Sebastian Fitzek był mi do tej pory całkowicie obcy. Myślę, że to wina głównie olbrzymiej ilości lektur w kryminalnym dziale literatury. Nawet zakładając, że te książki czyta się ekspresowo, nie starczy życia na to, żeby przeczytać wszystko. Dodatkowo, jak wiecie, ja w kryminalne historie wchodzę mocno zawsze jesienią, a resztę roku spędzam na zachwytach nad literaturą popularnonaukową i reportażami. Ale powoli może się to zmieniać – wydawnictwa są sprytne i przysyłają bez zapowiedzi książki, których pewnie bym nie chciała, ale które czytam, jak już przyjdą 😀 Ostatnio pokazywałam Wam na Instagramie Czwartą małpę, odkrywając Legimi uświadomiłam sobie, że znowu będę mogła wrócić do Harry’ego Hole’a (po śmierci mojego Kindla), a wydawnictwo W.A.B. podesłało najnowszą książkę Arnaldura Indriðasona, która jest jego szóstą wydaną u nas książką, więc to oczywiste, że czytam od pierwszej (już właśnie kończę drugą). A przecież ilu autorów mogę jeszcze nie znać! Ostatnio Paula z Rude recenzuje zachwalała Chrisa Cartera (więc też muszę go sprawdzić!), no i jest jeszcze dzisiejszy Fitzek – autor, którego zdecydowanie trzeba znać, a ja go dopiero odkryłam!
Na samym początku powiem, że to nie będzie tekst o książce, a raczej o tym, jak bardzo mi się podobała. Po pierwsze, chcąc być dokładnym, muszę zaznaczyć, że Fitzek nie pisze kryminałów. Jego książki to thrillery psychologiczne, co już jest jakąś wskazówką, czego ewentualnie można się po nich spodziewać. O fabule jak zawsze wiele wam nie napiszę. Uwielbiam wchodzić w takie książki nic o nich nie wiedząc i Wam też to polecam! Wszelkie opisy fabuły, nawet te zamieszczane na książkach, potrafią bardzo zepsuć lekturę i zdradzić ważne elementy historii. W każdym razie w Terapii punktem wyjścia jest zniknięcie córki głównego bohatera, słynnego psychiatry Victora Larenza. Lekarz po kilku latach bezskutecznych poszukiwań wyjeżdża do domku letniskowego na wyspie, odcinając się od wszystkiego. Ale czy jest to w ogóle możliwe?
Więcej przeczytacie na okładce książki, więc ja wam tutaj już nie będę nic zdradzać. Najważniejsza nie jest fabuła, którą przecież i tak poznacie, czytając książkę, ale emocje, jakie towarzyszą lekturze. Już bardzo dawno nie denerwowałam się aż tak podczas czytania. Teraz, kiedy to piszę i z daleka przyglądam się tej opowieści, widzę w niej pewne schematy, rozwiązania i pomysły, które już gdzieś widziałam. Ale nic z tego nie ma znaczenia, bo czytając, nie zdawałam sobie z tego zupełnie sprawy. Weszłam w stworzony przez Fitzka świat absolutnie, czytałam rozdział po rozdziale, bo każdy poprzedni kończył się tak, że trzeba było zacząć następny. Fitzek uzyskał ten efekt bardzo prostym zabiegiem, ale zrobił to genialnie. W takich książkach rzadko kiedy czytam każde słowo – tutaj musiałam, a niepokojące czy straszne sytuacje wzbudzały realny niepokój! Czytałam z jednej strony zafascynowana fabułą, a z drugiej z zachwytem obserwowałam własne reakcje. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz książka wzbudziła we mnie tak mocne uczucie niepokoju – dlatego Terapia ląduje na liście książek wartych polecania, a sam Fitzek staje się jednym z ciekawszych autorów.
Fitzek pisze thrillery psychologiczne i robi to naprawdę doskonale. Bardzo szybko czytelnik przekonuje się, że to nie będzie typowa opowieść. W zasadzie już na samym początku pojawia się podstawowe pytanie, które będzie towarzyszyło nam aż do zakończenia – co jest prawdą, a co jedynie wytworem wyobraźni? Fitzek bawi się z czytelnikiem, zwodzi go, oszukuje, ale robi to w bardzo poukładany i metodyczny sposób. Trzeba czytać bardzo uważnie, bo historia w pewnym momencie robi się zagmatwana, a dwa światy przenikają się wzajemnie tak mocno, że można się pogubić, jeśli nie będzie się uważać. Ta uważność w czytaniu potęguje napięcie, które Fitzek wywołuje wydarzeniami fabularnymi, a to wszystko razem powoduje, że nie sposób oderwać się od lektury. Autor doskonale panuje nad faktami i całym wykreowanym przez siebie światem, buduje napięcie powoli, odsłaniając kolejne elementy układanki. I w momencie, kiedy czytelnik myśli sobie, że rozgryzł fabułę, że już wie, co się dzieje i o co chodzi, nagle pojawia się coś, co burzy tę dotychczasową pewność. Ale Fitzek też świetnie wie, ile czytelnik może znieść – kończy swoją grę w idealnym momencie, by zostawić go z wielkim wow, ale nie zirytowanego, że czegoś nie rozumie.
Jest w Terapii jeden wątek, który bardzo mi się podoba. Niestety, nie mogę Wam zdradzić jaki, będziecie mieć niespodziankę. Kojarzy mi się z jednym z moich ulubionych filmów (też nie mogę powiedzieć jakim, bo wiedzielibyście od razu o co chodzi!) i z pewną grą. Ja już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejne jego książki! Fitzek to z pewnością autor dla odważnych czytelników, którzy nie boją się poddać próbie swojego postrzegania rzeczywistości. Terapia to sugestywna, bardzo mocna niepokojąca i zaskakująca opowieść – tym straszniejsza, że tak bardzo rzeczywista.
♦
♦
Bardzo lubię książki Fitzka i cieszę się, że Ciebie również przekonał do swojej twórczości. “Terapię” czytałam tak dawno temu, że w zasadzie powinnam sobie ją przypomnieć, żeby wiedzieć znów o co dokładnie chodziło w tej historii. Ale mimo wszystko pamiętam, że powieść mnie zafascynowała i nie mogłam się od niej oderwać. Specyficzna atmosfera wynikająca z tego, że czytelnik do końca nie wie, co jest wytworem wyobraźni bohaterów, a co rzeczywistymi zdarzeniami to już chyba znak rozpoznawczy pisarza 🙂 Mnie możesz zdradzić z jakim filmem i jaką grą kojarzy Ci się “Terapia” 🙂
Nie mogę się już doczekać kolejnych jego książek! Bardzo mi takie zagmatwanie odpowiada 😀
Zdecydowanie za dużo mi się zbiera potencjalnych thrillerów, po które będę mógł sięgnąć, gdy już nie przejdzie niechęć do tego gatunku.
Nooooo! A ja jeszcze nieopatrznie zrobiłam rozdanie na Instagramie i zapytałam ludzi o najstraszniejszą książkę, jaką czytali. Moja lista się zdecydowanie wydłużyła! 😀
[…] Fitzka polecałam Wam bardzo przy okazji Terapii. Polecam ponownie, bo nowa powieść zapowiada się świetnie (choć nie wiem, czy przeczytam, […]
[…] przeżywam i bardziej się na nich denerwuję. To wprawdzie Fitzek, gość, który zachwycił mnie Terapią, więc wiedziałam, że będzie dobrze, ale mimo wszystko uznałam, że przy książce […]
[…] Was serdecznie zaprosić na krótką rozmowę z Sebastianem Fitzkiem, autorem miedzy innymi Terapii, która tak mocno mnie zachwyciła i ostatnio przeczytanej przeze mnie Nocy […]