Pamiętacie mój entuzjazm przy książkach Dziwne przypadki ludzkiego mózgu i Znikająca łyżeczka. Dziwne opowieści o chemicznej treści? Jeśli tak, to nie zdziwi Was to, że musiałam odezwać się do autora. Sam Kean z przyjemnością odpowiedział na kilka pytań – trochę krócej niż to sobie wyobrażałam, ale i tak jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, że znalazł na to czas. Jeśli jesteście ciekawi, kim jest autor tych świetnych książkach, zapraszam do przeczytania rozmowy 🙂
♦
Muszę od tego zacząć – studiowałeś literaturę, potem fizykę, a na koniec bibliotekoznawstwo! Ciekawe połączenie!
Cóż, kocham zarówno książki i naukę/matematykę. Nigdy nie czułem się rozdarty pomiędzy tymi dwiema rzeczami i nigdy nie czułem, że muszę cokolwiek wybierać. I książki, i nauka wiele dla mnie znaczą i doskonale się uzupełniają.
Czyli podział na umysł humanistyczny i ścisły nie ma znaczenia?
Ma znaczenie i sens, ale to nie jest tak, że musimy wybierać. Nauka to bardzo ludzka aktywność i można w niej znaleźć wszystkie ludzkie emocje – pasję, radość, zazdrość, miłość czy smutek. Trzeba tylko poszukać.
Myślałeś kiedyś, żeby stworzyć na podstawie tych wszystkich historii jakąś powieść?
Jasne, że myślałem. Ale na razie trzymam się tego, że nawet jeśli pisze się non-fiction, można być tak samo kreatywnym w pisaniu jak przy powieści.
W którym momencie odkryłeś, że nauka nie jest nudna?
Dla mnie nigdy nie była! Nawet więcej – wydaje mi się, że każdy był w swoim życiu poruszony przez naukę co najmniej kilka razy, nieważne czy w muzeum, czy w zoo, czy może patrząc się w niebo ciemną nocą. Ale na pomysł pisania o nauce, by dzielić się swoją pasją, wpadłem dopiero (już?) w college’u.
Jak napisać ciekawą książce o wydawałoby się nieciekawej dyscyplinie naukowej?
Nie ma czegoś takiego jak nieciekawa nauka – w każdej, czy to będzie chemia, matematyka czy fizyka znajdziemy fascynujące historie, śmieszne, oburzające. Naukę tworzą w końcu ludzie. Kiedy piszę książkę, staram się stworzyć prawdziwą historię – z żywymi charakterami, ze wszystkimi dramatami, konfliktami, emocjami czy decyzjami. Wydaje mi się, że tego właśnie chcą czytelnicy – poznać to prawdziwe, ludzkie oblicze wielkiej groźnej nauki.
Na twojej stronie można przeczytać, że tworzysz naukowy kabaret. Co to jest?
Lubię przeróżne formy obcowania z nauką – mam wrażenie, że takie występy ją przybliżają tym wszystkim, którzy się jej boją albo myślą, że jej nie rozumieją. Naukowy kabaret zaprezentowałem w Filadelfii, to był świetny wieczór pełen naukowych sztuczek i opowieści. Z przyjemnością będę powtarzał takie wieczory.
A twoją ulubioną dziedziną nauki jest…
Mam wybrać tylko jedną? To absolutnie niemożliwe!
A ulubiony naukowiec?
A na to pytanie już mogę odpowiedzieć. Z żyjących to będzie Edward O. Wilson, z nieżyjących Isaac Newton i Ernest Rutherford.
Jak więc wybierasz tematykę swoich kolejnych książek? Jest przecież tyle fascynujących tematów!
Na początku zawsze pojawiają się konkretne historie. A potem jakoś leci – o resztę nigdy się nie martwię, bo nauka potrafi zadbać o siebie sama. Ja muszę nadać tylko tej treści odpowiednią formę.
A nie myślałeś o napisaniu książki o książkach?
Książki to fascynująca technologia i być może przyjdzie i na nie pora. Na razie jednak jestem szczęśliwy koncentrując się na historii nauki.
Twoje książki są pełne anegdot i żartów. Któraś zapadła Ci najbardziej w pamięć?
Całe mnóstwo. Uwielbiam historię amerykańsko-sowieckiej rywalizacji o tablicę okresową pierwiastków, eksperymenty Ivanova nad humanzee (hybrydą człowieka z szympansem), historię Phineasa Gage’a, lodówkę Einsteina, historię Harry’ego Trumana z Mount St. Helens. I wiele, wiele innych. Pewnie mógłbym napisać osobną książkę złożoną z moich ulubionych historii.
Skąd czerpiesz informacje? Jak wygląda Twój research?
Cóż, pewnie cię nie zaskoczę, ale… z biblioteki! Pisanie takich książek jak moje to siedzenia godzinami w bibliotekach i, jak ja to nazywam, przypisowe polowanie. W jednej książce znajdujesz coś ciekawego, przypis odsyła się do innej, w tamtej znowu coś znajdujesz. Potem są kolejne przypisy, i kolejne – można tak w zasadzie bez końca.
Jestem bardzo ciekawa, czy masz sygnały od czytelników, że Twoje książki zmieniły ich postrzeganie nauki?
Zdarzyło się kilka osób, które napisały do mnie, że zmieniły całkowicie swoje kariery zawodowe po przeczytaniu moich książek. To szalenie satysfakcjonujące dla mnie jako pisarza!
Jaki masz sposób pisania?
Zazwyczaj piszę w moim domowym biurze w ciągu dnia. Ale należę do tej kategorii pisarzy, którzy w pewnym sensie nigdy nie przestają pisać – ciągle przeżuwają zdania, poprawiają, sprawdzają, dopisują, skreślają.
Co lubisz najbardziej w byciu pisarzem?
Wolność w budowaniu i odwiedzaniu nowych światów.
Co Cię inspiruje?
Ludzie, zwłaszcza to, jak niesamowici potrafią być, a jednocześnie dorzeczni. Kocham to!
Bardzo mnie interesuje, co czytasz?
Wszystko i wszędzie. Ale jeśli pytasz o jakieś konkretne rekomendacje to mogę wymienić kilka nazwisk – Richard Rhodes, David Quammen, Deborah Blum, Carl Zimmer, Connie Willis, Neal Stephenson. To oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej, ale cóż… o książkach też mógłbym gadać godzinami…
Możesz zdradzić na koniec jakie masz plany?
Mogę zdradzić, że to na razie tajemnica. Ale liczę na to, że niedługo pewne sprawy się ustabilizują, więc jeśli jesteście ciekawi, co dalej – zaglądajcie do mnie.
O, ciekawe te polecanki. Znam tylko Stephensona, a Connie Willis kojarzę jedynie mgliście. Sprawdzę sobie pozostałych.
[…] i kradzieże popełniane przez naukowców to kolejna książka Sama Keana. Na blogu znajdziecie rozmowę z autorem i teksty o jego poprzednich książkach – Ostatni oddech Cezara, Znikająca łyżeczka, […]