Niedawno mogliście przeczytać recenzję Klawiszy, drugiej książki Drauzio Varelli, brazylijskiego lekarza, który zafascynowany więzieniami, przepracował w nich trzydzieści lat. Pierwszy reportaż, Ostatni krąg. Najniebezpieczniejsze więzienie w Brazylii, bardziej skupia się na więźniach, drugi – jak wskazuje tytuł, na strażnikach. Drauzio Varella fascynuje mnie tak, jak jego fascynują więzienia. Fascynuje mnie jego fascynacja i potrzeba pracy w więzieniu. Dlatego postanowiłam poprosić o odpowiedź na kilka pytań. Jeśli Drauzio wydaje Wam się na zdjęciu miłym starszym panem, to naprawdę taki jest. Z chęcią odpowiedział na moje pytania, co mnie trochę zaskoczyło i oczywiście niesamowicie ucieszyło. Jego odpowiedzi zostawiły mnie jednak z ogromnym niedosytem. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś zrobi z nim wywiad rzękę, bo historie, które ma do opowiedzenia nie powinny przepaść… Zapraszam Was więc serdecznie do przeczytania tej krótkiej rozmowy.
Swoją pierwszą książkę napisał Pan po pięćdziesiątce. Dlaczego tak późno i co w ogóle skłoniło Pana do pisania?
Nigdy tak naprawdę nie myślałem o pisaniu książek. Ale w 1989 roku rozpocząłem pracę jako lekarz wolontariusz w więzieniu Carandiru. Nagle zostałem otoczony tysiącem opowieści, poznawanych na korytarzach i w bezpośrednich rozmowach. A wszystkie były tak bardzo fascynujące. Moim pierwszym pomysłem było pisanie artykułów do popularnej gazety, która specjalizowała się w kryminalnych historiach. Wydawało mi się to interesujące – policyjna kolumna prowadzona przez lekarza. Ale kiedy napisałem pierwsze teksty, uświadomiłem sobie, że idealnym formatem na te opowieści będzie właśnie książka. Ostatni krąg pisałem trzy lata, została opublikowana w maju 1999 roku, miałem wtedy 56 lat. Tak wyszło.
Muszę zapytać – czy napisanie książki to łatwe i przyjemne zadanie? Czy od razu Pan wiedział, że to nie będzie jednorazowa przygoda?
Dla mnie to było bardzo przyjemne! Na tyle, że zdałem sobie sprawę, że życie bez pisania byłoby uboższe. Oczywiście uwielbiam swoje życie i praktykę lekarską, te bardzo zajęte dni jako onkolog, ale pisanie dużo do niego wniosło. Przyjęcie mojej pierwszej książki i jej następstwa były zadziwiające i niesamowite, co sprawiło mi bardzo dużo radości, ale również wzbudziło lęk i niepewność. Książka została wybrana najlepszym tytułem roku, utrzymywała się w czołówce bestsellerów przez ponad cztery lata, na jej podstawie Hector Babenco nakręcił film, który miał ponad 4 miliony widzów. Każda kolejna książka, którą bym napisał zostałaby nieuchronnie porównana z tą pierwszą. Dlatego mój redaktor, Maria Emilia Bender, zasugerował mi napisanie książki dla dzieci. Więc napisałem Nas ruas do Brás, historię pokazującą życie dziecka pod koniec II Wojny Światowej w robotniczej dzielnicy Sao Paolo, pełnej imigrantów z Europy. Pochwalę się, że ta opowieść zdobyła nagrodę w kategorii Nowe Horyzonty na Targach Książki w Bolonii w 2002 roku.
Napisał Pan dwa reportaże o więzieniu. Zastanawia mnie, czy pisząc na taki temat miał Pan pełną swobodę, czy jednak ktoś “nadzorował” to, co Pan napisał?
Nie, absolutnie nie. Miałem zupełną swobodę. Ani władze, ani sami więźniowie w ogóle nie ingerowali w proces pisania ani w treść książek.
Co najbardziej fascynuje Pana w świecie więzień?
Chyba ludzie. Najbardziej byłam zafascynowany historiami życia więźniów. Rozmawiasz z dwudziestolatkiem i okazuje się, że jego doświadczenie życiowe jest o wiele większe i bogatsze niż starego człowieka na wolności. To fascynujące i bardzo ciekawe. Najbardziej zaskoczyło mnie natomiast to, że kiedy zmniejsza się fizyczną dostępną przestrzeń do życia, maleje agresja i przemoc. To właśnie w najbardziej zatłoczonych celach, przemoc była najrzadsza.
Czy jest Pan w stanie, po tylu latach pracy w więzieniach, wybrać jakąś jedną sytuację, która najbardziej zapadła Panu w pamięć?
Przez ostatnie 27 lat przeżyłem tyle różnych sytuacji, że niemożliwe jest wybranie jednej, a nawet kilku, tych najbardziej wzruszających albo niebezpiecznych. Oczywiście, wielkie, jeśli nie największe wrażenie wywarły te dziesiątki ciał zasztyletowanych zbiorowo przez rozwścieczonych wrogów. To są obrazy, które ciągle pojawiają się w mojej głowie, czasami niespodziewanie, w ciągu całkiem zwyczajnego dnia. Jeśli chodzi o historie najbardziej wzruszające, są to zawsze te same historie o dzieciństwie pełnym nędzy, niesprawiedliwości, przemocy, niedbałości, rezygnacji i przede wszystkim braku możliwości, co niestety bardzo mocno charakteryzuje życie dzieci na peryferiach brazylijskich miast.
Zastanawiają mnie Pana relacje z więźniami i status lekarza w więzieniu…
W każdym więzieniu lekarze są nietykalni, tak jak to doskonale opisał Dostojewski. Jeśli chodzi o moje relacje z więźniami, zawarłem nawet kilka przyjaźni. Czasami spotykam byłych więźniów na ulicy. To zabawne, jak do mnie podchodzą i grzecznie się witają “Jak się Pan miewa, doktorze Varella, pamięta Pan, byłem tam razem z Panem”.
Czy trudno być lekarzem w więzieniu? Wiem, że to temat rzeka…
Jestem lekarzem, nie sędzią. Nie mówię, że bycie lekarzem w więzieniu to łatwa praca. Ale cały czas staram się pamiętać o tym, że jestem lekarzem, nie sędzią. Nawet, jeśli mam w sobie najgorsze uczucia w stosunku do osoby, która stoi przede mną. Ze wszystkich typów kryminalistów, jakich znajdziemy w więzieniach, dla mnie osobiście najtrudniejsze są chyba spotkania z mężczyznami, którzy krzywdzą kobiety.
Czy ma Pan poczucie jakiejś misji? Jako lekarz, pracujący w więzieniu, społecznik i osoba działająca na rzecz poprawienia działalności więzień?
Nie, zdecydowanie nie. Jestem bardzo daleko od jakiejkolwiek formy misji. Ja jestem po prostu człowiekiem zafascynowanym światem więzień. A więzienia fascynowały mnie od zawsze – już jako małe dziecko uwielbiałem oglądać czarno-białe filmy, gdzie więźniowie planowali niesamowite ucieczki.
Czy ma Pan czas na czytanie dla przyjemności i jeśli tak, to co Pan wybiera?
Niestety, mój czas na czytanie został bardzo okrojony. Głównie przez zajęcia związane z byciem lekarzem oraz prowadzącym telewizyjną serię o medycynie. Ale staram się czytać w tak zwanym międzyczasie i w każdym wolnym momencie – na lotnisku, podczas lotu czy w łóżku. Lubię czytać Machado de Assisa, naszego najważniejszego pisarza, innych brazylijskich pisarzy oraz klasykę – Faulknera, Joyce’a, Homera, Flauberta. A szczególną sympatią darzę oczywiście Rosjan.
Czy mógłby Pan polecić jakieś lektury dla osób zafascynowanych światem więziennictwa tak jak Pan?
Niestety, nie podam konkretnych tytułów. Jest naprawdę bardzo dużo dobrych książek o więzieniach. Ale mogę polecić pisarzy rosyjskich, którzy o więzieniach pisali bardzo dużo, żeby wymienić chociażby Dostojewskiego, Czechowa czy Sołżenicyna.
Na koniec muszę zapytać, jakie są dalsze plany? Historii do opowiedzenia na pewno ma Pan mnóstwo…
Kończę właśnie Prisioneiras, książkę o mojej pracy w najważniejszym kobiecym więzieniu w Sao Paulo. To będzie zakończenie więziennej trylogii.
Cudny wywiad! Gratuluję serdecznie! :* A tak z ciekawości… jak udało Ci się zadać te kilka pytań?
Zdecydowanie, czasem wystarczy wysłać maila. Świetna rozmowa.
Dzięki! 🙂