Książki, które są hańbą #2

Dzisiaj zaczynają się wakacje 2017, a ja zgodnie z moją wymyśloną tradycją, zapoczątkowaną rok temu, prezentuję Wam drugi stosik hańby. Stos hańby to stos książek, które zawsze chciałam przeczytać, ale do tej pory się nie udało. To książki znane, klasyki, takie must read dla każdego książkoholika. Rok temu na stosie hańby znalazło się 6 książek. I teraz może nie powinnam się do tego przyznawać, ale przeczytałam z niego tylko dwie książki (Bóg urojony i Sekretne życie pszczół). Zapytacie jaki jest sens robienia takich stosów, jeśli się ich nie czyta? Sama nie wiem. Ale w jakiś sposób poczułam się zmobilizowana, bo bez tego nawet do tych dwóch pewnie zbierałabym się się jeszcze lata. Ostatecznie po jakimś czasie zrobię hańbiący stos hańb, czyli książek, które były na listach, a których ciągle nie przeczytałam. I to będzie wyzwanie 😀 Tymczasem prezentuję Wam drugi hańbiący stos. Znalazło się na nim znowu 6 książek – patrzę z nadzieją w przyszłość!

A więc po kolei. Sto lat samotności Marqueza uważana jest za arcydzieło literatury iberoamerykańskiej i światowej i jest jedną z najczęściej tłumaczonych i czytanych książek napisanych w języku hiszpańskim. Wisi nade mną ta książka już tyle lat i czas najwyższy zrobić z tym porządek. Czyli przeczytać!

Droga McCarthy’ego to kolejna taka książka. To połączenie powieści drogi, powieści przygodowej oraz gotyckiego horroru. To przypowieść o świecie apokalipsy spełnionej, ponura odpowiedź na niepokojące pytanie jak świat wyglądałby bez człowieka. Krytyka literacka zalicza tę powieść do nurtu prozy amerykańskiego minimalizmu, w latach 80-tych nazywanego „brudnym realizmem”. Chcę ją przeczytać i w końcu to zrobię 🙂

W ramach sięgania też po inne gatunki, niż te, które czytam zazwyczaj, postanowiłam przeczytać Diunę Franka Herberta. Tutaj nie jestem pewna, czy dam radę, ale chcę chociaż spróbować 🙂 Arrakis, zwana Diuną, to jedyne we wszechświecie źródło melanżu – substancji przedłużającej życie, umożliwiającej odbywanie podróży kosmicznych i przewidywanie przyszłości. Z rozkazu Padyszacha Imperatora Szaddama IV rządzący Diuną Harkonnenowie opuszczają swe największe źródło dochodów. Planetę otrzymują w lenno Atrydzi, ich zaciekli wrogowie. Zwycięstwo księcia Leto Atrydy jest jednak pozorne. Przejęcie planety ukartowano. W odpowiedzi na atak połączonych sił Imperium i Harkonnenów dziedzic rodu Atrydów, Paul – końcowe niemal ogniwo planu eugenicznego Bene Gesserit – staje na czele rdzennych mieszkańców Diuny i wyciąga rękę po imperialny tron.

Opowieść podręcznej Margaret Atwood przeżywa teraz drugą młodość (książka została wydana w 1985 roku!) za sprawią serialu. Bardzo mnie to cieszy – wiele osób dzięki temu ją przeczytało, i ja zamierzam zaliczyć się do tej grupy 😉 Wstrząsająca antyutopia o piekle kobiet. Świat jak z najgorszego koszmaru, gdzie reżim i ortodoksja są jedynym prawem. Freda jest Podręczną w Republice Gilead. Może opuszczać dom swojego Komendanta i jego Żony tylko raz dziennie, aby pójść na targ, gdzie wszystkie napisy zostały zastąpione przez obrazki, bo Podręcznym już nie wolno czytać. Co miesiąc musi pokornie leżeć i modlić się, aby jej zarządca ją zapłodnił, bo w czasach malejącego przyrostu naturalnego tylko ciężarne Podręczne mają jakąś wartość. Ale Freda pamięta jeszcze, choć wydaje się to nierealne, że kiedyś miała kochającego męża, wychowywali córeczkę, miała pracę, własne pieniądze i mogła mówić. Ale tego świata już nie ma…

Z zimną krwią Trumana Capote to książka, wokół której chodziłam i chodziłam. Teraz, dzięki Audiotece mam przyjemność wysłuchać audiobooka. To pionierska próba nowego pisarstwa, dokument zbrodni popełnionej przez dwóch recydywistów na czteroosobowej rodzinie farmera z Kansas. Wydarzenie to zostało szczegółowo opisane, podobnie jak śledztwo, pościg za mordercami, proces i zachowanie przestępców w sądzie i więzieniu aż po egzekucję. Capote po mistrzowsku przedstawia godny Ajschylosa motyw zbrodni i kary, zmuszając czytelnika do refleksji na temat źródeł zła. “Z zimną krwią” to arcydzieło, obok którego nie można przejść obojętnie.

I na koniec klasyk klasyków – Egzorcysta! Historię zna chyba każdy – Georgetown w Ameryce, lata 70. XX wieku, dwunastoletnia Regan bawi się spirytystyczną tabliczką ouija. Nawiązuje kontakt z bytem przedstawiającym się jako Kapitan Howdy. Wkrótce w jej otoczeniu dochodzi do paranormalnych zjawisk, a dziewczynka przejawia objawy opętania. Film oglądałam, a książki nie czytałam nigdy! W tym roku pojawiło się wznowienie, a to bardzo dobra okazja,że to niedopatrzenie nadrobić!

komentarzy 6

  1. Ewelina
    2 lipca 2017

    “Drogę” i “Opowieść podręcznej” czytałam jakieś trzy, może dwa lata temu. Dzięki “Drodze” robiło mi się jeszcze zimniej niż rzeczywiście było w pokoju, mocno mnie wciągała, wywołała dużo emocji. To specyficzna książka, pisana inaczej niż większość powieści, surowa, chłodna, pokazująca troskę i opiekuńczość w zdegradowanym świecie, w którym człowiek jest człowiekowi więcej niż wilkiem. Bardzo pesymistyczna refleksja o ludzkości w obliczu katastrofy, ale jednocześnie relacja ojciec-syn nosi w sobie piękno, mimo rezygnacji mieszanej z walką. “Opowieść podręcznej” była mocna, ale chyba film wstrząsnął mną bardziej. Sam pomysł na stworzenie takiego świata jest niebywały, a jeśli pomyśleć o różnych bardzo radykalnych grupach, to nie wydaje się taki nierealny. Atwood przeraża, ale też pokazuję siłę kobiety, szaleńcze pomysły, które zrodziły się wobec sytuacji ludzkości, stojącej gdzieś na progu wyginięcia. Podobny temat poruszają “Ludzkie dzieci” P.D. James, ale w całkiem inny sposób. Pozdrawiam 🙂

  2. 2 lipca 2017

    Ach, pisałam już o Egzorcyście i Opowieści podręcznej, a tu jeszcze dodam, że Diuna jest świetna, tylko musisz dać jej szansę – początkowo autor wprowadza wiele postaci i można mieć poczucie zagubienia (ale w tym wydaniu jest fajny spis, tłumaczący kto jest kim), ale jak już wszystko pojmiesz to możesz być zachwycona 🙂 (ja byłam!) No i Sto lat samotności <3 Wolę co prawda Miłość w czasach zarazy, ale Sto lat… to taki klasyk i tez jak najbardziej wart przeczytania 🙂

  3. U mnie wypada 4/6. Nie czytałem “Egzorcysty” ani też “Z zimną krwią”. Tego pierwszego nie zamierzam za bardzo, ale drugie owszem.

    No i tak jak rok temu – oponuję przeciw użyciu słowa “hańba”!

    • 3 lipca 2017

      Ale czemuż! To takie ładne słowo 😉

  4. Ika
    6 lipca 2017

    Ach, nabrałam smaka na dawne książki, jak za starych dobrych czasów 🙂

  5. Agata
    22 lipca 2017

    “Opowieść podręcznej”, “Diuna”, i “Sto lat samotności” – klasyka gatunku i genialne powieści. “Sto lat samotności” to książka mojego życia 🙂 “Droga” – bardzo, bardzo dobra powieść. Dwóch pozostałych nie miałam jeszcze przyjemności poznać 😉

    Pozdrawiam

Brak możliwości komentowania.