Związek między umysłem a mózgiem to jedno z najbardziej tajemniczych zagadnień współczesnej nauki.
Medycyna to jeden z moich ulubionych tematów. Najchętniej czytam o jej historii, rozwoju, o odkrywaniu nowych chorób i leków na nie, o całym procesie kształtowania się współczesnej nauki o człowieku. Ale połykam również historie o tajemniczych i dziwnych chorobach, o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu ludzkiego organizmu, historie pokazujące złożoność człowieka. To fascynujące. Na co dzień nie zastanawiamy się nad tym, tylko po prostu żyjemy i jesteśmy. Ale kiedy na chwilę się zatrzymamy i zaczniemy myśleć o tym, co sprawia, że jesteśmy sobą, że w ogóle działamy – widzimy, słyszymy, ruszamy się, utrzymujemy równowagę, przetwarzamy informacje – okaże się, że człowiek to jeden wielki chodzący idealnie zaprogramowany i niesamowicie skomplikowany robot, a to, że wszystko w nim działa, to jakiś cud. A uświadamiamy to sobie dopiero wtedy, kiedy przeczytamy książkę o ludziach, u których coś się zepsuło albo coś nie działa tak jak powinno. Od razu przy okazji chciałabym Wam polecić świetną książkę Pomyleni Ireny Cieślińskiej. Absolutnie świetna rzecz!
Ale wracając do Człowieka, który nie mógł przestać. To jedna z tych książek, które definiują na nowo normalność. David Adam cierpi na zaburzenie obsesyjno-kompulsywne. Napisał tę książkę, łącząc elementy swojego osobistego życia z historią postrzegania tego zaburzenia i jego rozwoju w szeregach medycyny. Nie brakuje przywoływania najciekawszych przypadków z całego świata. Z tego względu trudno tę książkę jednoznacznie sklasyfikować. Kiedy ją czytałam, miałam wrażenie, że to coś pomiędzy Thorwaldem a Sacksem, co według mnie jest całkiem dobrym komplementem 🙂
Pewna etiopska nastolatka o imieniu Bira zjadła jedną ze ścian swojego domu – tak zaczyna się opowieść Adama. Sami przyznacie, że po takim początku będziecie zaintrygowani. Adam kusi nas opowieściami o śmiesznych, rzadkich, ale też często dramatycznych i przerażających przypadkach różnych obsesji i kompulsji. Czytamy o ludziach, którzy jedzą ściany, wydłubują sobie oczy, chowają żelazko w dziwne miejsce, żeby pamiętać, że je odłączyli, boją się myć albo wręcz myją się cały czas, myślą o zabijaniu własnych dzieci, jedzą włosy, mają cały czas wrażenie, że właśnie kogoś zabili, muszą pukać w ścianę po 6 razy i tak dalej… Pomiędzy tymi historiami Adam przedstawia nam konkretne medyczne terminy. Dowiemy się, skąd natręctwa się biorą i jak działają, czym różnią się od obsesji i kiedy ludzie odkryli, że coś takiego w ogóle istnieje. A jak już to odkryli, co z tym zrobili. Adam opowie również o ewolucyjnym wyjaśnieniu zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, pokazując, że tak naprawdę obsesje i kompulsje towarzyszą człowiekowi od zawsze. Przeczytamy o tym, jak działa nasz umysł i jak niewiele potrzeba, żeby przestał działać, jak należy, dowiemy się, czym jest efekt Arnolda Schwarzeneggera i co mają ze sobą wspólnego Dostojewski, biały niedźwiedź i pewien badacz natrętnych myśli.
Książka oprócz bardzo konkretnej wiedzy, daje dużo do myślenia. Samo istnienie obsesji i kompulsji może wydawać się niepokojące, ale świadomość, jak one powstają i co ma na to wpływ, wcale kojąca nie jest. Bo tak naprawdę wcale tego nie wiemy, a wniosek, jaki Adam wysnuwa brzmi Ktoś, kto póki co nie ma zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, nie może być pewien, że nie doświadczy ich w przyszłości. Tak samo jak podsumowanie, że każdy ma obsesyjne i natrętne myśli, tylko niektórzy potrafią je wyłączyć, a inni nie. I tak samo, jak to, że przecież takie obsesje i natrętne myśli to nic innego, jak głosy i przekonania, które psychopatom każą zabijać. Dla mnie jedną z bardziej fascynujących rzeczy było porównywanie obsesji i kompulsji tych sprzed wieków i współczesnych i odkrycie że reakcje i zachowania ludzi są takie same. Że pomimo całego rozwoju i zmian w człowieku i świecie, pewne rzeczy pozostają niezmienione. Że gdzieś tam to nasze oprogramowanie ma jakąś wersję podstawową, która nigdy się nie zmienia. I na koniec ta idea, która krąży cały czas w książce – wpływ myśli na naszą rzeczywistość i realność tego wpływu.
Treść jest doskonała. A jeśli chodzi o formę… Człowiek z natręctwami napisał o natręctwach książkę. To najlepsze połączenie, bo w książce znajdziemy nie tylko wiedzę z innych książek, ale również osobiste doświadczenia, a co ważniejsze, zrozumienie tematu na całkiem innym poziomie. A do tego autor jest dziennikarzem, więc pisać umie. Czyta się to znakomicie. To bardzo ciekawa pozycja i naprawdę polecam ją z całego serca. Lubię książki uświadamiające, a ta taka właśnie jest. Pozwala zrozumieć pewne zagadnienie i spojrzeć inaczej na siebie lub osoby, które być może znacie. Wiele rzeczy wyjaśnia i tłumaczy, tak zwyczajnie po ludzku.
♦
◊ Jesteście teraz w stanie przypomnieć sobie moment, w którym poczuliście nieodpartą ochotę, żeby coś zrobić albo nie potrafiliście przestać o czymś myśleć?
◊ Za pierwszego pacjenta, który zapoczątkował “nową epokę” uważa się Mademoiselle F. żyjącą na początku XIX wieku, którą zdiagnozowano jako cierpiącą na monomanię. O tym jak popularny wtedy był ten temat, świadczy wykorzystanie go w literaturze. Przykłady monomanii znajdziemy na przykład w Wichrowych Wzgórzach (oczywiście Heathcliff), w Zbrodni i karze (Raskolnikow) czy w Mobym Dicku (Kapitan Ahab)
◊ Dowiedziałam się, jak nazywa się zjawisko, nad którym czasami się zastanawiałam. Satiacja semantyczna – kiedy powtarzamy jakieś słowo i traci ono wtedy na znaczeniu. Kiedyś, jako mały dzieciak miałam pójść do sklepu kupić chleb. Przez całą drogę powtarzałam chleb chleb chleb, żeby nie zapomnieć, co mam kupić. W sklepie nagle to słowo stało się obce, dziwne i śmiesznie brzmiące i przez chwilę w ogóle nie wiedziałam co to jest ten chleb. To trwało sekundę, ale uczucie pamiętam do dzisiaj. Spróbujcie! 🙂
♦
Lubię Sacksa, a podobne tematy mnie interesują. W dodatku dziecięciem będąc podjadałem tynk ze ściany, więc czuję pewne powinowactwo. Wiem też przez to, że taki motyw był w “Sto lat samotności” Marqueza.
Dobrze, że z tego wyrosłeś 😉
[…] mojej niezdrowej, medycznej ciekawości. Pisałam już o książce z tej serii – Człowiek, który nie mógł przestać. Zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie – na tyle duże, żeby sięgnąć po kolejną z […]
[…] w twojej głowie. Być może kojarzycie skądś okładkę – jest podobna do innej książki Człowiek, który nie mógł przestać Davida Adama. Pisałam Wam o niej dokładnie rok temu – i w dalszym ciągu polecam! To była […]
[…] szczęścia nie potrzeba. Dowód? Już wcześniej rozpisywałam się na ten temat – Pomyleni, Człowiek, który nie mógł przestać, książki Olivera Sacksa, cały Thorwald, ale zwłaszcza Kruchy dom duszy i wiele, wiele […]