Chrobot – odgłos powstający przy drapaniu, gryzieniu lub przesuwaniu (się) czegoś ciężkiego, twardego; chrzęst, trzask, zgrzyt
Bardzo lubię Tomka Michniewicza. To osoba, którą warto znać, warto czytać jego książki, obserwować w mediach i słuchać tego, co mówi. Bo mówi bardzo mądre rzeczy. Przeczytałam wszystkie książki i mam wrażenie, że jako czytelnik jestem świadkiem rozwoju i dojrzewania autora. Bo Chrobot różni się od jego poprzednich książek. Tamte, bardzo ciekawe i wartościowe, należały jednak bardziej do nurtu podróżniczego. Michniewicz pisał o swoich podróżach, a przez to pośrednio opowiadał o świecie. Forma wydania też to podkreślała – piękny papier, kolorowe zdjęcia. Chrobot jest już bardziej reportażem – autor się chowa, wycofuje, i choć jest widoczny w tekście, nie jest już jego głównym bohaterem. Nie znajdziemy też w nim żadnych zdjęć, tak jakby nie to było najważniejsze w tej książce. I jak zawsze narzekam na brak zdjęć, tak tutaj mi to w ogóle nie przeszkadza. Bo to jest wyjątkowa opowieść, która nie potrzebuje obrazu, sama w sobie jest wystarczająca.
Wszystko tanie, czyli można kupić dużo, potem wyrzucić. Łatwo przyszło, łatwo poszło. W błyszczących opakowaniach nowe rzeczy, w śmietniku stare. Tak jakby pojawiały się z powietrza w sklepie i znikały bez śladu w koszu. To wszystko skądś się bierze i dokądś potem jedzie. Wszystko, co przecież musimy mieć.
Kolorowe saszetki, paski, bibeloty na biurko, naklejki na szyby, świeczniki, kubki, magnesy na lodówkę. Mała krajalnica do jajka, inna do ziół i jeszcze inna do gotowanych warzyw. I obieraczka do cytryn, szczypce do makaronu, elektryczna spieniarka do mleka i wieszak na banany. Puzderka, pudełeczka, szczotki do pleców, woda termalna w sprauyu, krem na noc i na dzień, na zmarszczki i pod oczy, i odżywczy, i wysuszający, i do strefy T. Świeczki zapachowe, nieużywane nigdy notesiki, setki zabawek, figurki na półkę i stojak na golarkę. Frotki sportowe i getry do biegania, osłona na komórkę na rower i mata do jogi. Dwadzieścia par butów, bo potrzebne na różne okazje. Jedenaście torebek do różnych stylizacji. Dwa razy tyle koszul i spodni.
Przecież to takie tanie, prawie za darmo. Albo było w promocji. Kto bogatemu zabroni.
Chrobot to siedem osób opowiadających o sobie, opisujących swój świat. To zderzenie za zderzeniem – nie wiem, czy czytałam inną książkę, która tak bardzo wyraźnie pokazywałaby różnice między nami, a jednocześnie podkreślała, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Początek lektury nie jest łatwy. Fragmentaryczność tekstu wymaga uwagi, czytamy o wielu miejscach, mamy wielu bohaterów, w jednym akapicie czytamy o rezerwacie w Zimbabwe, by w następnym przenieść się do Finlandii. Ale to wszystko ma sens, a im dalej zagłębiamy się w te historie, tym lepiej widzimy zamysł autora. To lektura uważna i powolna – wówczas wszystko się zaczepia o siebie i do siebie pasuje.
A gdybyśmy tak kupowali tylko rzeczy, które naprawdę są nam potrzebne? Mielibyśmy mniej, ale trochę droższych, lepszych przedmiotów, które kogoś, gdzieś daleko kosztowałyby o wiele mniej. Mielibyśmy czas, żeby zastanowić się, sprawdzić, co tak naprawdę kupujemy. Może napisać do firmy z informacją, dlaczego nie kupiliśmy, na co się nie możemy zgodzić. Może napisać post, powiedzieć znajomym. Przecież to niedużo, stać nas na to.
Jeśli przez media społecznościowe z koreańskiego zgrywusa potrafimy zrobić światową gwiazdę, możemy też utopić dowolną firmę. Firma jest warta tyle, ile nasze zakupy. To my tym wszystkim sterujemy, my o tym decydujemy.
Todos somos medicina. Wszyscy jesteśmy lekarstwem.
Juanita z Kolumbii, Reilly z Zimbabwe, Marggie z Ugandy, Casey ze Stanów Zjednoczonych, Mika z Finlandii, Kanae z Japonii i Madhuri z Indii. Siedem historii, siedem żyć zwykłych ludzi. Zostali wybrani zapewne na zasadzie kontrastu, co jednak nie zmienia faktu, że każdy z nas mógłby być bohaterem takiej książki. Dla mnie słowo klucz do tej opowieści to względność. Michniewicz pokazuje, że to samo znaczy dla różnych ludzi zupełnie coś innego. Rzeczy oczywiste dla jednych, dla innych będą zupełnie nie do pomyślenia. Kiedy przestaniemy myśleć o sobie jak o centrum świata, kiedy dotrze do nas, że wszystko jest względne, że nie ma oczywistości, kiedy docenimy to, co mamy i kiedy będziemy szanować to, co mają inni – wtedy będziemy mogli powiedzieć o sobie, że jesteśmy świadomymi ludźmi.
Siedem postaci, na początku nie mających ze sobą nic wspólnego, podczas lektury powoli stają się coraz bliższe sobie, aż w końcu zlewają się w jego człowieka. W ciebie. Bo historia niepostrzeżenie przechodzi do ciebie, ósmego bohatera tej książki. Nagle Ty jesteś na widoku, twoje wybory życiowe, twoja społeczna odpowiedzialność. I może ci się nie spodobać to, co zobaczysz.
Mimo że znajdziemy w tej książce fragmenty całego świata, widać wyraźnie, że temat, który autora przyciąga najbardziej to Afryka, a przede wszystkim rezerwat przyrody Imire. Tomek Michniewicz nie tylko o nim pisze, aktywnie działa na jego rzecz (jakiś czas temu witaliśmy Reilly’ego na lotnisku w Warszawie przecież). Na jego stronie znajdziecie wszelkie informacje, jak można pomóc – warto zajrzeć!
Młodym ludziom z Zachodu często się wydaje, że już sama ich obecność w Afryce to pomoc. Jakby tu brakowało rąk do pracy. Chcą przyjechać, żeby leczyć dzieci, uczyć w szkole, opiekować się dzikimi zwierzętami, chociaż nie mają do tego żadnych kwalifikacji. Znudzony księgowy chce karmić nosorożce, programista z Francji uczyć sieroty angielskiego. A czy w twoim kraju ktoś by ci na to pozwolił?
Zastanawiałam się nad tytułem, ale po przeczytaniu książki jestem jego fanką. Definicję macie na samym początku wpisu – to słowo idealnie opisuje uczucie, jakie w was pozostanie po lekturze. Zgrzyt. Takie książki są bardzo potrzebne – bo wyrywają nas z własnej, pełnej satysfakcji egzystencji i otwierają oczy. To nieprzyjemne, bo nagle zaczynamy dostrzegać, że coś jest nie tak, że coś się nie zgadza, a tytułowy chrobot słyszymy po jakimś czasie już wszędzie. Ale Michniewicz robi to w perfekcyjny sposób – nie dorabia ideologii, nie popada w skrajności, jest cały czas normalnym facetem, który na pytanie o to, jak go stać na podróże pokazuje dziurawe buty. Nie każe rzucać czytelnikowi dotychczasowego stylu życia. Prosi jedynie, by się zatrzymać i zastanowić. Chciałabym, żeby tę książkę przeczytał każdy.
♦
O, ależ mnie zachęciłaś! Wpisuję na listę do przeczytania: a wcześniej znałam człowieka tylko o tyle, że jego nazwisko gdzieś mi się obiło o uszy. Ostatnio te tematy pro-eco etc. bardzo mnie interesują.
Na pewno przeczytam. Jest na mojej liście.
Bardzo się ciesze! Jestem pewna, że się nie zawiedziesz!
Mam nadzieję, że tak będzie. Nie umiem sobie wyobrazić, że mogłaby zawieść. Choć początkowo trudno mi było się przestawić na siedem punktów widzenia, to im dalej, tym lepiej!
Kusisz tą książką, oj kusisz.
Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że skutecznie!
[…] u Diany z bloga Bardziej lubię książki – Chrobot, […]
[…] tym, jak bardzo cenię Tomka Michniewicza pisałam już wielokrotnie. Jego Chrobot uważam za książkę, którą powinien przeczytać każdy. Chwilowa anomalia. O chorobach […]
[…] z najważniejszych książek, jakie przeczytałam jest Chrobot. Jeśli nie czytaliście jeszcze o nim tekstu, serdecznie zapraszam – mam poczucie, że […]
[…] z najważniejszych książek, jakie przeczytałam jest Chrobot. Jeśli nie czytaliście jeszcze o nim tekstu, serdecznie zapraszam – mam poczucie, że […]