Eva Meijer || Tłumaczenie Alicja Oczko
Żeby język zwierząt był językiem, one nie muszą uczyć się niczego nowego, to my musimy inaczej je postrzegać. Mówią od dawna.
Rozmawianie ze zwierzętami kojarzy nam się pewnie z Wigilią i z tym magicznym momentem o północy, kiedy zwierzęta mają ponoć przemawiać ludzkim głosem. Ta sytuacja sugeruje, że komunikacja ze zwierzętami jest możliwa – a raczej byłaby, gdyby to zwierzęta mówiły naszym językiem. Nie mówią, a więc sobie nie porozmawiamy. Tymczasem Eva Meijer w swojej książce mówi nam coś zupełnie innego. Jeśli lubicie czytać o zwierzętach, zakochacie się w tej książce. Evę Meijer możecie znać z wcześniejszej książki Dom ptaków, powieści o brytyjskiej przyrodniczce Len Howard. Tym razem autorka mierzy się z literaturą popularnonaukową. Moim zdaniem zrobiła to świetnie, choć lektura tej książki jest bardziej wymagająca niż powieści, to satysfakcja z lektury jest ogromna.
Czy zwierzęta mówią? W pierwszym odruchu chcemy powiedzieć, że nie, ale to przecież nie jest prawda i ta książka bardzo to czytelnikowi uświadamia. Zwierzęta mówią, mają swoje języki, swoje gry językowe. To jest cały fascynujący świat, a autorka jest świetną przewodniczką. Przede wszystkim w środku znajdziemy ogrom informacji o zwierzętach i tego, co lubię najbardziej, czyli ciekawostek. Z okładki dowiemy się, że delfiny i papugi mówią do siebie po imieniu, nietoperze lubią plotkować, dziwogony żałobne naśladują wołania drapieżników, by odstraszyć inne zwierzęta i ukraść im kolację, a w pieśniach wielu ptaków i we wzorach na skórze kałamarnic można odnaleźć struktury gramatyczne. Nieświszczuki ze szczegółami opisują intruzów: ich rozmiar, kształt, prędkość, z jaką się poruszają. Słonie w niewoli z czasem zaczynają używać ludzkich słów, żeby komunikować się z ludźmi, a te żyjące na wolności mają na człowieka własne określenie. Humbaki śpiewają pieśni miłosne, trwające nawet dwadzieścia godzin. A to naprawdę tylko niewielka część tego, o czym dowiemy się z książki. Ja bym jeszcze dorzuciła informacje o tym, jakie są hity muzyczne wśród wielorybów, że mysie samce śpiewają piosenki, że zwabić samice, a śluzowce (organizmy jednokomórkowe) są altruistami – poświęcają się, by grupa mogła przetrwać.
Żeby dociec, czego chcą zwierzęta, nie wystarczy je badać. Musimy z nimi rozmawiać. Prowadzenie tych rozmów wymaga zmiany myślenia o hierarchii między ludźmi i zwierzętami, ale może do niej dojść również podczas rozmowy, ponieważ ludzie zaczynają wtedy inaczej postrzegać zwierzęta.
Ale ta książka to zdecydowanie nie tylko ciekawostki i to ją mocno wyróżnia na tle innych książek o zwierzętach. Czasami pojawiają się takie ciekawostkowe książki, które są lekkie i przyjemne. Bardzo je lubię, ale zdaję sobie też sprawę z tego, że nie idzie za nimi nic więcej. Ot, ciekawostki. I czasami lubię przeczytać coś, co też jest ciekawostkowe, ale jednak wymagające i przenoszące wiedzę na poziom wyżej. Eva Meijer jest filozofką, a więc i ta książka jest filozoficzna. Komunikowanie się zwierząt to bardzo obszerny temat, w którym można poruszać takie zagadnienia jak moralność zwierząt, empatia, gramatyka języków, fenomenologia, psychologia zwierząt, samoświadomość, różnice między komunikacją a językiem, tożsamość, naukę mówienia. Autorka zastanawia się, czy zwierzęta są świadome tego, kim są, pokazuje nam, jak nawyki żywieniowe zwierząt dostarczają nam informacji o ich pamięci, wyjaśnia, że komunikowanie się to nie tylko dźwięki, to również smaki, kolory, zapachy. Poznajemy uczucia zwierząt, autorka zapoznaje nas z badaniami, jakie były przeprowadzane, by dowiedzieć się czegoś o zwierzętach, przytacza naukowe i filozoficzne rozważania na temat komunikacji, języka i zwierząt.
To jest książka, która poszerza horyzonty i uczy nowego spojrzenia na zwierzęta. Dzięki niej zadamy sobie też wiele pytań – nie tylko o nasze relacje ze zwierzętami, ale również o nas samych. Na końcu książki znajdziemy całkiem obszerne przypisy, gdyby ktoś był zainteresowany dalszymi lekturami. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak Meijer przedstawiła ten temat i myślę sobie, że naprawdę warto przeczytać tę książkę. A jeśli ktoś miałby kłopot z przyswojeniem większej ilości treści naraz, to spokojnie można czytać każdy rozdział czy podrozdział jako osobny esej. Warto ją też czytać powoli, z refleksją, sięgać do dalszych lektur, sprawdzać rzeczy w międzyczasie. Książka ma raptem trochę ponad 200 stron, ale treści w niej jest naprawdę bardzo, bardzo dużo.
♦