Jeremy Brown || Tłumaczenie Joanna Gilewicz
Zaczęłam czytać tę książkę około miesiąc temu. Byłam wtedy chora, więc po kilku pierwszych kartkach, kiedy autor opisuje przypadek kobiety, która prawie umarła z powodu grypy, szybko ją odłożyłam na czas, kiedy będę zdrowa. Wyzdrowiałam, przeczytałam i chciałam Wam zostawić kilka słów o niej, przy okazji znowu zwracając Waszą uwagę na Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego i serię Mundus. To jedna z moich ukochanych serii, ma jeszcze wewnętrzny podział na Fenomeny, Historie, Ludzie i Miejsca, a w każdej z nich znajdziecie fenomenalne książki. Kilka z nich opisałam na blogu – Farmaceutę z Auschwitz, Couchsurfing w Iranie, Yokai, Jednostkę 731, Szarlotkę Lenina, Kumin, kakao i karawanę, Amerykę po nordycku i Życie po duńsku Jeszcze więcej przeczytałam, nie mówiąc już o innych seriach wydawnictwa, które kocham bardzo mocno (#nauka i Seria z Żurawiem).
Grypa to porządnie napisana historia jednej choroby. Możecie zapytać, co ciekawego można napisać o chorobie? Wiecie, że uwielbiam książki o medycynie w każdej postaci. Wiecie dlaczego? Bo medycyna łączy się z chorobami i zdrowiem, a nie ma nic bardziej ludzkiego. Przyglądanie się ich historii daje nam wgląd w historię całej ludzkości na bardzo szczegółowym poziomie – od globalnych następstw po marzenia malutkiej jednostki. Jeremy Brown doskonale to rozumie i napisał książkę, która łączy w sobie te elementy. Zaczyna książkę od wstrząsającego przypadku (serio, nie czytajcie jej, jeśli jesteście przeziębieni), pojawiają się inni, bardzo konkretni chorzy, ale jest też mnóstwo ogółu.
Poza tym historia chorób jest więcej niż fascynująca, a grypa dodatkowo to nie byle jaka choroba. Dzisiaj może kojarzymy ją z czymś bardziej upierdliwym niż groźnym, ale zapoznanie się z jej historią może zmienić nasze zdanie. Jeremy Brown opowiada o hiszpance z 1918 roku, na którą zachorowało 500 mln ludzi(!) a zmarło w zależności od źródeł od 20 do nawet 100 milionów ludzi. Pisze o grypie azjatyckiej, która zabiła od 1 do 4 milionów ludzi, o grypie Hong-Kong, która spowodowała milion zgonów i o grypie meksykańskiej z 2009 roku, której śmiertelność wyniosła od 100 do 400 tysięcy ludzi.
Brown wrzuca mnóstwo ciekawostek do swojej opowieści, zarówno naukowych i biologicznych, jak i historycznych. Pisze o poszukiwania wirusa grypy na Alasce przez pewnego naukowca, zapoznaje nas dokładnie z rodzajami wirusów i współczesnymi badaniami nad nimi, opisuje internetowe trendy, które mogą wspomagać kontrolowanie zachorowań na grypę (na przykład strona Flutracker), bardzo ciekawe są jego spostrzeżenia na temat ekonomicznych aspektów grypy, a jeszcze ciekawsze o sposobie opowiadania o chorobach w mediach i o tym, jak używany język może wpływać na nasze postrzeganie.
Osobiście uważam, że to książka obowiązkowa dla wszystkich antyszczepionkowców. Brown pisze też o historii szczepionek i o tym jakie mają znaczenie. Większość z nas nie zastanawia się w ogóle nad tym, gdzie i kiedy szczepionki się produkuje, gdzie są przechowywane, kto płaci za nowe dawki, kiedy stare się przeterminują i kto podejmuje decyzje o tym, czy w ogóle magazynować szczepionki, czy oszczędzać i liczyć na to, że kolejna pandemia nie zdarzy się w najbliższym czasie. Książka Browna zapoznaje nas z historią grypy, ale daje nam też ogóle spojrzenie na przemysł medyczny i politykę. Na co by jednak nie zwrócić uwagi, jedna rzecz przebija się nad inne – szczepionki to dobra rzecz, potrzebna i trzeba być skończonym idiotą, żeby to negować.
Grypa jest też dobrą lekturą, jeśli zastanawiacie się nad tym, co by się stało, jeśli dzisiaj wybuchłaby pandemia. To w ogóle dobra lektura, czytajcie!
♦
[…] lektura Grypy natchnęła mnie do tego, żeby zrobić takie zestawienie. Może wśród was też jest ktoś, kto […]