W najbliższym czasie na blogu pojawią się dwie książki w tematyce obozów koncentracyjnych. Wiecie, że nie przechodzę obok takiej literatury obojętnie, ale raczej skupiam się na reportażach czy książkach historycznych. Powieści, które dotykają tego tematu rzadko kiedy wzbudzają moje zainteresowanie, a nawet jeśli wzbudzają, to i tak potem ich nie czytam. Mam z nimi problem, ale opowiem wam o tym innym razem. Jeszcze zanim o książce, chciałam zwrócić waszą uwagę na wydawnictwo. Kiedyś było zupełnie niewidoczne w social mediach. Mam wrażenie, że sporo osób sądziło, że wydawnictwo uniwersyteckie to tylko książki naukowe. Na szczęście teraz się to odwróciło i co raz widzę gdzieś kolejne książki. Seria Mundus jest jedną z moich ulubionych (a o innych możecie przeczytać we wpisie o ulubionych seriach), naprawdę uwielbiam te książki, niezależnie, czy z kategorii Podróże, Ludzie, Historia czy Fenomeny. O kilku książkach pisałam wam już na blogu i za każdym razem był to pełen zachwyt. Tak można poznawać świat!
Farmaceuta z Auschwitz to historia zwyczajnego zbrodniarza. Victor Capesius był przedstawicielem farmaceutycznym, zwykłym człowiekiem, niczym się nie wyróżniającym. Pracował, dbał o firmę, ożenił się, miał plany na przyszłość. Był dumny, że pracuje w firmie, która jest tak innowacyjna. Wśród najlepszych klientów miał również Żydów, o których zabiegał i robił wszystko, by czuli się zadowoleni ze współpracy. A potem wszystko się zmieniło – dostał powołanie do niemieckiego wojska, był aptekarzem w obozach koncentracyjnych Dachau, Auschwitz-Birkenau oraz SS-Sturmbannführer. Brał udział w selekcjach Żydów, eksperymentach farmakologicznych, był odpowiedzialny za dostawy cyklonu B. Wydawał rozkazy o jego użyciu, zdarzało się, że własnoręcznie go dostarczał do komór gazowych. Po wojnie, choć oskarżony, został skazany dopiero w 1965 roku. Do końca życia utrzymywał, że jest niewinny i nie poczuwał się do żadnej odpowiedzialności.
Autorka we wstępie zdradza nam, że kiedy po raz pierwszy o nim usłyszała, zdziwiła się, że w Auschwitz był w ogóle jakiś aptekarz. Z tego względu ta książka jest istotna – bo opowiada w trochę inny sposób o historii, którą znamy. Patricia Posner dokładnie przemyślała, o czym chce napisać. Postacią centralną jest Victor Capesius – jego życie, postępowanie, motywy. Zarysowuje tło wydarzeń na tyle wystarczająco, że dokładnie orientujemy się w opisywanej rzeczywistości, ale na tyle konkretnie i rzeczowo, że nie tracimy z oczu głównego zagadnienia. To wielka umiejętność, zwłaszcza przy takim temacie, gdzie wszystko jest ważne i wydaje się, że nie można niczego pominąć. Ciekawym elementem książki jest opis współpracy niemieckich firm farmaceutycznych z nazistami. Nie miałam o tym pojęcia, żadna wcześniejsza książka w tym temacie, jaką czytałam, nie poruszała tych zagadnień. Warte uwagi są również końcowe rozdziały o sytuacji po wojnie i próbach rozliczania zbrodni. Przykład Capesiusa doskonale pokazuje, że często były one nieudolne i zupełnie nieadekwatne do rozmiarów winy.
Dzięki temu wszystkiemu Farmaceuta z Auschwitz jest czymś więcej niż tylko historią jednego człowieka. Opowieść Posner to ukłon w stronę banalności zła, terminu użytego przez Hannah Arendt w książce o Eichmannie. Od tamtej pory powszechnie stosowany, pasuje również do Capesiusa. Po lekturze książki powstaje w głowie czytelnika wiele niewypowiedzianych pytań. Lubimy myśleć, że niewyobrażalne zło jest również niewyobrażalnie odpychające, a przez to zwracające na siebie uwagę i łatwo rozpoznawalne. Tak wcale nie jest – i to właśnie jest w tym wszystkim najbardziej przerażające. Czy każdy w odpowiednich okolicznościach jest zdolny do największych zbrodni? Czy możemy powiedzieć o sobie, że na pewno nie zrobilibyśmy niczego tak strasznego? Czy każdy z nas jest potencjalnym zbrodniarzem?
Literatura obozowa to trudna literatura. Farmaceuta z Auschwitz to książka skupiona na oprawcy, próba odpowiedzi na pytanie, jak zwyczajny człowiek zamienił się w mordercę. Niedługo opowiem wam z kolei o książce skupionej na ofiarach. Polecam takie czytanie, bo wówczas wykształca się spójny obraz obozowej rzeczywistości. Świata nie do zrozumienia, tak okrutnego, że aż nierzeczywistego. A jednak był i trzeba o tym pamiętać.
♦
witaj Diano. widzę że w tej sprawie mamy podobne zdanie i upodobanie. Też nie przechodzę obojętnie obok książek o tematyce wojennej ( trudnej), obozowe itp interesuje mnie tamten czas… ( wiem dziwnie to brzmi i trudno to opisać by brzmiało dobrze…). Natomiast nie trawię książek wojennych fikcyjnych czyli powieści.
p.s mówię stanowcze NIE oprawcom
Trudna książka, ja muszę sobie dawkować takie lektury, bo moja wrażliwość nie daje mi potem spokoju przez długi czas. Ale tytuł zapisuje.
[…] u Diany z bloga Bardziej lubię książki – Farmaceuta z Auschwitz, […]
[…] a w każdej z nich znajdziecie fenomenalne książki. Kilka z nich opisałam na blogu – Farmaceutę z Auschwitz, Couchsurfing w Iranie, Yokai, Jednostkę 731, Szarlotkę Lenina, Kumin, kakao i karawanę, […]