Rozumowo byłem przygotowany na to, że wychodzę w przestrzeń kosmiczną, a jednak jej widok mną wstrząsnął, do głębi. W skafandrze nie można poczuć smaku, zapachu, dotyku. Słyszy się tylko własny oddech i – w słuchawkach – bezcielesne głosy. Jesteś zamknięty w swojej bańce, odcięty, zajęty wykonywaniem zadania, potem na chwilę podnosisz wzrok i wszechświat daje ci w mordę. To obezwładniający i zniewalający widok, a inne zmysły nie ostrzegają cię, że za chwilę zostaniesz zaatakowany przez surowe piękno.
Chris Hadfield to kanadyjski astronauta, który stał się bardzo popularny po opublikowaniu jednego filmu na Youtubie. O tego:
Chyba nie muszę pisać, jak bardzo zachwyca mnie ten gość? Obejrzałam wszystkie jego filmy na Youtube i dzięki nim bardzo dużo dowiedziałam się o kosmosie, pracy astronauty, funkcjonowaniu na stacji kosmicznej i o podstawowych prawach fizyki. To niesamowite, że żyjemy w takich czasach, w których za pośrednictwem internetu możemy zobaczyć to, co widzi astronauta, znaleźć się z nim na stacji kosmicznej, oglądać Ziemię z odległej perspektywy. Niesamowite i zachwycające. I tak samo zachwycający są ludzie, którzy nam to umożliwiają.
Chris Hadfield jest naprawdę niezwykłym człowiekiem, a jego główna niezwykłość polega na tym, że jest taki zwykły 😉 Brzmi trochę jak bełkot, ale to szczera prawda. Czytając jego poradnik (który tak naprawdę poradnikiem nie jest) przez cały czas byłam zadziwiona. Różnymi aspektami – życiem w kosmosie, tym, jak bardzo pewne rzeczy wyglądają inaczej niż na filmach i niż to, co sobie wyobrażałam. Zadziwiona tym, jak bardzo trudno stać się astronautą, jak ogromnie trudna i ciężka jest to praca i jak bardzo niepewna jest nagroda w postaci lotu w kosmos. Zadziwiona tym, że mimo wszystko ludzie pragną ją wykonywać. I zadziwiona samym Hadfieldem, który o swoim życiu opowiada tak, jakby pracował w biurze. Docenia to, że był dwa razy w kosmosie, ale zdecydowanie podkreśla, że stało się tak tylko i wyłącznie dzięki jego własnej pracy. Jako 9-latek (!!!) podjął decyzję, że zostanie astronautą i od tej pory robił wszystko, aby być przygotowanym na dzień, w którym będzie mógł polecieć w kosmos. Po tej książce na pewno inaczej spojrzycie na to, co mówią wasze pociechy o swojej przyszłości 😉
Nigdy nie przestałem się przygotowywać. Tak na wszelki wypadek
Książka ma dwie warstwy. Jedna, o której wspomniałam wcześniej, ta kosmiczna przedstawia życie astronauty od podszewki. Drogę kariery, która prowadzi do zostania astronautą. Wpływ, jaki taki zawód ma na rodzinę. Loty w kosmos, co się czuje przed pierwszym lotem, dlaczego astronauci noszą pieluchy i kiedy, co jedzą, jak śpią, jak myją zęby czy włosy, jak się załatwiają. Ale też opisuje życie astronauty na Ziemi. To jedna z tych rzeczy, którą sobie uświadomiłam bardzo mocno dzięki Chrisowi. Astronauta spędza w kosmosie ułamek swojej kariery (Chris Hadfield w ciągu 25 lat służby w kosmosie spędził 165 dni!). Cała reszta to ciężka praca, dzień w dzień, mnóstwo szkoleń i permanentne bycie w gotowości. I jak Chris podkreśla, trzeba to lubić – lubić czekać, lubić szkolić się, chodzić na zebrania, podnosić swoje kwalifikacje, dążyć do bycia coraz lepszym. I to bez gwarantowanej nagrody – można całe życie być świetnym astronautą i nigdy nie polecieć w kosmos. Zmieni się również nasza wizja lotów w kosmos. Hadfield pisze bez ogródek, że jest ciasno i gorąco. Że funkcjonowanie w kosmosie różni się całkowicie (no prawie) od tego na Ziemi i że nagle dostrzega się rzeczy, na Ziemi niedostrzegalne. Dla mnie osobiście najbardziej zaskakujące były fragmenty o tym, co dzieje się z astronautą po powrocie z kosmosu. Myślałam, że po prostu wraca i już. Otóż nie – lista konsekwencji takiego pobytu jest bardzo długa i naprawdę zaskakująca.
Druga warstwa, ta bardziej poradnikowa to fragmenty, w których Chris Hadfield dzieli się z nami swoją perspektywą na świat, jak to nazywa myśleniem astronauty. Każdy może zmienić swoje myślenie, i nie musi od razu lecieć w kosmos. Propaguje hasło Bądź przygotowany. Bo co Ci zależy. Rzeczy niemożliwe zdarzają się bardzo często, marzenia się spełniają, a bycie przygotowanym nigdy nie zaszkodzi. Pisze o znaczeniu nastawienia, o sile negatywnego myślenia (czyli przewidywaniu problemów i kombinowaniu, jak im zapobiec), o przełamywaniu strachu. Wpuszcza nas też do swojego życia, pisząc otwarcie o swojej rodzinie, wpływie jego pracy na swoje dzieci i żonę. Bez ogródek wytyka swoje błędy i cały czas próbuje nas przekonać, że wszystko jest możliwe – trzeba tylko być przygotowanym.
Czytając książki i wyszukując swoich bohaterów, mogłabym na podstawie tego, co piszą, stworzyć receptę na dobre życie. W recenzji książki Zwykły bohater zachwycałam się podejściem i radami komandosa. Teraz zachwycam się radami astronauty. Tak sobie myślę, aby być komandosem czy astronautą, trzeba bardzo ciężko pracować i trzeba być rozsądnym, poukładanym człowiekiem. Nie liczyć na to, że coś się należy, że coś się dostanie, że samo przyjdzie. Na wszystko trzeba sobie ciężko zapracować, wiedzieć, czego się chce i dążyć do tego.
Chris Hadfield jest niesamowity – dla mnie wszyscy astronauci są. Ja jestem jak Andy Weir – nie mam żadnego interesu w opuszczeniu Ziemi 😉 Więc tym bardziej otwieram buzię ze zdziwienia, że ktoś robi takie rzeczy 🙂 Książka jest absolutnie kosmiczna 😉 Dla wszystkich zainteresowanych kosmosem – obowiązkowa. Ale tym, których temat nie interesuje, też polecam. Chris Hadfield to naprawdę mądry facet i warto wziąć sobie od niego kilka lekcji. Nie wspominając już o tym, że z kartek pasja wycieka wręcz strumieniami, a poczucie humoru Chrisa rozłoży Was na łopatki nie jeden raz.
Myślę, że ludzie lubią słuchać o takich sprawach, bo dzięki temu mogą nieco inaczej spojrzeć na świat, może nawet z poczuciem zadziwienia i zachwytu. Na Ziemi przyjmujemy za pewnik, że jeśli położymy widelec na stole, to on tam będzie leżał. Wystarczy jednak usunąć jedną zmienną, grawitację, i wszystko się zmienia. Widelce odlatują, ludzie śpią w powietrzu. Jedzenie, skakanie, picie z kubka – czynności, które umiemy wykonywać od wczesnego dzieciństwa, nagle stają się zupełnie magiczne, trudne albo dostarczają szalonej rozrywki, a czasem wszystko to naraz. Sądzę, że ludzie lubią, kiedy im się przypomina, że niemożliwe jest tak naprawdę możliwe, a ja z radością odgrywałem tę rolę
♦
♦
Czemu nie zostałam astronautą?
No właśnie, czemu? 🙂
Już wiem, byłam beznadziejna z fizyki.
Takie bytowanie, nawet tak krótkie, ponad wszystkim musi zmieniać perspektywę patrzenia na sprawy ziemskie. W pewnym sensie astronauci są ucieleśnieniem tych ludzkich pragnień, które budzą się, gdy patrzymy w księżycowo jasną noc.
Jedno z haseł Loesje mówi, że z punktu widzenia Drogi Mlecznej, wszyscy jesteśmy ze wsi 😉 Takie przeżycia na pewno dają odpowiedni dystans – kiedy świadomie zdajesz sobie sprawę z niesamowitości i ogromu wszechświata, łatwiej rozdzielić rzeczy ważne i nieważne…Zazdroszczę przeżyć i widoków, ale z drugiej strony nigdy, absolutnie nigdy nie poleciałabym w kosmos. Nigdy!
[…] aby narodziła się pasja na całe życie. Najbardziej zrobiło to na mnie wrażenie chyba w Kosmicznym poradniku życia na Ziemi Chrisa Hadfielda (no ale nie oszukujmy się – większe wrażenie robi lot w kosmos niż […]
[…] mi uświadomić, jak mało trzeba, żeby świat, który znamy zniknął. I przypomniałam sobie książkę Hadfielda i jego motto życiowe, żeby zawsze być przygotowanym. I faktycznie – przecież warto sobie […]
[…] inaczej niż sobie wyobrażamy. Pierwszy otworzył mi oczy Chris Hadfield w świetnym Kosmicznym poradniku życia na Ziemi. Teraz Tim Peake dorzuca swój punkt widzenia i to będzie jedna z moich ulubionych […]
[…] już o mojej fascynacji Chrisem Hadfieldem. Ostatnio do drużyny dołączył Tim Peake za sprawą książki Zapytaj astronautę, a dzisiaj […]
[…] ale jeśli chodzi o astronautów – to jakoś im ufam. Numerem jeden dla mnie jest Kosmiczny poradnik życia na Ziemi Chrisa Hadfielda. Nauczyłam się z tej książki tak dużo! Jego postępowanie i filozofia […]
[…] i jak mam żyć. Ale zdarzają się perełki – uwielbiam Wielką magię Elizabeth Gilbert, Kosmiczny poradnik życia na Ziemi to jednak z lepszych książek, jakie przeczytałam (choć słowo poradnik w tytule to trochę […]
[…] ale w taki sposób, że jej po prostu wierzysz. Jedną z moich ulubionych książek jest Kosmiczny poradnik życia na Ziemi Chrisa Hadfielda. Nie dość, że jest astronautą, to ma jeszcze całkiem rozsądny sposób […]