje obrazy, zdjęcia. Warto przejrzeć!
A tu Billy “na żywo”, wypowiada się również autor książki, matka Billy’ego i jego lekarz, David Caul. Pokazany jest również obraz, namalowany przez Billy’ego na którym przedstawił siedem ze swoich osobowości – Allena, Tommy’ego, Arthura, Adalanę, Christene, Ragena i Kevina
Na koniec chciałam jeszcze dodać, że tym zaburzeniem powinno się zająć jakieś studio gier komputerowych. Kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt tak różnych osób w jednym ciele. W zasadzie bez żadnych ograniczeń rasowych, geograficznych, wiekowych. Można wyposażyć takie osoby w charakter, umiejętności i talenty, jakie tylko przyjdą do głowy. To gotowy scenariusz na mroczną grę fabularną z elementami logicznymi. Nie wiem, czy przy jakiejkolwiek grze, twórcy mieli taką dowolność w projektowaniu głównego bohatera, jaką mieliby tutaj!
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera! ♥
Rany, sam opis właściwie wbija w podłogę. Brzmi niesamowicie – dopisuję tę książkę do listy tytułów do przeczytania!
Cieszę się! Koniecznie napisz, jak Ci się podobała 🙂 Wbija w podłogę, to prawda. Człowiek czyta i co chwilę się łapie na kręceniu głową i pytaniach “Ale w ogóle jak to możliwe?” Billy oczywiście nie jest jedyną osobą z tym zaburzeniem. Jest kilka innych ksiazek na ten temat, część napisana przez samych chorych. No i filmowo też jest to wdzięczny temat, a myślę, że film z Leo będzie hitem 🙂
Niedługo mam urodziny, właściwie za tydzień, więc chyba mam pomysł na prezent dla siebie! 😀 Naprawdę będzie na tej podstawie film z Leo? Must-see! 🙂
Podobno Leo starał się o ten film dwadzieścia lat! Jeżeli za tę rolę nie dostanie Oscara, to ja nie wiem, czy dostanie go kiedykolwiek 😀
Podobno Leo starał się o ten film dwadzieścia lat! Jeżeli za tę rolę nie dostanie Oscara, to ja nie wiem, czy dostanie go kiedykolwiek
Wow! Niezły zakręt! Czytałabym 🙂
Jak wpadnie Ci kiedyś w ręce, to koniecznie 🙂 Historia naprawdę miażdży 🙂
Chyba też się skuszę – czuję, że to historia dla mnie 🙂
Daj znać, czy Ci się podobała 🙂 Ale jestem pewna, że będzie dobrze 🙂
[…] pamiętacie mój zachwyt nad okładką Człowieka o 24 twarzach Wydawnictwa Wielka Litera. Nie mogłam sobie odmówić przyjemności odezwania się do projektantki […]
[…] Człowiek o 24 twarzach Daniela Keyesa to książka, która absolutnie mnie zachwyciła. Od okładki, która jest rewelacyjna (rozmowa z jej autorką TU), po samą historię. Miałam ciarki, jak ją czytałam, a mój mózg potrzebował odpoczynku, by to wszystko przyswoić. Rewelacyjna książka! I czekam cały czas na film z Leo! <3 […]