Umieramy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na arabskiej pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie.
Rozplatanie tęczy
Bóg urojony Richarda Dawkinsa to książka, która nie wiem jakim sposobem uchowała się nieprzeczytana przeze mnie aż do tego czasu. Naprawdę nie wiem. Richarda Dawkinsa znam, lubię i cenię, i jeśli miałabym kiedyś stworzyć listę ulubionych naukowców, Dawkins stałby ramię w ramię z Teslą, Turingiem, Saganem, Neil deGrasse Tysonem czy Oliverem Sacksem. Być może dlatego, że wydawało mi się, że już ją przeczytałam, bo poglądy Dawkinsa znałam z innych książek i filmów na Youtubie.
Przed wakacjami ułożyłam sobie stosik hańby, czyli książki, których nie przeczytałam, a generalnie chciałam i powinnam 🙂 Mamy koniec sierpnia, udało mi się przeczytać jedynie dwie ze stosu, na szczęście Bóg urojony jest jedną z nich.
Jeśli jedna osoba ma urojenia, mówimy o chorobie psychicznej. Gdy wielu ludzi ma urojenia, nazywa się to Religią
Zen a sztuka oporządzania motocykla
Tytułem wstępu. Richard Dawkins jest brytyjskim zoologiem, etologiem, ewolucjonistą, publicystą i teoretykiem ewolucji biologicznej. Jest ateistą i antyteistą i krytykiem religii w ogóle, ale w szczególności religii instytucjonalnej. Ostro krytykuje również kreacjonizm (który doprowadza go do szewskiej pasji), wiarę w zjawiska nadprzyrodzone i medycynę alternatywną. To są główne rzeczy, których dowiadujemy się o autorze najpierw. Jest znany jako przeciwnik religii i walczący ateista, a po wydaniu Boga urojonego stał się chyba najsłynniejszym ateistą świata, ale warto pamiętać, że jest to również naukowiec i intelektualista, który dorzucił całkiem sporą cegłę do biologii ewolucyjnej, a jeszcze większą w zakresie popularyzacji teorii ewolucji. Chcę podkreślić, że nie jest to jakiś oszołom, który urwał się nie wiadomo skąd i gada bzdury. Nawet jeśli nie zgadzamy się z jego poglądami, powinniśmy szanować jego dorobek i go doceniać.
Choć nasza egzystencja w tym miejscu potrwać może zaledwie okamgnienie, nie wolno nam stracić ani sekundy, nie wolno skarżyć się na monotonię bytu, na jałowość istnienia czy (jak male dziecko) na nudę – to przecież byłaby potworna zniewaga dla trylionów nieszczęsnych istot, które nigdy takiej szansy jak my, szansy życia, nie otrzymały. Już wielu ateistów powiedziało to przede mną (i lepiej ode mnie) – wiedza, że mamy do przeżycia tylko jedno życie, powinna czynić je tym cenniejszym. Ateizm w tym ujęciu to afirmacja życia i podziw dla jego wspaniałości, nie ma w nim miejsca na łudzenie się, myślenie życzeniowe i płaczliwe rozczulanie się nad sobą. To nie życie jest nam coś winne, to my jesteśmy jego dłużnikami.
Głównym przesłaniem Dawkinsa w Bogu urojonym jest budzenie świadomości. Chodzi mu o to, że zrozumienie wspaniałości otaczającego nas świata, może, bez odwoływania się do Boga, spełniać funkcje, które na mocy tradycji uzurpuje sobie religia. Dodatkowo jej celem jest uświadomienie każdemu, że być ateistą to aspiracja całkiem realna; więcej nawet, to postawa świadcząca o odwadze i doprawdy godna szacunku. Zatem – można być szczęśliwym, zrównoważonym oraz moralnie i intelektualnie spełnionym ateistą. Napisanie recenzji tej książki jest trudne, bo zawiera ona w sobie tyle różnych aspektów, że nie wiem nawet od czego zacząć. Chciałabym tylko podkreślić, że nie będę jej analizować dogłębnie pod względem teologicznym, naukowym czy biologicznym, za cienka jestem na to. Spór między wierzącymi a ateistami jest w zasadzie nierozstrzygalny, a mi jedyne, co przychodzi do głowy, to liberalne hasło Penna Jillette’a Who cares? Tym samym znajduję się w grupie osób, którymi Dawkins pogardza najbardziej, bo dla niego nie ma nic pomiędzy. Jest w tym bardzo radykalny. Albo wierzysz, albo nie, a zdania typu nie mogę dzielić twojej wiary, ale szanuję ja i rozumiem bardzo go denerwują (delikatnie ujmując).
W Bogu urojonym Dawkins przedstawia nam hipotezy na istnienie Boga, dowody na jego nieistnienie, broni prawa do tego, żeby Bóg mógł być rozpatrywany w kategoriach naukowych, bo dlaczego nie, rozkłada na czynniki pierwsze popularne i znane hasła np. zakład Pascala. Rozkłada na czynniki pierwsze również Biblię (oczywiście nie całą). Wskazuje i punktuje absurdy, sprzeczności, nieścisłości. Pokazuje proces powstawanie religii i zastanawia się, co warunkuje jej istnienie. Bóg urojony jest czasami traktowany jako bardzo ostry atak na religię chrześcijańską. Początek drugiego rozdziału jest najczęściej cytowanym fragmentem, żeby dowieść tej ostrości:
Bóg Starego Testamentu jest prawdopodobnie najmniej przyjazną postacią całej literatury pięknej: zazdrosny i dumny z tej zazdrości; małostkowy, niesprawiedliwy, nie znający przebaczenia pedant; roszczeniowy, krwiopijczy zwolennik czystek etnicznych; mizoginiczny, homofobiczny, rasistowski, mordujący dzieci, ludzi w ogóle, czy też synów w szczególności, zsyłający plagi, megalomański, sadomasochistyczny, kapryśnie manifestujący brak zrozumienia despota.
Tylko, że jeśli się tak spokojnie zastanowić, Dawkins nazwał po prostu bez ogródek to, o czym naprawdę czytamy w Starym Testamencie. Dla mnie rozstrzygającym argumentem jest to, że nie było do tej pory żadnej wojny wywołanej przez ateistów. Żaden atak terrorystyczny nie był przeprowadzony w imię niewiary w Boga. Religia jest dziwnym zjawiskiem, które może być jednocześnie dobre i złe. W zależności od tego, po czyjej stronie jesteśmy, będziemy wyciągali różne argumenty. Dla mnie jest to przerażające, że religia sankcjonuje rzeczy, które w innym przypadku byłyby nie do pomyślenia. Morderstwo staje się nagle godną pochwały ofiarą albo słuszną karą za grzechy; jeśli ktoś powoła się w sądzie na wolność słowa, może przegrać, ale jeśli powoła się na wolność wyznania, wygra za każdym razem; atak terrorystyczny jest największą formą poświęcenia dla Boga; przeraża mnie to, że zły czyn jest złym, tylko dopóki religia go nie wytłumaczy.
Ateizm, nauka i naturalizm pozwalają zachwycać się światem. Jeśli ktoś chce wierzyć w Boga, wolno mu. Ale są rzeczy, nad którymi trzeba się zastanowić. Dlaczego w Stanach grupą najbardziej prześladowaną są dzisiaj ateiści? Dlaczego mój Bóg jest tym prawdziwym, a Bóg kogoś innego nie? Czy jestem ateistą, jeśli wierzę w jednego boga, a w dwudziestu innych nie? Dlaczego ja mogę wierzyć w narodziny z dziewicy i zmartwychwstanie, a ktoś inny nie może wierzyć w czarownice latające na miotle? Bo co? Bo tylko ja mam rację? Tych dlaczego jest naprawdę wiele. Przykłady podawane przez Dawkinsa są szokujące i przerażające. Eksperymenty, w których postrzeganie rzeczywistości zmienia się diametralnie, jeśli wprowadzimy religię albo ją usuniemy. Jeśli małe dzieci uznają, że wymordowanie całego miasteczka jest w porządku, bo mieszkańcy byli innej wiary (i tak było w Biblii, więc to musiało być dobre, bo Bóg tak chciał), a jeśli usunie się element Biblii i religii w ogóle, to nagle wymordowanie mieszkańców staje się wielką zbrodnią – to chyba coś jest nie tak? Znajdziecie tu mnóstwo historii, które Was zadziwią, rozśmieszą, przerażą i każą zastanawiać się, czy aby na pewno wszyscy przeszli tę samą ewolucję (czy naprawdę istnieją jeszcze ludzie, który wierzą w to, że ludzie chodzili po Ziemi z dinozaurami?!?) Mnóstwo faktów i spostrzeżeń, które każą zastanowić się nad sobą samym, swoim podejściem do życia i do świata. Dawkins, mimo że jest bardzo radykalny w swoich poglądach, jest też mądry, spokojny, logiczny. Nie unosi się, nie denerwuje, nie krzyczy. Tłumaczy krok po kroku, o co mu chodzi. Nie obraża religii czy osób wierzących. Wskazuje jedynie, co w religii jest nie tak flagyl tablets buy online. A niestety, osoby, które czują się przez jego książkę obrażone, są doskonałym przykładem tego, o czym pisze Dawkins. Rzadko kiedy zdarza się osoba wierząca, która potrafi przeczytać ją ze spokojem, a co więcej, ze zrozumieniem. Dawkins podał kilka przykładów listów, jakie do niego przychodzą – niektóre, napisane oczywiście przez chrześcijan, powodują ciarki na plecach, tyle jest w nich nienawiści. I to również rzecz, nad którą Dawkins się pochyla – najbardziej religii bronią osoby, które jej nie znają, nie czytały Biblii i w swoim życiu absolutnie nie postępują według jej zasad.Tych dobrych, bo złymi zawsze łatwiej się kierować.
Dojrzałość to wiara, że nasze życie ma tyle sensu i celu i jest na tyle wspaniałe, na ile takim je uczynimy. A możemy sprawić, by naprawdę było cudowne
Dla mnie to książka o ludziach, o nas wszystkich. Jest to książka, którą każdy powinien przeczytać, bez względu na to, czy wierzy w Boga czy nie. Jednym z zarzutów, które Dawkins słyszy wielokrotnie jest to, że wypacza religię, bo opisuje tylko marginalne przypadki czy zjawiska. Dawkins odpowiada, że zajmuje się „złą religią”, gdyż uczciwa i godna szacunku religia to margines. Przyznaje, że taka istnieje, ale nie zajmuje się nią, bo nie stanowi ona zagrożenia. A o to zagrożenie Dawkins najbardziej walczy – żebyśmy je dostrzegli, żebyśmy myśleli własnymi rozumami, a nie poddawali się czemuś ślepo, żebyśmy zmieniali zdanie. Dla mnie dużą wartością jest to, co napisał o ludziach – jeśli ktoś się urodził w katolickiej rodzinie, będzie katolikiem. Jeśli powie mu się, że islam jest zły, będzie go nienawidził. Ale dokładnie ten sam człowiek będzie myślał odwrotnie, jeśli urodzi się w rodzinie islamskiej. To jest naprawdę niesamowite, ta względność naszych myśli, naszego ja. Uświadomienie sobie tego pozwoli na spojrzenie na innych ludzi z całkiem nowej perspektywy. Gdyby każdy tak myślał, nie byłoby uprzedzeń. Bo ludzie byliby inni, nie gorsi.
Cały wpis spokojnie mógłby składać się z cytatów. Richard Dawkins ma umiejętność pisania o rzeczach trudnych i skomplikowanych z zadziwiającą łatwością i prostotą. Celność jego spostrzeżeń rozkłada na łopatki, a kiedy dodaje do tego swoje poczucie humoru, ironię i cięte riposty – ja jestem kupiona w 100 procentach. Nie spodziewałam się, że tyle razy będę chichotać przy lekturze tej książki, ale absurdy, które punktuje Dawkins, są albo szalenie zabawne, albo szalenie przerażające. A najbardziej, najbardziej ze wszystkiego uderza mnie to, że ludzie uważają się za tak ważnych, że tylko to, w co wierzą jest jedyne i słuszne, że ich życie jest najważniejsze dla całego wszechświata. Ego i tyle. Dlaczego wciąż nasze ludzkie słabostki uznajemy za znaczące w kosmicznej skali? Sam Richard Dawkins nie jest bezbłędny i nie jest wad. Można mu na pewno wiele zarzucić, ma radykalne poglądy i kontrowersyjne wypowiedzi. Nie można go stawiać na piedestale i uznawać za jedyne źródło mądrości. Ale myślę, że on sam ucieszyłby się z takiego podejścia. I tym bardziej cenna jest lektura takiej książki i próba własnej oceny, oparta nie o autorytety, a o własny rozum.
Na koniec przeczytajcie, co Dawkins powiedział po atakach 11 września:
Wielu z nas widziało religię jako nieszkodliwy zabobon. Wierzenia religijne były wprawdzie pozbawione jakichkolwiek wspierających je dowodów, ale uważaliśmy, że skoro ludzie potrzebowali takiej protezy dla pocieszenia, to gdzie tu jest krzywda? 11 września zmienił to wszystko. Ujawnił, że wierzenia religijne nie są nieszkodliwym zabobonem, że mogą być śmiertelnie niebezpiecznym zabobonem. Niebezpiecznym, ponieważ daje ludziom niezachwianą pewność co do własnych racji. Niebezpiecznym, ponieważ daje im odwagę, by zabijać siebie, co automatycznie usuwa naturalną przeszkodę w zabijaniu innych. Niebezpiecznym dlatego, że uczy wrogości wobec innych ludzi tylko dlatego, że odziedziczyli inny rodzaj duchowej tradycji. I niebezpieczny również dlatego, że wszyscy uznaliśmy, że religii należy się ten bezwarunkowy i wyjątkowy dla religii szacunek zwalniający ją od normalnego krytycyzmu. Skończmy wreszcie z tym cholernym szacunkiem!
//
Wiesz, że o tej książce mówi się, że jest Biblią ateistów? 😀 Mnie się bardzo podobała. Ja nawet nie chichotałam, tylko płakałam ze śmiechu. W bardzo wielu miejscach zgadzam się z Dawkinsem (w ogóle fascynuje mnie religia i religijność ludzi w ogóle), choć tam pod koniec trochę zaczął przynudzać. Jednak jest to jedna z najważniejszych książek, które dotychczas przeczytałam.
Ja swojego czasu chciałam z ciekawości pójść na religioznawstwo podyplomowe, ot tak 😀 Ja też zgadzam się z nim w wielu miejscach, w kilku nie do końca, w kilku jego opinie są zbyt radykalne jak dla mnie, ale nie można odmówić mu logiki i tego, że wie o czym mówi. Już wypożyczyłam kolejne jego książki, choć akurat biologia nie jest moją ulubioną dziedziną 😀
Z jednej strony każdy prowadzący syzyfową pracę walki z ludzką ignorancją ma u mnie dużego plusa, ale Dawkinsa jakoś sympatią nie darzę. Choć książkę i tak chcę przeczytać.
[…] szufladki w głowie, tworzą się nowe połączenia. Bardzo fajne uczucie! Niedawno recenzowałam Boga urojonego Richarda Dawkinsa, w której autor zbija dowody na istnienie Boga i przedstawia swoje na jego […]
[…] dwa miesiące przeczytałam raptem dwie książki z mojego stosu hańby. Pierwszą z nich był Bóg urojony Richarda Dawkinsa, drugą Sekretne życie pszczół. Sue Monk Kidd poznałam po raz pierwszy przy […]
[…] lektury Boga urojonego Richarda Dawkinsa zbiegło się z wydaniem jego nowej książki (a może bardziej nawet z tomem […]
[…] teraz może nie powinnam się do tego przyznawać, ale przeczytałam z niego tylko dwie książki (Bóg urojony i Sekretne życie pszczół). Zapytacie jaki jest sens robienia takich stosów, jeśli się ich nie […]
[…] i świat, i ludzi, i samego siebie. Spotkamy też w niej starych znajomych – Darwina, Dawkinsa czy Triversa, a ja zawsze lubię wpadać na nich w innych książkach. Okazuje się, że jak […]