Wszystkie te opowieści, żyją w mapach, które niosą ich ślady; triumfy przydają blasku złoceniom, tragedie przyciemniają kolory. Mapy, istne dzieła sztuki eksploracji, niczym latarnie znaczą bieg historii poznawania świata. Jak żaden inny dokument uwieczniały każdy etap rozwijającej się wiedzy pięknem zarówno rosnącej naukowej precyzji, jak i wizji artystycznej.
(tłumaczenie Janusz Szczepański)
Dzisiaj mam dla Was kolejna porcję ekscytacji. Czekałam na tę książkę bardzo i w końcu się doczekałam. Wielokrotnie pisałam, że to niebezpieczne podchodzić do książki z oczekiwaniami, ale czasami jest to uzasadnione. Wiecie bardzo dobrze, że autora pokochałam już po pierwszej książce czyli Atlasie lądów niebyłych. Potem miałam wielką przyjemność zadać autorowi kilka pytań – po rozmowie z nim zakochałam się po raz drugi – opowieść o jego dzieciństwie już na zawsze zostanie gdzieś w mojej głowie. Wiedziałam, że cokolwiek Brooke-Hitching napisze o mapach, z pewnością nie będę rozczarowana.
Problem z tą książką mam taki, że to, co chciałam napisać o mapach, już napisałam we wcześniejszych tekstach, a całą resztę dopowiedział Edward Brooke-Hitching w wywiadzie. Stare mapy to rzecz bardzo fascynująca, zwłaszcza jeśli zaczniemy je postrzegać jak opowieści o świecie. Nowa książka Brooke-Hitchinga łączy w sobie dwa tematy, które mogą czytelnika całkowicie porwać. Każdy z osobna jest cudowny, a razem stanowią niezwykłą mieszankę. Tym razem autor postanowił opowiedzieć za pomocą map o największych odkryciach, wyprawach i poszukiwaniach. Nie ma chyba drugiego tak wdzięcznego i tak pasującego do map tematu. I choć zawsze będę powtarzać, że najlepszą książką jaką przeczytałam o odkryciach geograficznych była Pokażcie mi testament Adama Paula Herrmanna, to książki Edwarda Brooke-Hitchinga również zajmują bardzo wysokie miejsce w moim prywatnych rankingu.
Zawartość tej książki jest zachwycająca. Wiem, będę się powtarzać, ale to jeden z tych przypadków, kiedy nie mam żadnego ale do książki. Uwielbiam tak podaną historię! Autor serwuje nam wydarzenia w chronologicznym zestawieniu – zaczyna od mapowania świata antycznego a kończy na wyprawie antarktycznej Ernesta Shackletona. To, co działo się pomiędzy to piękna historia ludzkiego rozwoju, ludzkiej ciekawości, odkrywania świata, ale również dramatyczna opowieść o podbojach, zagarnianiu ziem, o przestępstwach, zbrodniach i chciwości. W tak przekrojowej historii widać wyraźnie, że potrzeba odkrywania nieznanego była w człowieku od zawsze. Marco Polo, Wikingowie, Kolumb, potem Vasco da Gama, Magellan, Drake. Odkrycie Australii, pogoń za El Dorado, wyprawy Jamesa Cooka i Alexandra von Humboldta, wyścig do bieguna północnego. Brooke-Hitching nie skupił się wyłącznie na sukcesach – pisze również o wyprawach, które się nie udały, które zaginęły lub po prostu zniknęły z powierzchni ziemi. Bardzo mnie cieszy rozdział o kobiecych ekspedycjach, choć pewnie mógłby być ciut dłuższy. Ale nie sposób wymagać od autora, by ujął w jednej książce wszystkich wartych wzmianki podróżników – wybór musiał być mocno subiektywny, co też w jakiś sposób jest bardzo ciekawe.
Trzydzieści dziewięć opowieści o odkrywcach i wyprawach. Każdy z nich bogato ilustrowany, nie tylko mapami, ale również innymi grafikami. Złoty atlas można czytać, ale już samo oglądanie sprawi wiele przyjemności. Jest przepięknie wydany – to idealne połączenie książki pięknej i w treści i w formie. W takich przypadkach powiedzenie nie oceniaj książki po okładce nie ma racji bytu. Chce się krzyczeć oceniaj! oceniaj! bo treść w środku tak samo piękna, jak okładka! Bardzo mnie to cieszy, bo wierzę, że ktoś po nią sięgnie skuszony wyglądem – a potem się okaże, że z wielką fascynacją przeczyta ją od deski do deski. Trudno się od niej oderwać – to lektura dla wszystkich ciekawych świata. To taka książka, która pokazuje jak to się stało, że jesteśmy w tym miejscu w historii dzisiaj, opisuje odkrywanie świata krok po kroku. Dzisiaj trudno nam sobie wiele rzeczy w ogóle wyobrazić – życie ludzi bez wiedzy o innych kontynentach, wiarę w potwory, wyprawy, które trwały lata, brak kontaktu ze światem podczas takiej ekspedycji. Powrót do takiego świata jest ciekawym doświadczeniem.
Historia opowiadana przez mapy nabiera głębi, bo mapy łączą w sobie wiele elementów – to nie tylko zapis konkretnej wyprawy. To również zapis ówczesnego stanu wiedzy, sytuacji politycznej i gospodarczej. Z map możemy wyczytać sytuację społeczną, wiarę, przesądy, mapy mogę być przewodnikiem po historii sztuki. Przed książkami Edwarda Brooke-Hitchinga nie myślałam, że mapy są tak wszechstronne. Czytałam o podróżach,ale nie zwracałam uwagi na mapy. A to takie wspaniałe uzupełnienie każdej opowieści! Złoty atlas jest przepiękną książką, która zachwyca w każdym aspekcie. Czytajcie i dajcie się zauroczyć!
♦