Hye-young Pyun || Tłumaczyli Choi Jeong In i Filip Danecki
Od kiedy zaczęłam czytać książki wydawane przez Kwiaty Orientu, staram się nie przegapić żadnego kolejnego tytułu. Pamiętacie jakim odkryciem była dla mnie Shin Kyung-Sook i jej trzy książki – Dworska tancerka, Zaopiekuj się moją mamą i Będę tam? Literatura koreańska to zupełnie nowy obszar literacki dla mnie, ale staram się go zgłębiać jak tylko mogę i chciałabym Was też do tego zachęcić. Zwykle najczęściej czytamy powieści ze świata anglojęzycznego – jest to oczywiście uproszczenie, bo nie wszyscy i nie zawsze, ale jednak jeśli spojrzymy na to, co najczęściej się u nas kupuje, jakie książki są obecne na listach bestsellerów, o jakich książkach mówi się w sieci – to dominuje narracja i świat anglojęzyczny, europejski ewentualnie amerykański. A gdzie reszta świata?
Książki Kwiatów Orientu są doskonałym początkiem, jeśli macie ochotę poznać się z inną literaturą. I choć koreańska autorka Pyun Hye-young nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia jak Shin Kyung-Sook, jednak jej Prawo linii pozostanie mi na długo w pamięci. To trzecia książka tej autorki po polsku – mogliśmy już wcześniej przeczytać Dół i Popiół i Czerwień. Dla mnie Prawo linii jest pierwszym spotkaniem z Hye-young, ale na pewno nie ostatnim.
O czym Prawo linii jest? To historia dwóch kobiet, których losy zostały splątane ze sobą przez tragiczne wydarzenia. Jedna z nich jest nauczycielką, która pewnego dnia dowiaduje się, że jej siostrę znaleziono martwą. Druga z nich odgrodziła się od świata, ale musi znowu stawić mu czoła po tym, jak traci dom. Jest jeszcze trzeci bohater tej opowieści – osoba, której nie poznajemy, ale która łączy te dwie kobiety. Poznajemy losy jednej i drugiej, obserwujemy wydarzenia, które sprawiły, że obie znalazły się w trudnych sytuacjach, czekamy i kibicujemy im przy rozwiązywaniu problemów i stawianiu im czoła. Razem też dążymy do punktu kulminacyjnego, który nieuchronnie musi nadejść.
To, co podoba mi się najbardziej w koreańskiej literaturze to spokój. (Wiem, że koreańska literatura jest różna i że na pewno nie wszystkie powieści są spokojne, ale wszystkie, z którymi ja się do tej pory spotykałam, takie były. Jest to oczywiście uproszczenie, ale myślę, że na potrzeby tego tekstu mi to wybaczycie). Nie wiem do końca, jak go nazwać – bo ta historia aż buzuje od emocji, a jednak jest w tym wszystkim właśnie ten spokój. Pozornie nie dzieje się wiele, bohaterowie złe wieści przyjmują całkiem spokojnie, nie ma scen rozdzierających serce, nie ma wielkiej rozpaczy, płaczu i łkania, które słyszy cały świat. Jest za to coś dużo bardziej przejmującego – fatalistyczny spokój, pogodzenie się z tragedią, wewnętrzna zgoda na nieszczęście i przejmujący smutek, który od pewnego momentu dominuje życie naszych bohaterek. Każda ma swoje powody, by zmienić swoje życie, nie zawsze będziemy się z nimi zgadzać, ale na pewno każdy z nas nie raz znalazł się w podobnej sytuacji. Podobnej nie dosłownie, ale podobnej na poziomie emocjonalnym – coś lub kogoś straciliśmy, ktoś nas oszukał, spotkało nas nieszczęście, zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, podjęliśmy złą decyzję i musimy radzić sobie z konsekwencjami. W losach tych dwóch bohaterek możemy się przejrzeć sami ze swoim życiem – a to jest naprawdę wielka moc książek.
Do tego jeszcze autorka opowiadając nam o koreańskich kobietach, opowiada jednocześnie o koreańskim społeczeństwie i pokazuje, jakie jest w nim miejsce kobiety, co kobieta znaczy i co może. Ale dostrzeżemy tu nie tylko temat kobiety – jeśli przyjrzymy się uważnie, zauważymy obraz społeczeństwa w całości – status bogatych, życie biednych, mechanizm zadłużania się, symbole udanego życia i to, co jest dowodem na odniesiony sukces. Prawo linii to fikcja, ale problemy w niej poruszone są jak najbardziej realne.
Od siebie dodam, że to również fantastyczna opowieść o zemście. Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale kiedy skończyłam czytać i myślałam o fabule, to doszłam do wniosku, że właśnie ten element sprawił, że historia nabrała dodatkowej wartości dla mnie. Zemsta to temat, o którym bardzo lubię czytać i w takim wydaniu wywołał we mnie dużo refleksji. Nie mogę napisać Wam nic więcej, ale zachęcam do poznania tej historii samemu. Po lekturze pojawią się na pewno ciekawe pytania, a odpowiedzi być może będą jeszcze ciekawsze…
Prawo linii to kolejna przedstawicielka literatury koreańskiej w moim czytelniczym życiu i muszę powiedzieć, że moja sympatia do tego typu książek została podtrzymana. Teraz na pewno będę chciała sięgnąć po dwie poprzednie książki tej autorki. A kiedyś w końcu podejmę próbę napisania tekstu o tym, dlaczego tak podobają mi się książki pisane przez azjatyckich autorów. Tylko muszę przeczytać ich jeszcze więcej.
♦
Bardzo się cieszę, że coraz więcej takich książek pojawia się na naszym rynku. Z mojej perspektywy to zupełnie egzotyczna literatura, ale tym chętniej po nią sięgnę. Czytałam kilka lat temu “Zaopiekuj się moją mamą”, więc mam bardzo małe rozeznanie w literaturze koreańskiej. Ale chętnie to zmienię 🙂