Wydawnictwo Agora zdobyło moje serce górskimi tytułami. Najświeższą rzeczą jest Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście. To doskonała książka, a dla wielbicieli górskich tematów wręcz obowiązkowa. Wiecie bardzo dobrze, że uwielbiam czytać o górach i wspinaczach i przy każdej takiej książce to podkreślam. Dlatego nie mogłam sobie odmówić przyjemności natychmiastowego przeczytania tej 🙂
Jerzego Kukuczki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, nawet jeśli ktoś w ogóle nie interesuje się wspinaczką wysokogórską. Kukuczka to drugi na świecie himalaista, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum, czyli wszystkie 14 głównych szczytów o wysokości ponad 8 tysięcy metrów (pierwszy był Reinhold Messner, ale zajęło mu to ponad dwa razy więcej czasu niż Kukuczce, a poza tym nasz Jerzy zrobił to w lepszym stylu – nowymi drogami, zimą, bez tlenu). Jest uznawany jest za jednego z najwybitniejszych himalaistów XX wieku. Tak można by go określić jednym zdaniem. Dwójka autorów, Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski podjęli się rozwinięcia tego zdania. Książka ta to nie biografia w dosłownym znaczeniu tego słowa. To nie przedstawienie życia, rok po roku, dokładnie i ze szczegółami. To bardziej próba pokazania człowieka i jego świata, a właściwie kilku światów. Może się wydawać, że pisać o Kukuczce jest łatwo – jest przecież tyle materiałów, można rozmawiać z osobami, które go znały, z rodziną, z kolegami wspinaczami. Można przeczytać jego książki, prywatne zapiski, obejrzeć filmy o nim. A jednak okazuje się, że uchwycić człowieka nie jest tak łatwo, zwłaszcza tak ciekawego i wyjątkowego, jakim był Kukuczka. Autorzy mieli bardzo ciekawy pomysł na tę książkę, który sprawdził się w 100 procentach. Czasami miałam wprawdzie wrażenie, że za mało Kukuczki w Kukuczce, ale z drugiej strony ma to swoje plusy. Po pierwsze dzięki temu, że perspektywa patrzenia została rozszerzona, poznałam świat takim, jakim go widział Kukuczka. Mam na myśli tutaj sytuację polityczną i gospodarczą kraju, relacje z innymi krajami, trudności jakie wspinacze musieli przezwyciężać, żeby się wspinać. Można zajrzeć również do środka wspinaczkowego środowiska, obserwować przyjaźnie i nieporozumienia. Tego, że nawet w świecie wielkich ideałów, czasami jedynie układy, znajomości i pieniądze zapewniają możliwość sukcesu. Że wspinanie się zmienia, ludzie, którzy się wspinają są inni, pewne ideały upadają. Można dojrzeć to, co zazwyczaj jest niewidoczne spoza głośnych newsów o zdobyciu jakiegoś szczytu albo jeszcze głośniejszych informacjach o czyjejś śmierci w górach. Po drugie – czuję niedosyt. Mam wrażenie, że poznałam Jerzego Kukuczkę, ale chcę wiedzieć więcej.
Bernadette McDonald we wstępie napisała, że gratuluje odwagi autorom w odkrywaniu pełni osobowości Kukuczki. Tego, że nie wystarczyła im ta znana wszystkim, spreparowana dla potrzeb mediów legenda, tego, że starali się pokazać człowieka i jego złożoność. Moim zdaniem udało im się to doskonale. Bo z kart tej książki wyłania się prawdziwy człowiek. Nie legenda, nie autorytet, nie bezosobowa postać, która zdobywała szczyty. Widzimy człowieka, który odkrywał swoja pasję i do sukcesu dochodził długą drogą, często trudną i wyboistą. Widzimy, ile rzeczy musiał poświęcić dla swojej pasji. Widzimy człowieka, który popełniał błędy, podejmował złe decyzje, bał się i czasami nie czuł się pewnie. Widzimy też wielkiego zwycięzcę, który wie, po co idzie w góry i co chce osiągnąć. Przystojnego chłopaka z przeszywającymi oczami, zawadiackim uśmiechem, który kocha góry. Człowieka z dobrym charakterem, pomocnego i uczciwego, ale też czującego potrzebę rywalizacji. Po prostu człowieka. Autorzy przedstawili jego osiągnięcia, wyprawy, wyjazdy. Opisali sukcesy i porażki, kontrowersje i znaki zapytania, wątpliwości niektórych. Stawiają pytania, przytaczają uwagi. Każda inna próba opisania Kukuczki – czy to przedstawienia go jako idealnego bohatera, czy też próba zdyskredytowania jego osiągnięć byłaby niewiarygodna.

Poza tą podstawową warstwą książki, można odnaleźć w niej jeszcze coś. Pewien drobny mistycyzm, który prawie zawsze pojawia się w książkach o górach. Temat śmierci i życia powraca zawsze w rozmowach o wspinaczach. Tutaj też się pojawia i daje pretekst to głębszych rozważań. Myślę, że pytanie po co oni właściwie pchają się w te góry zostawimy już za sobą, jako całkowicie niepotrzebne. Interesuje mnie bardziej ta wolność, którą odczuwają w górach. To, że każdy wspinacz ma swoją górę, z którą ma porachunki i która jest jego przeznaczeniem. To, że czasami zbiegi okoliczności są zbyt duże, a relacje człowiek-góra wyglądają na naprawdę ożywione i osobiste. To, że prawie każda śmierć wielkiego wspinacza wydaje się nie tylko zwykłym wypadkiem, a śmiercią symboliczną, przeczuwalną, ale nie dającą się powstrzymać. Przeznaczeniem.
Jakkolwiek by nie było, świat wpinaczki wysokogórskiej zawsze będzie niezwykły. Mimo że jest zimno, brudno i często niefajnie i niesprawiedliwie, ludzie zdobywają się na ogromny wysiłek, żeby wchodzić na szczyty. Szukamy czegoś w górach, czegoś, czego nie można znaleźć niżej. Próbujemy sięgać dalej i to jest wspaniałe. Warto wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Autorzy wspominają parę razy, że Jerzy Kukuczka był wielokrotnie traktowany jak gwiazdor, jak osoba, która od siebie nic nie daje, a korzysta z pracy innych. To punkt wyjścia to bardzo ciekawej dyskusji. Bo jest również wiele relacji, które ukazują go jako pomocnego i dobrego kolegę-wspinacza. Zastanawia mnie ta rozbieżność, która pojawia się zawsze przy wielkich nazwiskach. Czy wynika to jedynie z zazdrości ludzkiej? Czy może przeszkadzają nam wielcy, wybijający się ponad przeciętność ludzie, którzy nie pasują do jakicholwiek ram i nie dający się wcisnąć w nasze plany? Może właśnie na tym polega wielkość – na przekraczaniu granic? Na realizowaniu wielkich celów, bez oglądania się na szczegóły? Bez względu na to, jaką będziecie mieć odpowiedź, wielkość Kukuczki to fakt.
Na koniec muszę wspomnieć o wydaniu. Uwielbiam takie książki i jak nigdy mam ochotę wymienić imiennie wszystkie osoby zaangażowane w jej powstanie. Okładka jest przepiękna i magnetyczna. Środek natomiast jest powalający. Po pierwsze ilość fotografii jest oszałamiająca. Praktycznie rzadko zdarzają się dwie strony obok siebie bez żadnego zdjęcia. Uwielbiam łączyć to, co czytam z obrazem, zwłaszcza w książkach o górach (które przecież przedstawiają świat zupełnie inny niż ten, który znam). Wykorzystanie zdjęć to był genialny pomysł. Treść bardzo dużo na tym zyskała, a cała książka stała się bardzo wyjątkową pozycją na rynku.
♦
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję
♦
Zdecydowanie dodaję do listy. Biografie ogólnie mało mnie kręcą, ale dla tej zrobię wyjątek.
Zrób 🙂 To nie jest typowa biografia, więc myślę, że będziesz zadowolony. Dla zdjęć naprawdę warto!
[…] rzeczy. Spod zamarzniętych powiek do druga górska biografia wydana przez Agorę. Pierwsza była o Jerzym Kukuczce, druga jest o Adamie Bieleckim. Chyba większość z nas kojarzy jego nazwisko, kiedy po tragicznej […]
[…] Zachęcam Was do zapoznania się z panami Na spotkaniu byli również autorzy książki Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski. Całość poprowadził Wojciech […]
[…] o Relidze, o Ariadnie Gierek-Łapińskiej i o transplantacjach. Dariusza Kortko znamy jeszcze ze świetnej biografii Jerzego Kukuczki, która była chyba wyjątkowym wyłamaniem się z tematyki medycznej. Kiedy zna się te książki, […]
[…] z polskiej perspektywy! Bo duet autorów – Kortko i Pietraszewski napisali cudnego Kukuczkę i to na pewno też będzie świetne! Nawet nie macie pojęcia, jak ja czekam na tę książkę! […]
[…] Kortko i Pietraszewski zachwycili mnie pierwszy raz przy okazji Kukuczki. To była świetnie napisana biografia, dodatkowo przepięknie wydana przez Wydawnictwo Agora. […]