W listopadzie trochę zwalniam i odpuszczam 🙂 Tylko 12 zapowiedzi, które rzuciły mi się najbardziej w oczy, ale powiem szczerze, że nie rozglądałam się nawet za bardzo. Głównie dlatego, że kilka książek powtarza się z premier październikowych, a moje półki uginają się od nieprzeczytanych książek 🙂 Poza tym listopad to taki miesiąc, w którym jestem wszystkim zmęczona i najchętniej zawinęłabym się w kocyk i grała całymi dniami 🙂 Ale! Szykuję dla Was kilka niespodzianek, będzie sporo się działo, a od jutra ruszamy z małym cyklem na facebooku dotyczącym mojej książki tego roku! Konkurencja była w tym temacie przeogromna, ale ostatecznie zwyciężyły względy sentymentalne!
A moją książką roku zostaje Astrofizyka dla zabieganych Neila deGrasse’a Tysona. Na każdym kroku podkreślam, jak bardzo lubię popularyzatorów nauki – a wśród nich Tysona lubię chyba najbardziej. Uwielbiam wręcz. To bardzo mądry gość z przeogromnym poczuciem humoru, który o Wszechświecie opowiada tak, że chcesz go słuchać i słuchać i słuchać. Rozpiszę się więcej przy recenzji tej książki, teraz jeszcze się chwilę wstrzymam, będę miała też dla Was niespodziankę 🙂 A dlaczego akurat ta będzie książką roku? Miałam co najmniej 10 kandydatów do tego tytułu, ale jak tylko się dowiedziałam, że Insignis wydaje Tysona, wyłonił się lider. Wyobraźcie sobie osobę, która jest dla Was bardzo ważna, którą bardzo lubicie, podziwiacie i jakbyście ją spotkali, zachowalibyście się jak zakochana nastolatka. No, to ja mam tak z Tysonem 😉 Miałam w planach kupienie jego książek, a polskie wydanie spadło mi jak z nieba. To najlepszy prezent, jaki tylko może być! A dodatkowo – JA JEJ PATRONUJĘ!! Capslock całkiem uzasadniony, bo to był rzeczywiście krzyk 😉 Na dzień dzisiejszy nie umiem sobie wyobrazić czegoś lepszego – duma mnie rozpiera i radość przeogromna. I uprzedzam – spodziewajcie się sporo Tysona na fb 🙂
Następnym bardzo ciekawym listopadowym tytułem, na który warto zwrócić uwagę jest mój czwarty patronat, którym też się chwalę i już polecam – 1947. Świat zaczyna się teraz Elisabeth Åsbrink! Wydawnictwo Poznańskie swoją serią reporterską podbiło już wielu czytelników, a ja jestem w pierwszym rzędzie 🙂 Nie mogę się doczekać planów na 2018 rok! A 1947 to absolutnie fascynująca lektura – o czasie, w którym świat się podnosi po wojnie, zmienia, kształtuje. To początek naszej teraźniejszości, tego świata, który znamy dzisiaj. Lektura obowiązkowa!
Chciałam wyróżnić też dwie powieści. Na pewno jest więcej ciekawych powieści w listopadzie i tak jak zawsze, dopiero w połowie miesiąca je odkryję. Ale na ten moment mogę polecić Wam te dwie, nawet w ciemno. Andy Weir stworzył jednego z moich ulubionych bohaterów w ogóle w literaturze i za to będę go uwielbiać i daję mu olbrzymi kredyt zaufania, nawet jeśli nie zawsze rozumiem to, o czym pisze 🙂 Przy okazji odsyłam do rozmowy z Weirem – sami zobaczycie, jaki z niego fajny gość. A Artemis poza tym, że ma przecudną okładkę, to i fabułę całkiem ciekawą, więc na pewno chcę to przeczytać!
Druga powieść należy do Bartosza Szczygielskiego, do którego również mam ogromny sentyment (coś w tym listopadzie sentymentalna się zrobiłam) i któremu bardzo mocno kibicuję. No i ta okładka! Cudo! Krew to drugi tom pruszkowskiej trylogii noir. Zapowiada się świetnie, zwłaszcza, że występuje tam jeden z moich ulubionych elementów – szpital psychiatryczny! Nie mam wyjścia, muszę przeczytać 🙂
Kolejne książki są podróżniczo odkrywcze 🙂 Annę Kamińską na pewno znacie już po Wandzie, ale polecam Wam zapoznanie się z jej wcześniejszymi książkami. Przy pracy nad biografią Simony Anna Kamińska pokochała Białowieżę i teraz do niej wraca! Białowieża szeptem (z rewelacyjną, a jakże, okładką!) to opowieść o ludziach, którzy są nierozerwalnie związani z Białowieżą. Wielopokoleniowe rodzinne wspomnienia, dwie wojny światowe, historie udokumentowane w kronikach kryminalnych, pijackie majaki, w których zaciera się granica między trudną rzeczywistością a niemniej ciężkim snem. Pasjonująca biografia Białowieży, ukazująca ludzką twarz najgłośniejszego lasu Europy. Na spotkaniu autorskim Anna Kamińska tak pięknie mówiła o tej książce, że jestem kupiona!
Atlas osobliwości natomiast przyciąga mnie już swoją nazwą. Wszystko co osobliwe jest interesujące! Opis mówi wszystko: Znajdziesz tu cuda natury – oszałamiające jaskinie świetlików w Nowej Zelandii oraz baobab w Afryce Południowej, tak wielki, że w jego pniu urządzono bar, w którym może się komfortowo zmieścić piętnaście osób. Są tu też cuda architektury, takie jak indyjskie studnie ze schodami prowadzącymi na dno, które zdają się wyjęte żywcem z grafik M.C. Eschera. Albo szokujące tradycje w rodzaju festiwalu skoków nad niemowlętami w Hiszpanii, podczas którego przebrani za diabły mężczyźni dosłownie przeskakują nad rzędami leżących na ulicy maleńkich dzieci. Nie zabrakło też wielkich organów stalaktytowych w Wirginii, płonącej od czterdziestu pięciu lat dziury w ziemi w Turkmenistanie, zwanej Wrotami Piekła, trumien wiszących na ścianie klifu na Filipinach, ekscentrycznych włoskich atrakcji turystycznych zbudowanych z ludzkich kości, a także „zasilanego” pijawkami wynalazku prognozującego pogodę, który wciąż można oglądać w hrabstwie Devon w Anglii. Jest to raczej gabinet osobliwości, niż tradycyjny przewodnik. Celebruje to, co niespodziewane, pomijane, dziwaczne i tajemnicze. Na każdej stronie znajdziesz potwierdzenie, że świat jest bardziej egzotyczny, niż sądziłeś. Dzięki ciekawym opisom, setkom zdjęć, niebanalnych wykresów, tabel i map każdego regionu świata Atlas osobliwości to książka, która przeniesie cię w dowolne miejsce lub czas. Muszę ją mieć!
Życie miasta średniowiecznego dodaję jako ciekawostkę. To oczywiście wznowienie książki znakomitego polskiego historyka. Nie wiem, czy po takiej książce jak Jak przetrwać w średniowiecznej Anglii jeszcze jakaś książka o Średniowieczu mnie tak zachwyci, ale na pewno spróbuję 😉 Bo Średniowiecze lubię i nie ma czegoś takiego jak za dużo książek o tej epoce 😉
A na zasadzie kontrastu – Pojutrze. O miastach przyszłości Pauliny Wilk. Kiedy już wydostaniemy się ze Średniowiecza, wyruszymy w przyszłość. Paulina Wilk postanowiła zmierzyć się z ogromem i fenomenem miasta. Zabiera czytelnika w podróż do dziewięciu metropolii, w których przeszłość i teraźniejszość odważnie spotykają się z przyszłością. Dubaj, Bombaj, Kampala, Songdo, Singapur, Lima, Masdar, Seul, Kopenhaga. Do kogo należą miasta? Czy możliwe jest miasto idealne? Jak będą wyglądały wielkie metropolie za dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt lat? To będzie fascynująca lektura!
I na koniec mały miszmasz. W kręgu zła to to zbiór 43 reportaży powstałych w ciągu ostatnich 24 lat. Ich tematyka krąży wokół zbrodni i wszystkiego, co z nią związane: wokół ofiar, przestępców, policjantów i motywów. Dużo w tych historiach bólu, rozpaczy, ale i nadziei, bo ona zawsze towarzyszy matkom szukającym zaginionych dzieci, czy rodzinom ofiar czekających na sprawiedliwy wyrok. Dużo tu pytań. Niektóre z nich wciąż zostają bez odpowiedzi. Czy zawodowy zabójca, który z zimną krwią zabił niewinnych, nieznanych sobie ludzi urodził się zły, czy to życie zrobiło z niego mordercę? Historiami, prezentowanymi w tej książce, żyła kiedyś Polska, niektóre wciąż rozpalają masową wyobraźnię, ale są też opowieści o zwykłych ludziach, którzy prowadzą zwyczajne, wydawałoby się nudne życie. Chyba nie muszę pisać dlaczego interesuje mnie ta książka? 😉
Siostry to będzie świetna lektura! Fascynująca biografia sióstr Mitford. Nancy, Pamela, Diana, Unity, Jessica i Deborah – kobiety znane z kontrowersyjnych poglądów i nietypowych zainteresowań. Laura Thompson po mistrzowsku opowiada życiorysy sześciu najbarwniejszych postaci z okresu międzywojennego.
Znikająca łyżeczka. Dziwne opowieści chemicznej treści zmusiła mnie w końcu do podjęcia decyzji, że chcę wszystkie trzy książki z tej serii. Jest świetna, pięknie wydana (te okładki!) i tak popularnonaukowa, jak lubię 😀 Było o matematyce, było o mózgu, teraz jest o chemii. I wszędzie słowem kluczem jest dziwne, co mnie zachwyca i powoduje, że już je kocham!
No i chciałam zakończyć takim ładnym i lśniącym akcentem w ten bury listopad – Hygge po polsku Izy Wojnowskiej. Tak, tak, widzę jak przewracacie oczami z niemym pytaniem Ile można? 😉 (A na pocieszenie Wam powiem, że to wcale nie jest koniec tytułów o takiej treści, bo przeglądając zapowiedzi widziałam jeszcze kilka). Ale! Czasami można dać się po prostu uwieść, nie zadając żadnych pytań. Ja mam tak z tą książką – wystarczy, że na nią popatrzę i od razu mi lepiej 😀
A na co Wy czekacie? Coś Was skusiło z listy powyżej?