Filip Springer w swoim najnowszym reportażu podjął bardzo ważny i aktualny temat – mieszkania. I chociaż nam dzisiaj się wydaje, że nasza mieszkaniowa sytuacja jest dramatyczna, Filip Springer swoją opowieść zaczyna od przedwojennej Warszawy. Pięknie prowadzi nas przez problemy ówczesnego miasta, schroniska dla bezdomnych, eksmisje, biedę. Pokazuje nam brak równowagi pomiędzy tymi najbogatszymi, dzięki którym Warszawa była nazywana “Paryżem Wschodu” i “Perłą Północy”, a całą resztą społeczeństwa, które walczyło codziennie o przetrwanie. Nie interesowałam się wcześniej tym tematem i nie miałam pojęcia , jak wyglądała sytuacja w Warszawie przed wojną. Moją pierwszą myślą było, że Dickens spokojnie mógłby urodzić się w Warszawie i dalej pisać swoje genialne zaangażowane społecznie powieści. Warszawskie schroniska czy baraki dla osób najbiedniejszych dostarczyłyby mu setki postaci, historii i scenariuszy.
Więc nie. Nie mamy teraz najgorzej. Ale czy to jest dobry argument – cieszyć się, że nie mamy gorzej? Nie bardzo. Powinno być normalnie, ale tę normalność też trudno zdefiniować, bo dla każdego znaczy co innego. Tak jak dom. Dla mnie dom jest tam, gdzie są osoby, które kocham. Gdziekolwiek, byle z Tobą. Ale czytając wypowiedzi ludzi w książce, okazuje się, że nie jest to takie proste. Bo czasami takich osób nie ma. Czasami są, ale nie kochają. Czasami lepiej nie wracać. A czasami po prostu życie się nie układa, choćby nie wiem jakim porządnym człowiekiem by się nie było. Może ciut niezaradnym życiowo, ale porządnym.
Piszę z perspektywy osoby, która mieszkanie ma. Żadne apartamenty, żadne luksusy, ale mieszkanie jest. Czytam ten reportaż w tym swoim mieszkaniu na kredyt i myślę sobie, jak bardzo jestem wdzięczna okolicznościom, a przede wszystkim rodzicom, którzy umożliwili ten krok. I że odbyło się to bezproblemowo. Z szeroko otwartymi oczami czytałam fragmenty o polityce deweloperów i o przekrętach, jakie się robi. Ale moje zdziwienie było większe, kiedy czytałam, że ludzie, którzy kupują mieszkania na kilkusettysięczne kredyty nie sprawdzili wszystkich opcji, nie przeczytali papierów, nie skonsultowali z kimś, kto więcej rozumie. Nawet bardzo silna potrzeba zostania dorosłym poprzez posiadanie mieszkania tego nie tłumaczy.
Dużo się dzisiaj mówi o naszym przywiązaniu do własności. Że musimy mieć mieszkanie na własność, musimy kupować na kredyt. Jesteśmy manipulowani z każdej strony. Tylko, że czasami nie mamy wyjścia. Kiedy chcemy mieć jakąś stabilizację w życiu, musimy kupić, bo nie mamy systemu, który pozwalałby wynajmować. Systemu, który można by wprowadzić, bo przecież z powodzeniem istnieje i funkcjonuje w wielu innych państwach. Mam wrażenie, że sytuacja mieszkaniowa jest odzwierciedleniem stanu umysłu osób, które mają realną władzę.
Filip Springer oprowadza nas po trzynastu piętrach swojego “budynku”. Poznajemy przeróżne historie, które pozwalają na wysnucie wielu wniosków. Jest to smutna książka. Jednym z podstawowych praw człowieka jest jego godność. I myślę, że nie ważne by było, czy mieszkanie jest kupione czy wynajęte, gdyby człowiek wiedział, że nie zostanie z niego wyrzucony, gdyby mógł powiesić te przysłowiowe obrazki na ścianie i kupić sobie blender do kuchni.
Nie jesteśmy dzisiaj w wyjątkowej sytuacji. Może w kuriozalnej i nie przystającej do XXI wieku, ale nie w wyjątkowej. Tysiące ludzi przed nami przeżywało takie same rozterki i pewnie jeszcze długo po nas też będą one istniały. Czy coś się kiedyś zmieni?
Filip Springer wspomina książkę Natalii Fiedorczuk “Wynajęcie”. Ja z kolei polecam Wam zajrzenie na fan page facebookowy “Chujowe mieszkania do wynajęcia”.