To niedoskonała nauka, zbiór nieustannie zmieniających się wiadomości, niepewnych informacji, omylnych profesjonalistów i ludzi, których życie wisi na włosku. Naszą ręką prowadzi, owszem, wiedza, ale często także przyzwyczajenie, intuicja, a czasem zwykły traf. Rozziew między tym, co wiemy, a tym, do czego dążymy, wciąż istnieje. I komplikuje wszystko, czego się chwycimy.
.
Komplikacje. Zapiski chirurga o niedoskonałej nauce to pierwsza książka Atula Gawande, chirurga, który z powodzeniem łączy medycynę z literaturą. Komplikacje znalazły się w finale National Book Award, zostały wydane w ponad 100 krajach, a teraz mamy świetne wznowienie Wydawnictwa Magnum.
To książka, którą warto przeczytać, ale nie będzie łatwo. Nie dlatego, że jest źle napisana, wręcz przeciwnie. Gawande ma lekkie pióro, o najbardziej skomplikowanych medycznych przypadkach pisze w sposób prosty i zrozumiały. Najważniejsze jest jednak to, że na każdej stronie i w każdym zdaniu czuć pasję i miłość autora do medycyny i do swojego zawodu. Książka powstała z potrzeby podzielenia się swoimi przemyśleniami, uwagami, doświadczeniami ze zwykłym czytelnikiem, ale i z innymi lekarzami. Z Komplikacji wyłania się obraz chirurga, który jest dobrym człowiekiem, dzięki czemu jest dobrym lekarzem. Umie przyznać się do błędu czy wątpliwości, chce mu się walczyć o lepszą medycynę jutra.
Książka podzielona jest na trzy części. W pierwszej przeczytamy o niedoskonałościach lekarzy, w drugiej o tajemnicach medycyny, próbach ich rozwiązywania, a w trzeciej zmierzymy się z ogólnym pojęciem niewiadomej. Teoretycznie wiemy, że lekarze to też ludzie, ale w praktyce nie dajemy im prawa do błędów, słabości i niewiedzy. Czasami coś nas boli, czerwienimy się, mamy mdłości, potrzebujemy jeść i pić, aby funkcjonować. Znamy podstawy tych procesów, wydaje nam się, że wiemy na ten temat bardzo dużo. Ale Gawande opisuje konkretne medyczne przypadki, które tę naszą wiedzę podważają, które wskazują na wielkie białe plamy w naszej dzisiejszej nauce. Gawande pokazuje nam, że wiemy jednocześnie dużo i mało o rzeczach, których tak często doświadczamy.
Obserwując razem z autorem codzienną pracę lekarzy, możemy zajrzeć do szpitala “od kuchni”. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, ale też przerażające, bo jednak mimo wszystko każdy woli iść do szpitala, wierząc w lekarzy-cudotwórców, niż zastanawiać się, co mogłoby pójść nie tak. A cała książka uświadamia nam boleśnie, że jest bardzo wiele rzeczy, które mogłyby pójść nie tak. Bo nawet przy takim zaawansowaniu technicznym, przy takim ogromie wiedzy, jaki już posiadamy, medycyna to w dalszym ciągu “nieuporządkowana, pełna niewiadomych i wciąż zaskakująca dziedzina”.
Na pewno nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach i hipochondryków. Dowiadujemy się na przykład, że istnieje martwicze zapalenie powięzi, które jest w 70% śmiertelne, a jest spowodowane bakterią, która dostaje się do naszego organizmu przez drobne skaleczenia (otarcie o dywan, zacięcie się kartką papieru czy pobranie krwi!!) Techniczne szczegóły operacji mogą wstrząsnąć czytelnikiem. Ale moim zdaniem warto zmierzyć się z tą lekturą. Gawande pisze przecież o nas samych, o ludziach – o pacjentach i lekarzach. Pisze z medycznego punktu widzenia, ale też z psychologicznego, filozoficznego, i tego po prostu ludzkiego. Książka jest pięknym ukłonem w stronę życia i jego tajemnic. Opowieścią o podejmowanych przez człowieka próbach zrozumienia, walce z niewiadomymi i pokonywaniu wciąż coraz to nowych przeszkód. Opowieścią pełną pytań retorycznych, na które nie istnieje jedna prawidłowa odpowiedź. Czasami bywa strasznie, czasami bywa śmiesznie, czasami człowiek wygrywa, a czasami przegrywa.
A dla fanów seriali medycznych i House’a w szczególności to lektura obowiązkowa! Uwielbiam takie fascynujące książki, tym bardziej, że mnie za żadne pieniądze świata nikt nie zmusiłby do zostania chirurgiem. A dzięki Gawande mogę utwierdzić się w tym przekonaniu, a jednocześnie przez chwilę zobaczyć świat oczami chirurga i lekarza. Niezapomniane doświadczenie!
♦
Nie byłabym sobą, gdybym nie zostawiła Was z kilkoma ciekawostkami:
◊ Autor zapytał lekarza z wąskiej dziedziny, czy nie nudzi się codziennie robiąc to samo. Ten odpowiedział, że nie, bo samodoskonalenie się to największa przygoda !! Warto zapamiętać!
◊ Przy rozdziale o przesądach dowiadujemy się, że skłonność do dostrzegania nieistniejących wzorów w języku angielskim określa się mianem “błędu teksańskiego strzelca wyborowego” (ang. Texas-sharpshooter fallacy). Nazwa tego zjawiska pochodzi od anegdoty o pewnym Teksańczyku, który postanowił kiedyś udowodnić, że jest snajperem, strzelił więc w ścianę stodoły, a potem w miejscu, gdzie trafiły kule, narysował tarczę.
◊ Lęk przed piątkiem trzynastego to paraskewidekatriafobia
◊ Fascynujący jest rozdział o autopsjach. Ja to jednak lubię takie tematy, a już w szczególności uwielbiam historie z początków współczesnej medycyny. Gawande porusza temat zwłok wykorzystywanych do badań i okradanie grobów. W 1878 r. w miejscowości Columbus w stanie Ohio pewna firma zaczęła sprzedawać “bombowe trumny”, wyposażone w prowizoryczne ładunki, które wybuchały, gdy ktoś je poruszył. A w swoim słynnym, opublikowanym w 1906 roku The Devil’s Dictionary Ambrose Bierce definiuje słowo grób jako “miejsce, w którym ciało zmarłego oczekuje na studentów medycyny” 😀
◊ I na koniec coś do obejrzenia, nie mogło zabraknąć tutaj wystąpienia na TED:
♦
Za książkę dziękuję Regałowi Nowości
Plus pięć punktów za wspomnienie o Ambrożym Bierce, który to był bezwolnym bohaterem mego licencjatu. A w zasadzie to jego opowiadania. Polecam mocno. Opowiadania, nie licencjat 😉
Czemu bezwolnym? A opowiadania sprawdzę na pewno, powyższy cytat rozwalił mnie zupełnie 😀
Bezwolny, bo nie pytałem go o zgodę 😉 A cytat nie pochodzi z opowiadań, a z Devil’s Dictionary, który – jak sama nazwa wskazuje – słownikiem i jest w całości dostępny w sieci. Tak samo zresztą, jak i dzieła autora – w oryginale są kompletne np. na Project Guttenberg.
oooo, to bardzo dobra informacja ;D teraz tylko będę musiała sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie, czy ja znajdę na to czas 😉
Mogę polecić kilka opowiadań, by spróbować sił. O “An Occurence at Owl Creek Bridge” wypowiedział się kiedyś Kurt Vonnegut w słowach takich: “Kto nie czytał, ten bubek” (w oryginale: twerp).
Już zgrane 🙂 Dzięki!
[…] książka Atula Gawande, którą miałam przyjemność przeczytać. Tutaj znajdziecie recenzję Komplikacji, książki, która wprowadza nas w świat szpitali, chirurgów i operacji. Sięgając po […]