Wspominałam Wam już kilka razy, że plastycznie jestem człowiekiem uzdolnionym inaczej. Choć pamiętam, że w dzieciństwie spędzałam naprawdę długie godziny na rysowaniu (głównie postaci Disney’a oczywiście), to potem jakoś mi przeszło i do tej pory nie wróciło. Co jednak wcale nie znaczy, że sztuka jest mi całkiem obca – ale nie od tej praktycznej strony, a bardziej od teoretycznej. Kiedy w szkole plastyka zamieniła się właśnie w historię sztuki, nagle zrobiło się interesująco. Okazało się, że poznawanie dziejów sztuki wiąże się po prostu z poznawaniem świata, ludzi, czasów w jakich żyli, relacji między nimi – a to dokładnie to, co lubię.
Z biegiem sztuki to komiks duetu córki z ojcem, Ivany i Gradimira Smudji. To komiks, który jest naprawdę zachwycający, tak w skrócie mogłaby wyglądać moja recenzja 🙂 Nie wyobrażam chyba sobie lepszej formy od komiksu, by pisać i pokazywać sztukę. A to, jak zrobił to Gradimir Smudja, zasługuje na najwyższe uznanie. Sam Smudja jako artysta jest również ciekawy. Pochodzący z Serbii, mieszkający we Włoszech a publikujący głównie we Francji. Jego głównym tematem nad którym się pochyla w swoich pracach jest historia sztuki. Ale historia podana w zaskakujący, zabawny, czasami szalony sposób (no bo jak nazwać pomysł, że Van Gogh był w sumie beztalenciem, ale na szczęście miał bardzo zdolnego kota? ;-)).
Historia w Z biegiem sztuki nie jest skomplikowana. Rudowłosa dziewczyna Luna razem ze swoim kotem (tak, tak, znowu ten Vincent!), który mówi, przemierza kolejne epoki. Próbując wydostać się z jaskini Lascaux z malunkami naskalnymi, natrafia na czerwoną nic, która od tej pory będzie ich prowadzić przez wszystkie strony książki i wszystkie czasy i miejsca, które odwiedzą. Zachowana jest chronologia – poruszamy się od czasów najdalszych aż do tych nam współczesnych, a kolejne przygody przeplatane są krótkimi biogramami najważniejszych artystów z danego okresu.
To samo w sobie jest już świetnym pomysłem. Forma podróżowania w czasie daje tak wiele możliwości! Nie zastanawiamy się tutaj, czy ma to sens, czy jest to możliwe, zakładamy po prostu, że tak i ruszamy w podróż. Kto by tak nie chciał? Móc na własne oczy zobaczyć największych artystów przy pracy? Porozmawiać z nimi? Być może dołożyć swoją małą cegiełkę do powstania jakiegoś dzieła? Luna ma to wszystko szansę, a my razem z nią. Ale Smudja nie byłby sobą, gdyby utrzymał wszystko w poważnym klimacie. Mamy więc artystów szalonych, niewyspanych, znudzonych, wcale nie tak utalentowanych jak dzisiaj o nich myślimy. Mamy mnóstwo przypadków, zbiegów okoliczności, śmiesznych zdarzeń. Mamy historie powstawania obrazów, które różnią się bardzo mocno od tego, co nam mówili na lekcjach plastyki w szkole. Oczywiście, część z tych rzeczy jest tylko artystyczną kreacją autora, jego zmyśleniem, wizją i wyobrażeniem. Co nie zmienia faktu, że to niesamowicie odświeżające doświadczenie – móc kluczyć w tak różnych epokach, pomiędzy największymi artystami i dziełami sztuki, podpatrywać historię od kuchni ze świadomością, że tak to mogło właśnie wyglądać. To zaznaczenie, że nawet wielcy artyści byli po prostu ludźmi, ze wszystkimi zaletami, ale i wadami jest cenne i warte zapamiętania. Wasze spojrzenie na historię zmieni się diametralnie.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że plansze z każdej epoki różnią się od siebie. Smudja dostosował swój rysunek do stylu charakterystycznego dla każdego artysty, z którym spotyka się Luna. Każda część wygląda więc trochę inaczej. Jest to czasami zauważalne mniej, czasami bardziej, ale ostatecznie tworzy to znakomite wrażenie, bardzo efektowne i dodatkowo dydaktyczne – bo nie dość, że czytamy o jakimś artyście, poznajemy historię jego obrazów, to jeszcze podświadomie przyswajamy jego styl.
Ta książka powinna być lekturą obowiązkową w każdej szkole na lekcjach plastyki i historii sztuki. I w zasadzie dla każdego, kto chce zaprzyjaźnić się ze światem sztuki. To również wspaniała rzecz do podsunięcia swoim pociechom 😉
♦
◊ O komiksie przeczytacie jeszcze na stronie Głos kultury (tekst Sylwii Sekret)
◊ I zajrzyjcie na facebooka autora 🙂
♦
Za możliwość przeczytania dziękuję♦
Ależ ciekawa pozycja! Nie słyszałam o niej, nie widziałam na żadnym blogu, a to przecież prawdziwy majstersztyk, sądząc po przykładowych grafikach i Twojej recenzji. A już dla kogoś, kto niewiele wie o historii sztuki i chciałby ten stan rzeczy zmienić to pozycja chyba obowiązkowa:)
Pozdrawiam,
Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com
Oj tak, zdecydowanie, to perełka 🙂 Polecam mocno – można przeczytać, a potem jeszcze wielokrotnie przeglądać 🙂
[…] polskich autorów. Myślę, że to idealny prezent dla dziecka. Tak samo jak komiks Z biegiem sztuki. Jeśli znacie jakieś dziecko, którego pasją jest malowanie czy rysowanie może warto pomyśleć […]
[…] słów o Z biegiem sztuki znajdziecie u mnie na blogu. Polecam bardzo mocno ten komiks, szczególnie dla tych […]